nice-girl
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Marzec 2010
- Postów
- 3 236
Elmoo - z jakiego miasta pochodzisz? jeśli można wiedzieć ;-) Bo widzę, że z warm.- mazur. Ja obecnie w warszawie mieszkam, ale pochodzę z Nidzicy, może kojarzysz :-)
Maria - wszystkiego najlepszego dla Bartusia z okazji 1,5 roczku. Buziak od wirtualnej cioci :*
Iryska - jeśli w fałdkach na szyi to obstawiam, że to potówki. Nasmaruj jej to na noc porządnie sudocremem, powinno pomóc. Oczywiście nie widziałam tych krostek, pisze tylko na podstawie Twojego opisu. Charakterystycznymi miejscami wysypki są: policzki, skronie, za uszami i ogólnie takie pęknięcia w miejscu gdzie ucho przyrasta do głowy (coś jakby naderwane uszy), wszelkie zgięcia - łokciowe, pod kolanami, nadgarstki, kostki i nóżek, no i ogólnie może być całe ciało (tak jak to u nas bywa). No i wysypka to są na ogół takie placki wypukłe, albo skupiska małych krostek. Mogą to być najpierw pojedyncze krostki, ale nie są one raczej rozrzucone, tylko są w takich skupiskach i jak się pogarsza wysypka, to te krostki się zagęszczają, aż wreszcie zlewają się w 1 czerwony placek. No i wysypka na ogół swędzi - dziecko wtedy się denerwuje i drapie.
No i jak karmiłam to miała zdecydowanie większy apetyt niż w ciąży - non stop głodna byłam i pochłaniałam na serio mega porcje.
Kasia_B - dobrze, że już lepiej dziś to zniosłaś. No i fajnie że na 3/5 etatu wróciłaś - to w tym wypadku nie jest to aż tak straszne. Myślałam, że Ty na cały etat będziesz pracować, a wtedy to rzeczywiście ciężko, bo mało czasu zostaje żeby się maluchem nacieszyć. Z tymi finansami to przechlapane masz. Ja Cię dokładnie rozumiem, bo tez zawsze lubiłam być niezależna. Za czasów kiedy jeszcze byliśmy parą pojechaliśmy razem na 3 miesiące do Anglii, bo mąż (wtedy jeszcze chłopak) miał tam staż na uniwerku. A ja sobie pojechałam z nim tak na wakacje, sporo jeździliśmy i zwiedzaliśmy. Ja wtedy na studiach byłam, trochę sobie odłożyłam na początek wyjazdu, ale potem zanim pracę tam znalazłam to cienko było z kasą. On za to dostawał solidne stypendium + swoją normalną wypłatę. Potem jak znalazłam pracę to sobie zarabiałam na wydatki i na te wszystkie wycieczki i jakoś leciało, ale za mieszkanie on większą część płacił, w ogóle chciał całość twierdząc, że jeśliby sam pojechał to by płacił sam za wszystko,ale moja duma by tego nie zniosła i się dokładałam jakoś tak 1/3. No i pamiętam jak mi ciężko z tym było jak on coś tam mi dorzucał kasy. Dlatego teraz jest super, że mamy wspólny rachunek i oboje z niego wypłacamy ile uważamy za potrzebne i nie musi nikt prosić drugiej strony. Może po prostu ustalcie jakąś wspólną pulę kasy na wspólne wydatki, zakupy do domu, jedzenie itp. Ustalcie np że to jest ileś tam % pensji każdego z Was i niech sobie taka kasa leży gdzieś w domu i jak ktoś robi zakupy dla Was obojga to niech płaci za nie z tej kasy i wtedy się uniknie takiego niezręcznego rozliczania. No i wydaje mi się też, że właśnie biorąc pod uwagę, że Ty nie będziesz pracować na cały etat i że malutko Ci zostaje na własne wydatki, no i jednak tworzycie razem rodzinę, to ta kwota na wspólne wydatki powinna wynosić ileś % pensji każdego z Was i wtedy P. nie będzie musiał Ci czegoś tam kupować, tylko po prostu trochę więcej się dołoży do utrzymywania domu. Ale się rozpisałam ;-) W każdym bądź razie życzę Ci żebyście jakoś rozwiązali ten problem i żeby nie było tych niezręcznych sytuacji i jakiś nieporozumień między Wami o kasę, bo to by było naprawdę niefajne.
Agga - no to niefajnie z tymi sprzętami. Może jednak warto zainwestować w inną pralkę/lodówkę. Może poszukajcie czegoś bardziej oszczędnego/nowszego technologicznie, ale używanego. Można czasem wyhaczyć dobry sprzęt za niewielkie pieniądze. Ludzie czasem kupią coś, a potem np robią sobie kuchnię z meblami pod zabudowę i sprzęt automatycznie nowy kupują, żeby pasował. No bo jeśli tyle Was utrzymanie tego kosztuje, to bardziej się opłaca w inny sprzęt zainwestować.
