reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Ja się jeszcze dzisiaj z chłopem pokłóciłam:( wydaje mi się, że ja to wszystko co się stało bardziej przeżywam niż on. On pierwszy dzień był załamany a teraz normalnie funkcjonuje a ja ciągle o tym myślę i czuje się taka "pusta". Widzi w jakim jestem stanie i ciągle mowi żebym sie juz uspokoiła i zaczęła normalnie żyć.
No mój mąż to znosi dość ciężko ale ogólnie to przyjął postawę "wisi mi wszystko", chyba nie chce mnie bardziej dolowac i woli być ten silny. Ale widzę jak o wszystko wypytuje i jak muszę uważać co mu mówię żeby nie zaczął drążyć i się martwić. Faceci więcej rzeczy tlumią w sobie. Z drugiej strony my się przywiązujemy do maluszków od razu, dlatego straty przeżywamy dużo gorzej.
 
reklama
Dziewczyny ja w sumie dawno nie pisałam nic na forum, jutro mam wizytę wieczorem, przez ostatni tydzień jakoś udawało mi się nie myśleć negatywnie, zwłaszcza, że męczyły mnie calodniowe nudności, ostatnie 3 dni jest lepiej, bo po południu nieco lepiej się czuję i nie wiem czy to zły znak czy raczej norma.. Niestety po poronieniu to wszystko dla mnie już jest powodem do zmartwień..
Co do kłótni to my z mężem raczej jesteśmy że tak to nazwę "kompatybilni" Ja to przeżywam o wiele bardziej, ale mąż mnie ciągle wspiera, pociesza i uspokoja. Na szczęście jeszcze nie ma mnie dość. Za to nie mogę powiedzieć, że po poronieniu jest między nami jakoś lepiej. Ja się spinam, że nie jestem za bardzo namiętna? Odkąd zaszłam w ciążę seks jest dla mnie psychicznie ciężki.. Boję się, że przez pierwsze tygodnie mogę zaszkodzić ciąży, stresuję się, że mogę mieć krwiaka znowu, więc ograniczam to do miniumim z minimum, ale wiem, że mąż by chciał. On nie chce mnie zmuszać, a ja walczę ze sobą, bo z jednej strony chciałabym dać mu to czego każdy facet potrzebuje a z drugiej strony poczekałabym najchętniej do 2 trymestru.. Niby błaha sprawa, ale myślę, że w związku dość istotna. Można by powiedzieć, że seks to nie rzecz najważniejsza, że dla dobra dziecka można się wstrzymać itd i mój mąż to wszystko rozumie, nie zmusza, nie naciska, ale dla mnie wewnętrznie to jest okropne rozdarcie. Nie wiem czy to kwestia hormonów czy mój charakter, ale mam wrażenie że ostatnio wszędzie dopatruje się w plusach minusów, w każdej sytuacji jest jakiś problem, nawet jeśli malutki to i tak męczy mi później głowę. 🤷‍♀️ mam nadzieję, że na jutrzejszej wizycie będą dobre wieści. Licząc od owu powinien być 7t4d, OM 8 tydzień.. W poprzedniej ciąży to właśnie w tej okolicy dowiadywałam się o najgorszym. Trzymajcie kciuki.
 
Dziewczyny ja w sumie dawno nie pisałam nic na forum, jutro mam wizytę wieczorem, przez ostatni tydzień jakoś udawało mi się nie myśleć negatywnie, zwłaszcza, że męczyły mnie calodniowe nudności, ostatnie 3 dni jest lepiej, bo po południu nieco lepiej się czuję i nie wiem czy to zły znak czy raczej norma.. Niestety po poronieniu to wszystko dla mnie już jest powodem do zmartwień..
Co do kłótni to my z mężem raczej jesteśmy że tak to nazwę "kompatybilni" Ja to przeżywam o wiele bardziej, ale mąż mnie ciągle wspiera, pociesza i uspokoja. Na szczęście jeszcze nie ma mnie dość. Za to nie mogę powiedzieć, że po poronieniu jest między nami jakoś lepiej. Ja się spinam, że nie jestem za bardzo namiętna? Odkąd zaszłam w ciążę seks jest dla mnie psychicznie ciężki.. Boję się, że przez pierwsze tygodnie mogę zaszkodzić ciąży, stresuję się, że mogę mieć krwiaka znowu, więc ograniczam to do miniumim z minimum, ale wiem, że mąż by chciał. On nie chce mnie zmuszać, a ja walczę ze sobą, bo z jednej strony chciałabym dać mu to czego każdy facet potrzebuje a z drugiej strony poczekałabym najchętniej do 2 trymestru.. Niby błaha sprawa, ale myślę, że w związku dość istotna. Można by powiedzieć, że seks to nie rzecz najważniejsza, że dla dobra dziecka można się wstrzymać itd i mój mąż to wszystko rozumie, nie zmusza, nie naciska, ale dla mnie wewnętrznie to jest okropne rozdarcie. Nie wiem czy to kwestia hormonów czy mój charakter, ale mam wrażenie że ostatnio wszędzie dopatruje się w plusach minusów, w każdej sytuacji jest jakiś problem, nawet jeśli malutki to i tak męczy mi później głowę. 🤷‍♀️ mam nadzieję, że na jutrzejszej wizycie będą dobre wieści. Licząc od owu powinien być 7t4d, OM 8 tydzień.. W poprzedniej ciąży to właśnie w tej okolicy dowiadywałam się o najgorszym. Trzymajcie kciuki.
Pewnie że będziemy trzymać, wszystko będzie dobrze.
Co do Twojego rozdarcia to doskonale rozumiem i jeżeli chodzi o relacje z mężem to mamy podobnie jak.Wy.
Co do sexu ....też ciężko temat. My mieliśmy zakaz przez łożysko. W połowie ciąży okazało się że już w zasadzie jest ok ale lekarz raczej zalecał się ograniczać że tak to ujmę. I doszliśmy do tego etapu że mój mąż boi się mnie dotknąć żeby nic się nie stało...
A znowu ja się boje ze po porodzie spojrzy na mnie zupełnie inaczej , chociaż nie powinnam tak myśleć.
W każdym razie my kobiety po takich przejściach już chyba niegdy nie będziemy miały spokojnych i cukierkowych ciąż, zawsze będzie ten niepokój. To normalne moim zdaniem. Ale przetrwamy to 💙
 
