Spokojnie, nabierz do tych wszystkich "życzliwych" dystansu, bo rzeczywiście jakąś deprechę załapiesz.
Owszem, najlepiej dla maluszka, kiedy jest karmiony mleczkiem swojej mamy, ale jest cała masa butelkowych dzieciaczków, które chowają się lepiej od tych karmionych piersią. Teraz mleka modyfikowane są już tak ulepszone, że jak to mówią reklamy, "prawie takie, jak mleko mamy".
Ja Ciebie rozumiem. Sama przy synku nacierpiałam się niesamowicie. Najpierw zastoje, gule w piersiach, później pogryzione brodawki, kolejny etap to niechęć dziecka do ciągnięcia... karmiłam do 6 miesiąca odciągając mleko i podając z butli, później z wielu względów nie dałam rady. Gdyby jednak nie fakt, że po pierwsze byłam przekonana o ogromnej przewadze mleka mojego nad sztucznym, a po drugie akurat mieliśmy finansowego doła i jednak karmienie piersią było tańsze, to być może też zrezygnowałabym szybciej.
Uważam, że tak na dobrą sprawę kobieta ma pewien wybór i sama wie lepiej, czy stres i nerwy są dla niej i dziecka lepsze, czy też może bezproblemowe karmienie butelką.
Więc głowa do góry!