reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Nadrobiłam ;-) gratulacje bo widzę ze mamy szczęśliwe wśród nas ! Ja dziś 26 dc ... już mnie pokusa wzięła i robiłam test i póki co bladość ... ale czekam do 1 maja i jeszcze liczę na cud :p
U mnie w sobotę (27dc) i niedzielę (28dc) jeszcze negatywne były, a dziś rano bladzioszki ❤️ (29dc) Także trzymam za Ciebie kciuki
 
reklama
Płacz pomaga, dla mnie jest to takie oczyszczenie się ze wszystkich emocji. Popłaczę sobie i jest lepiej. A wiesz już ile będziesz musiała czekać po zabiegu żeby zacząć się znowu starać? Bo rozumiem, że chcecie? 😉 Mi teoretycznie zostały 3 dni pracy i długi weekend (chociaż tyle 😁). Jakieś plany na urlop?
Tak chcemy się starać i to będzie nasza ostatnia próba. Jak się nie uda utrzymać ciąży lub nie zajde w ciążę do maja przyszłego roku (skończę 4 dyszki) to kończymy naszą działalność.
Po zabiegu mam odczekać przynajmniej dwa cykle.
Na urlop jedziemy na RODOS 🤪🤣😂. Będzie dosyć aktywnie, bo planujemy remont pokoju a plany są dosyć ambitne więc będzie co robić. No i ogólnie ogarnianie podwórka po zimie. Niby nic takiego, ale ja się cieszę bo lubię się wyrwać z życia miejskiego i blokowiska w którym mieszkam na krótki pobyt na wsi.
Życzę miłego długiego weekendu 😁
 
Dziękuję że pytasz 🙂 W drugi dzień świąt się rozkleiłem i sobie popłakałam, ale teraz jest już dobrze wróciłam na dobre tory 😉 Czekam na okres jak na zbawienie mam nadzieję że niedługo się pojawi choć robiłam dziś test i wychodzą jeszcze dwie kreski druga już delikatna ale jeszcze jest. Gin mi ostatnio powiedziała, że zabieg resekcji przegrody zrobimy jednak po drugiej 🐒 zeby dać macicy czas na regenerację. Z początku byłam zawiedziona bo wszystko chciałabym już i teraz, ale wiem że ma rację 🙂 Muszę nauczyć się cierpliwości.
Jeszcze 4 dni pracy i urlopik już przebieram nóżkami na samą myśl 😁
nawet się nie obejrzysz tak to zleci. Ja na początku nie mogłam się doczekać tak jak ty a potem chciałam odwlekac starania. Odpoczywaj🙂
Ja też jeszcze 3 dni i mam aż 7 dni wolnego. Ogólnie wolne mnie nie cieszy bo wolę w pracy wśród ludzi być ale tu akurat wszyscy w domu będą więc będzie wesoło 😃
 
Ja mam dzisiaj doła. Równo trzy tygodnie temu wieczorem dowiedziałam się, że serduszko już nie bije. Później już wszystko poszło ekspresowo-szpital, tabletki, łyżeczkowanie.
I już nawet nieźle sobie z tym radziłam, ale w trakcie tych trzech tygodni, w których sklejam wszystko do kupy wydarzyły się dwie rzeczy, które mnie emocjonalnie rozwaliły. Pierwsza to wieść o dziecku Ronaldo - walnęło mnie to jak obuchem w łeb.
Druga to dzisiaj - dowiedziałam się, że narzeczona mojego kuzyna jest w ciąży. Z bliźniakami.
Mam jakiś roller coaster emocji przez tą wiadomość. Bardzo i szczerze się cieszę, że im się układa, a jednocześnie wróciły wszystkie demony i te myśli - czemu moje dziecko się nie urodzi, za co ta kara, co mogłam zrobić inaczej....
To jest nie do zniesienia! Po prostu głowa mi wybucha, przysięgam. Za chwilę powinnan wracać do pracy, ale jak ja mam ogarniać pracę jak samej siebie nie umiem postawić do pionu.
Piszecie i staraniach. Też bym bardzo chciała. Mogłabym zacząć już dziś. Ale mój mąż już nie chce próbować. To mnie zabija, dobija, nie daje nadziei.
To jest straszne. Czuję, że swiruje. Miałyście tak? Czy to ja jestem p*erdolnięta?
 