Dziewczyny ja w sumie dawno nie pisałam nic na forum, jutro mam wizytę wieczorem, przez ostatni tydzień jakoś udawało mi się nie myśleć negatywnie, zwłaszcza, że męczyły mnie calodniowe nudności, ostatnie 3 dni jest lepiej, bo po południu nieco lepiej się czuję i nie wiem czy to zły znak czy raczej norma.. Niestety po poronieniu to wszystko dla mnie już jest powodem do zmartwień..
Co do kłótni to my z mężem raczej jesteśmy że tak to nazwę "kompatybilni" Ja to przeżywam o wiele bardziej, ale mąż mnie ciągle wspiera, pociesza i uspokoja. Na szczęście jeszcze nie ma mnie dość. Za to nie mogę powiedzieć, że po poronieniu jest między nami jakoś lepiej. Ja się spinam, że nie jestem za bardzo namiętna? Odkąd zaszłam w ciążę seks jest dla mnie psychicznie ciężki.. Boję się, że przez pierwsze tygodnie mogę zaszkodzić ciąży, stresuję się, że mogę mieć krwiaka znowu, więc ograniczam to do miniumim z minimum, ale wiem, że mąż by chciał. On nie chce mnie zmuszać, a ja walczę ze sobą, bo z jednej strony chciałabym dać mu to czego każdy facet potrzebuje a z drugiej strony poczekałabym najchętniej do 2 trymestru.. Niby błaha sprawa, ale myślę, że w związku dość istotna. Można by powiedzieć, że seks to nie rzecz najważniejsza, że dla dobra dziecka można się wstrzymać itd i mój mąż to wszystko rozumie, nie zmusza, nie naciska, ale dla mnie wewnętrznie to jest okropne rozdarcie. Nie wiem czy to kwestia hormonów czy mój charakter, ale mam wrażenie że ostatnio wszędzie dopatruje się w plusach minusów, w każdej sytuacji jest jakiś problem, nawet jeśli malutki to i tak męczy mi później głowę. 🤷‍♀️ mam nadzieję, że na jutrzejszej wizycie będą dobre wieści. Licząc od owu powinien być 7t4d, OM 8 tydzień.. W poprzedniej ciąży to właśnie w tej okolicy dowiadywałam się o najgorszym. Trzymajcie kciuki.
Co do seksu to wiem o czym mówisz bo sama miałam krwiaka w pierwszej ciąży, ale bez bana na współżycie. W tej ciąży z kolei ja się boję.. 🥴 A to infekcji, za chwilę mnie coś zaboli, a to że zobaczę krew po stosunku, itp.. Widzi, że bardziej się stresuje niż to wszystko warte, więc nie nalega. Schizy, nic więcej 🤷‍♀️ na szczęście mąż jest baaardzo wyrozumiały i że tak powiem radzimy sobie na inne sposoby 😂😂 póki co kończymy 26tc i jakoś nam to idzie 😁
 
