Jeeejj, ale miałam dziś straszny sen. Śniło mi się, że pojechałam na zakupy i moje dziecko umarło przez to w brzuchu
i dodatkowo, że nie wytrzymałam i wygarnęłam teściowej wszystko to co mnie boli od początku mojego małżeństwa z jej synem - że nigdy się nie interesują co u niego, że jak był chory i trzeba było go zawieźć do szpitala to nie miała siły, a ja z zakazem prowadzenia auta go zawiozłam, że nigdy nie zapytała jak się trzymamy po jednym poronieniu i po kolejnej stracie, że jej syn zawsze musi błagać o zwykłe podszycie spodni a i tak czeka na nie miesiącami... i w tym śnie wcale nie chodziło o mnie, bo synowa to nie rodzina... i tak sobie siedzę, patrzę w okno i proszę, żeby ten sen się nie ziścił..