Ja mam dzisiaj doła. Równo trzy tygodnie temu wieczorem dowiedziałam się, że serduszko już nie bije. Później już wszystko poszło ekspresowo-szpital, tabletki, łyżeczkowanie.
I już nawet nieźle sobie z tym radziłam, ale w trakcie tych trzech tygodni, w których sklejam wszystko do kupy wydarzyły się dwie rzeczy, które mnie emocjonalnie rozwaliły. Pierwsza to wieść o dziecku Ronaldo - walnęło mnie to jak obuchem w łeb.
Druga to dzisiaj - dowiedziałam się, że narzeczona mojego kuzyna jest w ciąży. Z bliźniakami.
Mam jakiś roller coaster emocji przez tą wiadomość. Bardzo i szczerze się cieszę, że im się układa, a jednocześnie wróciły wszystkie demony i te myśli - czemu moje dziecko się nie urodzi, za co ta kara, co mogłam zrobić inaczej....
To jest nie do zniesienia! Po prostu głowa mi wybucha, przysięgam. Za chwilę powinnan wracać do pracy, ale jak ja mam ogarniać pracę jak samej siebie nie umiem postawić do pionu.
Piszecie i staraniach. Też bym bardzo chciała. Mogłabym zacząć już dziś. Ale mój mąż już nie chce próbować. To mnie zabija, dobija, nie daje nadziei.
To jest straszne. Czuję, że swiruje. Miałyście tak? Czy to ja jestem p*erdolnięta?
Mnie kazda wieść o ciazy przyprawiała o zły nastrój. Oczywiście zawsze życzę innym dobrze ale w przypadku ciąż totalnie się odcinalam, czasami pytałam z grzeczności jak przebiega ciaza itp, ale tak naprawdę wcale nie chciałam tego słuchać. Druga sprawa to ja prawie każda dziewczynę przed spotkaniem z nią podejrzewałam i nadal podejrzewam o ciaze 😜 wiem ze to brzmi dziwnie, no ale tak to u mnie wygląda.
Tez nie raz myślę o tym, dlaczego moje dziecko nie mogło się urodzić. Byłam ostatnio na urodzinach siostrzeńca i takie chwile są dla mnie bardzo trudne, bo wiem że dla tego dziecka ja urodzin nie zorganizuje 😔 myślę że każdy ma takie gorsze momenty, przemyślenia. Moja terapeutka tez mowi, że to normalne.
Co do starań, to u nas od razu było wiadomo ze dla mojego dobra trzeba dłużej odczekać (mialam cc). Bardzo się żaliłam mężowi, że trudno mi to znieść, a on stwierdził ze i tak nie dal by rady się od razu starać... że on za dużo przeżył, boi się o mnie itp. Ja myślę że on tego czasu potrzebował bardziej niż ja. Po czasie zdecydowaliśmy się na kolejną próbę No i skończyło się na pustym jaju. Po tym też jego nastawienie do starań było niechętne. znowu troche odczekaliśmy i ostatecznie zdecydowaliśmy się na kolejne starania. Jakkolwiek to brzmi, to czas leczy rany. Nie wykluczone, że Twój mąż jednak zmieni zdanie. Może potrzebuje odpoczynku, przegadania tego- trudno powiedzieć, ale życzę Ci, żebyście znaleźli kompromis w tej sytuacji.
 
Ja mam dzisiaj doła. Równo trzy tygodnie temu wieczorem dowiedziałam się, że serduszko już nie bije. Później już wszystko poszło ekspresowo-szpital, tabletki, łyżeczkowanie.
I już nawet nieźle sobie z tym radziłam, ale w trakcie tych trzech tygodni, w których sklejam wszystko do kupy wydarzyły się dwie rzeczy, które mnie emocjonalnie rozwaliły. Pierwsza to wieść o dziecku Ronaldo - walnęło mnie to jak obuchem w łeb.
Druga to dzisiaj - dowiedziałam się, że narzeczona mojego kuzyna jest w ciąży. Z bliźniakami.
Mam jakiś roller coaster emocji przez tą wiadomość. Bardzo i szczerze się cieszę, że im się układa, a jednocześnie wróciły wszystkie demony i te myśli - czemu moje dziecko się nie urodzi, za co ta kara, co mogłam zrobić inaczej....
To jest nie do zniesienia! Po prostu głowa mi wybucha, przysięgam. Za chwilę powinnan wracać do pracy, ale jak ja mam ogarniać pracę jak samej siebie nie umiem postawić do pionu.
Piszecie i staraniach. Też bym bardzo chciała. Mogłabym zacząć już dziś. Ale mój mąż już nie chce próbować. To mnie zabija, dobija, nie daje nadziei.
To jest straszne. Czuję, że swiruje. Miałyście tak? Czy to ja jestem p*erdolnięta?
3 tygodnie to krótko, burza emocjonalna trwa, rozumiem dobrze. Musisz to sobie poukładać, ale na to potrzeba czasu, do tego nie będziesz spokojna aż nie znajdziecie wspólnego języka z mężem w w tej kwestii. A on też może przeżywać i stąd takie jego deklaracje.
 
