- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 245
Ja robiłam wcześniej doktorat w klasyce gatunku - międzynarodowe studia doktoranckie. Kilka osób uciekło po pierwszym roku do przemysłu. Myślałam głupota… Jak dostałam sama propozycje pracy za duzo większe pieniądze, niż adiunkt. To zrozumiałam. Doktorat rzuciłam w cholerę, mam publikacje na koncie i patent.Niestety każda publikacja to wiele godzin pracy przed komputerem. Zaszłam w ciążę wtedy kiedy akurat kończył się grant międzynarodowy. Jeszcze z komputerem jeździłam do Białegostoku. Na wieść o mojej ciąży był foch. Foch utrzymywał się długo. Sama wiesz, w nauce jednoosobowo mało możesz zrobić. Zanim się obudziłam że jednak muszę wszystko sama zrobić to zleciał cały rok. Pierwszy raz od kiedy pracuje za ten rok nie mam żadnej publikacji. Na razie finansowanie badań mam na najbliższy rok, za dwa lata mam ocenę , zobaczymy co z tego wyjdzie.
Masz dobre układy jeśli nie musisz doktoratu robić, chyba że jesteś pracownikiem technicznym to rzeczywiście dr dla chętnych. Dobry etat, spokojny.
No nic, chyba potrzebowałam się wygadać. Ja tam nie lubię się poddawać. Jedna publikacja już przygotowana. Do drugiej mam już wyniki badań.
Dużo się nauczyłam, ale najwiecej nauczyło to mnie jak pracować nie chce.
Pracuje w dwóch miejscach jedno to instytut naukowy i jestem technologiem. Drugie miejsce to firma produkcyjna i tam jestem inżynierem. Dlatego ten doktorat robie dla siebie. Wielu moich kolegów ma doktorat i pracują na takim samym stanowisku jak ja. Kiedyś wydawało mi się to podstawą do dobrej pracy, mieć doktorat. Widzę, ze tak nie jest. Doktorat coś znaczy za granicą w PL nie widzę takiej zależności. Ja nie mam odwagi zmieniać pracy, ale są tacy co odchodzą i nie płaczą. Czego się nauczyłam po poprzednim instytucie to to, ze doktoranci to tania siła robocza. Doktorat się tez robi z tematu, dla tematu. Tutaj ludzie robią tez doktoraty z publikacji. Bo pracuje w elektronice i to się prężnie rozwija. W moim poprzednim instytucie to badania były dla badań na starym sprzęcie. Temat który nic nie wnosił, bo trzeba wypuścić doktorantów. Niewiele osób miało naprawdę wysokie osiągi bo na takim sprzęcie trudno o innowacje. Wiec frustra frustrą poganiana. I często tak wypuszczeni doktoranci w ogóle nie są samodzielni. Ja nie chciałam być małpką. Chciałam zrobić coś od początku do końca sama. I tak, tez zrobiłam. Nie chciałam doktoratu opisowego. Naklepie 1000 badań a potem usiądzie się i obrobi to. Ja chciałam coś wynaleźć, stworzyć.. I w PL to raczej trudne do zrobienia. Szanse taką mam tutaj, ale moim zdaniem jest to trudniejsze. Bo otarłam się o wiele dziedzin żeby rozwiązać problemy i nawet niewiadomo z czego teraz to bronić.
A paradoksem jest, ze na studiach to ja zawsze byłam od papierków I wydawało mi się, ze sektor farmaceutyczny typu badania kliniczne będzie dla mnie. Tam są głównie papierki. Ale znalazłam coś fajniejszego Jak zostałaś w klasyce gatunku to musiałaś lubić te papierki i sztywne normy. Mnie gdzie nie wpuścili to psułamBo chciałam inaczej.. i tutaj psuje i jeszcze mi za to płacą
W nauce niekoniecznie trzeba siedzieć tylko w papierach, tak są okresy gdy się siedzi, ale i takie gdzie coś się dzieje fajnego
Piszesz o wielkich grantach to były i badania, pytania, zwroty akcjiTo jeszcze wróci Pani kochana