Hej!
benfica, no właśnie - bezsilność. Normalnie szczerze nie ukrywając to ręka mnie swędzi i wiele kosztuje mnie aby normalnie się wstrzymać. Wczoraj już przegiął i tak jak pisze
mamaTomeczka normalnie jakby w rozwoju cofnięty. Może to taki okres, nie wiem ale wiem ze nerwów niepotrzebnie zeżre. Nie chce się teraz denerwować i tak mam za dużo na głowie. U Ciebie to faktycznie nowa sytuacja, wszędzie się czyta, że dzieciaki odreagowują na rodzeństwo no ale u nas nikogo nowego nie przybyło
To jest straszne ale dla mnie każdy wolny dzień z Hubertem to jakiś koszmar bo nigdy nie wiem czy będzie fajnie czy dupiasto
Najbardziej się wkurzam, że ma chłopina swój pokój, pełno zabawek, a stanie i powie, ze się nie ma czym bawić
No a wszelkie konflikty wypływają z tego, że sam się sobą nie zajmie, będzie siedział i stękał żeby coś z nim robić (choć na prawdę rozpieszczonym dzieciakiem nie jest!). Ech....
Co do mleka to ja dawałam dla H Bebilon właśnie, mówisz, ze Hipp drogi? Kurde, aż na cene spojrzę bo myślałam, ze średnia półka cenowa.
No, a co do dni to wiem o czym piszesz, wszystkie takie same aż do zemdlenia się robią
Mnie przynajmniej strasznie taka rutyna dobijała.
mamoTomeczka - piąteczka! Może swoich synów poznamy ze sobą?
Ech cholender, a myślałam, że mój tylko cierpi na jakąś amnezję. Normalnie jak był mniejszy to więcej rzeczy wyegzekwowałam niz teraz tzn ja wyegzekwuję ale nerwów mnie to kosztuje
Mówisz, ze robota nie zając.....no tak ale ja nie potrafię tak
Nauczyłam się już, że dzien przynosi różne psikusy. Skoro siedzę rano bezczynnie to można zrobić to co trzeba bo po południu może już czasu nie być. No teraz jestem tak w zawieszeniu bo nie chce sprzątać chałupy na początku tygodnia gdy mąż będzie w piątek, a w niedziele wyjazd. Chciałabym oblecieć dom w sobote zeby po powrocie nie wywracać oczami, że syf. O słodyczach nic nie mów, całe szczęście, że teraz aż takiego apetytu na nie nie mam jak z Hubertem bo wtedy to obiady musiały byc nawet na słodko ale w ciągu dnia gryza czegoś słodkiego zjeść muszę. No ale jak pisałam, mam parowar to będę żryć zdrowo
Współczuję kopniaków w pipkę
Pamiętam ten ból....cholender, pewnie i ja swoje dostane w tej ciąży
Co do spania to ja nie narzekam jak na razie ale dzisiaj to cholera się nie wyspałam. O godz 00:40 obudziło mnie jakieś trzepnięcie, jakby ktoś uderzył na dole w drzwi. Mój Hubert czasem się w łózku przewraca i tez słychać no ale to jakieś inne było no i już, majtki ze strachu obsikane, serce w gardle, paraliż ogólny w łóżku
Oczywiscie poszłam po cichu do syna, wróciłam do wyra i nasłuchiwałam godzine no i jakżeby inaczej, słyszałam jakieś szmery. Boziu, mówie Wam ileż mnie odwagi i samozaparcia kosztowało, żeby zejść na dół i obchód zrobić
No i tym sposobem zasnęłam chyba koło 4. No człowiek stary i durny. Juz mi się chce mężowej klaty poprzytulać, wtedy mam wszystko w nosie :-(