Ja mam dzisiaj doła. Równo trzy tygodnie temu wieczorem dowiedziałam się, że serduszko już nie bije. Później już wszystko poszło ekspresowo-szpital, tabletki, łyżeczkowanie.
I już nawet nieźle sobie z tym radziłam, ale w trakcie tych trzech tygodni, w których sklejam wszystko do kupy wydarzyły się dwie rzeczy, które mnie emocjonalnie rozwaliły. Pierwsza to wieść o dziecku Ronaldo - walnęło mnie to jak obuchem w łeb.
Druga to dzisiaj - dowiedziałam się, że narzeczona mojego kuzyna jest w ciąży. Z bliźniakami.
Mam jakiś roller coaster emocji przez tą wiadomość. Bardzo i szczerze się cieszę, że im się układa, a jednocześnie wróciły wszystkie demony i te myśli - czemu moje dziecko się nie urodzi, za co ta kara, co mogłam zrobić inaczej....
To jest nie do zniesienia! Po prostu głowa mi wybucha, przysięgam. Za chwilę powinnan wracać do pracy, ale jak ja mam ogarniać pracę jak samej siebie nie umiem postawić do pionu.
Piszecie i staraniach. Też bym bardzo chciała. Mogłabym zacząć już dziś. Ale mój mąż już nie chce próbować. To mnie zabija, dobija, nie daje nadziei.
To jest straszne. Czuję, że swiruje. Miałyście tak? Czy to ja jestem p*erdolnięta?
To jest straszne. Też świrowałam, też tak miałam. Nie, nie jesteś p*erdolnięta. Jesteś kobietą, która straciła ciążę. I jest mi bardzo przykro, że też musisz przez to przechodzić.
To dopiero 3 tygodnie. Daj sobie czas. Spotkała Cię tragedia, pozwól sobie na emocje i żałobę. Będą lepsze i gorsze dni. Te gorsze to właśnie małe rocznice, reklamy pampersów, informacje o ciążach koleżanek i w rodzinie. Wiem, że to bardzo boli, kiedy już wydawało się, że jest lepiej i nagle znów Cię to przygniata. Ciało i głowa muszą złapać równowagę. Poczekaj do pierwszej miesiączki, zobacz jak Twoje ciało funkcjonuje. Niestety powtórzę znany banał - czas pomaga.
Twój mąż też prawdopodobnie potrzebuje czasu. Pewnie, przeżywa to wszystko inaczej, ale tłumaczył mi to mój mąż. Oczywiście żal mu było tej ciąży, ale najbardziej wystraszył się o mnie, bał się o moje zdrowie, kiedy byłam w szpitalu. Zadbajcie teraz o siebie nawzajem i zobaczysz, że z dnia na dzień będzie lepiej. Przesyłam moc pozdrowień.
 
