Aleksandretta
Moderator
Co porabiacie?
Faktycznie straszna tutaj cisza zapadła.
Martwię się, co słychać u Mai i jej synka. Dawno nie pisała, a kilka razy już pytałam co u niej...
U mnie bez zmian. Ciąża donoszona i czekam czy się zacznie coś dziać, ale prawdopodobieństwo, że urodzę przed terminem jest bardzo małe, bo wyliczenia terminu po transferze są raczej precyzyjne... Do tego mój lekarz prowadzący jest na urlopie w ostatnim tygodniu lutego. Co ciekawe jestem jeszcze zapisana na wizytę do niego na 4 marca, ale mam nadzieję, że już wtedy synek będzie na świecie.
Maluch musi być już duży, bo jego ruchy stały się dla mnie po prostu bolesne. Zwłaszcza jak mi dociska pęcherz to mam wrażenie, jakby mi ktoś dosłownie szpilki tam wbijał. Wczoraj wieczorem tak mnie zaczęło kłuć w podbrzuszu (właśnie jakoś tak pod brzuszkiem w okolicach pęcherza), że myślałam, że będę jechać już do szpitala, bo nie wiedziałam co się dzieje. Ale przeszło.
Noce są już dla mnie nie do wytrzymania. Wstaję co godzinę, co dwie, do łazienki. No a do tego nogi i dłonie jak balony mam spuchnięte.
Końcówka ciąży jest ciężka, ale świadomość, że już tak blisko, sprawia, że nie tracę dobrego humoru Myślę pozytywnie i nie mogę się doczekać spotkania z synkiem
Wyprawkę mam już gotową, więc teraz poświęcam czas głównie na wykańczanie naszego nowego gniazdka. Przeprowadzka za parę miesięcy, ale muszę jak najwięcej teraz ogarnąć, bo potem pewnie będzie różnie z czasem.
Miłej niedzieli życzę wszystkim i piszcie co tam u Was, bo nudno na forum się zrobiło
Faktycznie straszna tutaj cisza zapadła.
Martwię się, co słychać u Mai i jej synka. Dawno nie pisała, a kilka razy już pytałam co u niej...
U mnie bez zmian. Ciąża donoszona i czekam czy się zacznie coś dziać, ale prawdopodobieństwo, że urodzę przed terminem jest bardzo małe, bo wyliczenia terminu po transferze są raczej precyzyjne... Do tego mój lekarz prowadzący jest na urlopie w ostatnim tygodniu lutego. Co ciekawe jestem jeszcze zapisana na wizytę do niego na 4 marca, ale mam nadzieję, że już wtedy synek będzie na świecie.
Maluch musi być już duży, bo jego ruchy stały się dla mnie po prostu bolesne. Zwłaszcza jak mi dociska pęcherz to mam wrażenie, jakby mi ktoś dosłownie szpilki tam wbijał. Wczoraj wieczorem tak mnie zaczęło kłuć w podbrzuszu (właśnie jakoś tak pod brzuszkiem w okolicach pęcherza), że myślałam, że będę jechać już do szpitala, bo nie wiedziałam co się dzieje. Ale przeszło.
Noce są już dla mnie nie do wytrzymania. Wstaję co godzinę, co dwie, do łazienki. No a do tego nogi i dłonie jak balony mam spuchnięte.
Końcówka ciąży jest ciężka, ale świadomość, że już tak blisko, sprawia, że nie tracę dobrego humoru Myślę pozytywnie i nie mogę się doczekać spotkania z synkiem
Wyprawkę mam już gotową, więc teraz poświęcam czas głównie na wykańczanie naszego nowego gniazdka. Przeprowadzka za parę miesięcy, ale muszę jak najwięcej teraz ogarnąć, bo potem pewnie będzie różnie z czasem.
Miłej niedzieli życzę wszystkim i piszcie co tam u Was, bo nudno na forum się zrobiło