Maria - wszystkiego najlepszego dla Bartusia z okazji 1,5 roczku. Buziak od wirtualnej cioci :*
Iryska - jeśli w fałdkach na szyi to obstawiam, że to potówki. Nasmaruj jej to na noc porządnie sudocremem, powinno pomóc. Oczywiście nie widziałam tych krostek, pisze tylko na podstawie Twojego opisu. Charakterystycznymi miejscami wysypki są: policzki, skronie, za uszami i ogólnie takie pęknięcia w miejscu gdzie ucho przyrasta do głowy (coś jakby naderwane uszy), wszelkie zgięcia - łokciowe, pod kolanami, nadgarstki, kostki i nóżek, no i ogólnie może być całe ciało (tak jak to u nas bywa). No i wysypka to są na ogół takie placki wypukłe, albo skupiska małych krostek. Mogą to być najpierw pojedyncze krostki, ale nie są one raczej rozrzucone, tylko są w takich skupiskach i jak się pogarsza wysypka, to te krostki się zagęszczają, aż wreszcie zlewają się w 1 czerwony placek. No i wysypka na ogół swędzi - dziecko wtedy się denerwuje i drapie.
No i jak karmiłam to miała zdecydowanie większy apetyt niż w ciąży - non stop głodna byłam i pochłaniałam na serio mega porcje.
Kasia_B - dobrze, że już lepiej dziś to zniosłaś. No i fajnie że na 3/5 etatu wróciłaś - to w tym wypadku nie jest to aż tak straszne. Myślałam, że Ty na cały etat będziesz pracować, a wtedy to rzeczywiście ciężko, bo mało czasu zostaje żeby się maluchem nacieszyć. Z tymi finansami to przechlapane masz. Ja Cię dokładnie rozumiem, bo tez zawsze lubiłam być niezależna. Za czasów kiedy jeszcze byliśmy parą pojechaliśmy razem na 3 miesiące do Anglii, bo mąż (wtedy jeszcze chłopak) miał tam staż na uniwerku. A ja sobie pojechałam z nim tak na wakacje, sporo jeździliśmy i zwiedzaliśmy. Ja wtedy na studiach byłam, trochę sobie odłożyłam na początek wyjazdu, ale potem zanim pracę tam znalazłam to cienko było z kasą. On za to dostawał solidne stypendium + swoją normalną wypłatę. Potem jak znalazłam pracę to sobie zarabiałam na wydatki i na te wszystkie wycieczki i jakoś leciało, ale za mieszkanie on większą część płacił, w ogóle chciał całość twierdząc, że jeśliby sam pojechał to by płacił sam za wszystko,ale moja duma by tego nie zniosła i się dokładałam jakoś tak 1/3. No i pamiętam jak mi ciężko z tym było jak on coś tam mi dorzucał kasy. Dlatego teraz jest super, że mamy wspólny rachunek i oboje z niego wypłacamy ile uważamy za potrzebne i nie musi nikt prosić drugiej strony. Może po prostu ustalcie jakąś wspólną pulę kasy na wspólne wydatki, zakupy do domu, jedzenie itp. Ustalcie np że to jest ileś tam % pensji każdego z Was i niech sobie taka kasa leży gdzieś w domu i jak ktoś robi zakupy dla Was obojga to niech płaci za nie z tej kasy i wtedy się uniknie takiego niezręcznego rozliczania. No i wydaje mi się też, że właśnie biorąc pod uwagę, że Ty nie będziesz pracować na cały etat i że malutko Ci zostaje na własne wydatki, no i jednak tworzycie razem rodzinę, to ta kwota na wspólne wydatki powinna wynosić ileś % pensji każdego z Was i wtedy P. nie będzie musiał Ci czegoś tam kupować, tylko po prostu trochę więcej się dołoży do utrzymywania domu. Ale się rozpisałam ;-) W każdym bądź razie życzę Ci żebyście jakoś rozwiązali ten problem i żeby nie było tych niezręcznych sytuacji i jakiś nieporozumień między Wami o kasę, bo to by było naprawdę niefajne.
Agga - no to niefajnie z tymi sprzętami. Może jednak warto zainwestować w inną pralkę/lodówkę. Może poszukajcie czegoś bardziej oszczędnego/nowszego technologicznie, ale używanego. Można czasem wyhaczyć dobry sprzęt za niewielkie pieniądze. Ludzie czasem kupią coś, a potem np robią sobie kuchnię z meblami pod zabudowę i sprzęt automatycznie nowy kupują, żeby pasował. No bo jeśli tyle Was utrzymanie tego kosztuje, to bardziej się opłaca w inny sprzęt zainwestować.