NEFII- ja miałam w I ciąży wynik 152,albo 154 nie pamiętam już dokładnie. Pod koniec brałam duże dawki insuliny. Najgorsze było śnaidanie- brałam 30 jednostek insuliny na 2 wymienniki węglowodanowe. W drugiej ciąży mi odpuściła diabetolog już obciążenie i uwierzyła moim wynikom z pomiarów glukometrem. Wynik to się chyba średnio ma do tego jak potem się cukrzyca rozwinie. Niektóre dziewczyny mają bardzo wysokie wyniki a dają radę samą dietą, a inne przy nie dużo przekroczonej normie lądują z insuliną. Co do jedzenia musisz przetestować sama na sobie, bo ja np. nie mogłabym w życiu wypić ani odrobiny soku,tak jak Agula piła. To samo z nabiałem - bardzo mi podnosił. I tak samo nie mogłam jeść żadnych pasztetów jak Majka, bo od razu cukier kosmiczny. Ja to na ogół jadłam razowiec z szynką ijakimś ogórkiem,albo pomidorem, sałatą itp. Nabiał mi strasznie podnosił więc praktycznie nie jadłam. NAjwyżej trochę kefiru się napiłam, ale to na II śniadanie, albo podwieczorek i wtedy już 1 kromka chleba tylko. Owoców też malutko jadłam, bo podnosiły mi cukier, no i jeśli jadłam to też na II śniadanie albo podwieczorem. Do śniadania i kolacji nie mogłam niczego dorzucać, tylko 2 kromki razowca z szynką, albo z jajkiem gotowanym, albo z jakąś rybą (łosoś, makrela). Jajka właśnie są dobrym rozwiązaniem bo nie podnoszą cukru,a wręcz obniżają . Z tego co pamiętam to wszystkim dziewczynom tutaj służyły jajka.
IRYSKA - ja sporadycznie sadzam na nocnik Przemka. On się ostatnio sam zaczął tematem interesować. Zaczął wołać 'kupa' jak zrobił. No i siadać na nocnik zaczął i jak się go spyta gdzie się robi siku i kupę to pokzauje nocnik. Ale na teorii się kończy ;-) Pewnie bym go już zaczęła przyuczać,ale przez tą alergię to jak on zobaczy gołe nogi to je zaraz draie do krwi,więc ja nie mam na to zdrowia. Czasem go posadzę i oglądamy wtedy książeczki,no i sprawdzmay czy jest już siusiu i jak zrobi akurat to go chwalę.Ale na taką właściwą naukę to jeszcze przyjdzie czas. Na razie to tak tylko zaznajamiamy go z tematem.
Dziewczyny, mój smoczkoholik obraził się na smoczek
Nie wiem co mu się stało. On całe dni łaził z nim w buzi, jak mu go gdzieś schowałam do 20-30min i był płacz i wołanie o smoczek. A przedwczoraj mu podaję, a ten bierze do buzi, wykrzywia się że fuj i wyrzuca na podłogę
Nie wiem co mu się nagle stało, ale bardzo mnie to cieszy. Nawet do zasypiania nie chce smoczka, a wcześniej to był mus. Jedynie jak w nocy zapłacze,to wtedy chce smoczek,bo przez sen to pewnie mu jeszcze nawyk został. Ja tu już przeżywałam,że jak my go odzwyczaimy,że on z mową będzie zacofany bo ciągle ze smokiem w buzi i w ogóle że to koszmar będzie jak będziemy go chcieli odzwyczaić,a tu Przemek sam uznał że koniec smoczka i tyle
Oby tylko mu się nie odwidziało i znowu nie zapałał do niego miłością;-)