Ja mam dzisiaj doła. Równo trzy tygodnie temu wieczorem dowiedziałam się, że serduszko już nie bije. Później już wszystko poszło ekspresowo-szpital, tabletki, łyżeczkowanie.
I już nawet nieźle sobie z tym radziłam, ale w trakcie tych trzech tygodni, w których sklejam wszystko do kupy wydarzyły się dwie rzeczy, które mnie emocjonalnie rozwaliły. Pierwsza to wieść o dziecku Ronaldo - walnęło mnie to jak obuchem w łeb.
Druga to dzisiaj - dowiedziałam się, że narzeczona mojego kuzyna jest w ciąży. Z bliźniakami.
Mam jakiś roller coaster emocji przez tą wiadomość. Bardzo i szczerze się cieszę, że im się układa, a jednocześnie wróciły wszystkie demony i te myśli - czemu moje dziecko się nie urodzi, za co ta kara, co mogłam zrobić inaczej....
To jest nie do zniesienia! Po prostu głowa mi wybucha, przysięgam. Za chwilę powinnan wracać do pracy, ale jak ja mam ogarniać pracę jak samej siebie nie umiem postawić do pionu.
Piszecie i staraniach. Też bym bardzo chciała. Mogłabym zacząć już dziś. Ale mój mąż już nie chce próbować. To mnie zabija, dobija, nie daje nadziei.
To jest straszne. Czuję, że swiruje. Miałyście tak? Czy to ja jestem p*erdolnięta?
Totalnie nie jesteś pie*dolnięta! Ja np w podobnym czasie zaszłam w ciążę, co mojego męża przyjaciela żona i obie sobie rozmawiałyśmy o ciąży o objawach itd. i ostatnio mąż mnie pyta czy pójdziemy się z nimi spotkać, a ja totalnie nie potrafię. I problemu z dziećmi nie mam, z tym że inni na około w ciąży, tylko jakoś z nią jedna. I nie umiem sobie na ten moment tego poukładać w głowie. Daj sobie czas, nie wymagaj od siebie niewiadomo ile. Ja wróciłam do pracy po 3 tygodniach od zabiegu, nikt nie pytał, ale też z drugiej strony nie traktowali mnie łaskawiej przez to że miałam "jakiś" zabieg. Ja wyszłam z założenia że muszę wziąć się w garść jeśli tak bardzo chcę mieć dziecko.
 
Ja mam dzisiaj doła. Równo trzy tygodnie temu wieczorem dowiedziałam się, że serduszko już nie bije. Później już wszystko poszło ekspresowo-szpital, tabletki, łyżeczkowanie.
I już nawet nieźle sobie z tym radziłam, ale w trakcie tych trzech tygodni, w których sklejam wszystko do kupy wydarzyły się dwie rzeczy, które mnie emocjonalnie rozwaliły. Pierwsza to wieść o dziecku Ronaldo - walnęło mnie to jak obuchem w łeb.
Druga to dzisiaj - dowiedziałam się, że narzeczona mojego kuzyna jest w ciąży. Z bliźniakami.
Mam jakiś roller coaster emocji przez tą wiadomość. Bardzo i szczerze się cieszę, że im się układa, a jednocześnie wróciły wszystkie demony i te myśli - czemu moje dziecko się nie urodzi, za co ta kara, co mogłam zrobić inaczej....
To jest nie do zniesienia! Po prostu głowa mi wybucha, przysięgam. Za chwilę powinnan wracać do pracy, ale jak ja mam ogarniać pracę jak samej siebie nie umiem postawić do pionu.
Piszecie i staraniach. Też bym bardzo chciała. Mogłabym zacząć już dziś. Ale mój mąż już nie chce próbować. To mnie zabija, dobija, nie daje nadziei.
To jest straszne. Czuję, że swiruje. Miałyście tak? Czy to ja jestem p*erdolnięta?

Ja Cię doskonale rozumiem, w święta Bożego Narodzenia kiedy ja już wiedziałam, że mojego sierpniowego malucha już nie będzie (ale u mnie CP więc cała sprawa toczyła się prawie 2 miesiące), koleżanka pochwaliła się ciążą. Niby wiedziałam, że ona ma problemy z zajściem, że się starali bardzo długo, niby więc radość ale nie wiem :( strasznie mi było przykro. Z tymi myślami też mi było mega źle bo przecież ona nie jest winna mojej straty.

Ja niby żyję normalnie i niby jest okej - ale mam takie momenty, że np. nie umiem odinstalować aplikacji ciążowej i myślę o tym, że to już byłaby połowa itd. Pewnie będzie mi łatwiej od lipca kiedy będę mogła próbować zajść znowu w kolejną ciąże
 
reklama
Lepiej na NFZ wyciągnąć wszystko co się da i z kompletem świeżych badań iść do prywatnego specjalisty.
Gin twierdzi,że owulacja była ,bo w 10 DC byłam na USG i nic nie mówił w ogóle,żebym zbadała progesteron 7-8 dni po. Kompletnie nic. Przed wizytą dzwoniłam i mówiłam,że chcę zajść w ciążę i miał to być monitoring.
 
Do góry