Dziewczyny ja w sumie dawno nie pisałam nic na forum, jutro mam wizytę wieczorem, przez ostatni tydzień jakoś udawało mi się nie myśleć negatywnie, zwłaszcza, że męczyły mnie calodniowe nudności, ostatnie 3 dni jest lepiej, bo po południu nieco lepiej się czuję i nie wiem czy to zły znak czy raczej norma.. Niestety po poronieniu to wszystko dla mnie już jest powodem do zmartwień..
Co do kłótni to my z mężem raczej jesteśmy że tak to nazwę "kompatybilni" Ja to przeżywam o wiele bardziej, ale mąż mnie ciągle wspiera, pociesza i uspokoja. Na szczęście jeszcze nie ma mnie dość. Za to nie mogę powiedzieć, że po poronieniu jest między nami jakoś lepiej. Ja się spinam, że nie jestem za bardzo namiętna? Odkąd zaszłam w ciążę seks jest dla mnie psychicznie ciężki.. Boję się, że przez pierwsze tygodnie mogę zaszkodzić ciąży, stresuję się, że mogę mieć krwiaka znowu, więc ograniczam to do miniumim z minimum, ale wiem, że mąż by chciał. On nie chce mnie zmuszać, a ja walczę ze sobą, bo z jednej strony chciałabym dać mu to czego każdy facet potrzebuje a z drugiej strony poczekałabym najchętniej do 2 trymestru.. Niby błaha sprawa, ale myślę, że w związku dość istotna. Można by powiedzieć, że seks to nie rzecz najważniejsza, że dla dobra dziecka można się wstrzymać itd i mój mąż to wszystko rozumie, nie zmusza, nie naciska, ale dla mnie wewnętrznie to jest okropne rozdarcie. Nie wiem czy to kwestia hormonów czy mój charakter, ale mam wrażenie że ostatnio wszędzie dopatruje się w plusach minusów, w każdej sytuacji jest jakiś problem, nawet jeśli malutki to i tak męczy mi później głowę. 🤷‍♀️ mam nadzieję, że na jutrzejszej wizycie będą dobre wieści. Licząc od owu powinien być 7t4d, OM 8 tydzień.. W poprzedniej ciąży to właśnie w tej okolicy dowiadywałam się o najgorszym. Trzymajcie kciuki.
Dobrze że choć trochę udalo ci się opanować te negatywne emocje. Jeśli chodzi o objawy to u mnie kazda ciąża jest łaskawa pod tym względem, ale kompletnien nie masz się co tym sugerować. W pierwszej donoszonej ciąży miałam lekkie mdłości, które znikly jak się nie mylę w 10 tyg. W drugiej poronionej ciąży też lekkie mdłości i zmęczenie, raz były kilka dni ich nie bylo. A w trzeciej ciąży bliźniaczej gdzie objawy powinny być mega nasilone czułam się bardzo dobrze, a objawy mi się nasiliły jak ciaza obumarla. Także widzisz że nie ma się co tym sugerować.
Co do seksu w ciąży to my w ogóle się wstrzymujemy przez cały okres. W pierwszej ciąży jak byłam nie mieliśmy zakazu ale jakoś tak się baliśmy, a bardziej mąż, że coś mi się stanie albo że coś zrobi dziecku i przeszlismy na bezpiecznie formy zaspokajania się 😁 choć jak mówię mój mąż z tych co mają mały popęd jak na chłopa. No i w kolejnych ciążach tak jakoś z automatu wstrzymujemy się choć lekarze nie zakazują.
Kochana wszystko będzie dobrze😊 trzymam kciuki
 
@Czikunia rozmowa. On się nie domyśli, nie ma opcji. Pamiętaj, że jesteś Ty i on - czasami będziecie mieć rozbieżne potrzeby.

Dla mnie najtrudniejsze było zostanie na noc w szpitalu, a wcześniej zaakceptowanie, że cudu nie będzie. Odebrałam betę i już wiedziałam, że jest źle. W weekend miałam czas, żeby razem z nim omówić, czego chcemy - czy robimy badania, czy pogrzeb etc. Płakaliśmy oboje... W poniedziałek czułam, że nie chcę jechać do szpitala i dałam sobie jeszcze jeden dzień. Fizycznie po szpitalu było tragicznie. I to mnie też rozwaliło.
Teraz siedzę w domu i mam czas, żeby do siebie dojść. Na każdej płaszczyźnie.

U mnie bardzo dużo osób wiedziało i dało mi to niesamowite wsparcie. Dużo kobiet powiedziało mi wiem, co czujesz. Moja szefowa uratowała mi życie dając do łapki namiar na ginekologa i mówiąc na pewno przyjmie.
 
Dziewczyny jak to jest z cyklami po lyzeczkownaniu? Dostałam pierwsze krwawienie po 30 dniach i teraz jestem w drugim cyklu po ale dziś 30 dc i @ nadal nie dostałam. Czuję się okresowo już od 5 dni.

Normalne?
 
To, że jest mi z tym źle, że zostałam sama on wie...nie rozmawialiśmy o tym, mialam na myśli ze nie ciągnęliśmy tego tematu. Stwierdził, że przesadzam ;) na tym zakończyliśmy rozmowe.
Rozumiem, że czujesz się w takiej sytuacji samotna, bo jedyna osoba która wie o całej sytuacji zostawiła Cię samą. Ale tak jak dziewczyny piszą, trzeba to przegadać, jeśli trzeba to i wykrzyczeć. W moim przypadku mąż był cały czas, nie musiałam się upominać o jego wsparcie, ale to pewnie dlatego że my zawsze stawialiśmy i stawiamy na rozmowę i mówimy sobie o wszystkim wprost. Choć uwierz mi, ja byłam zawsze typem bardzo skrytej osoby. Ale szybko zauważyłam, że mój mąż nigdy nie wyśmieje, nie zlekceważy moich uczuć tylko stara się je rozumieć, dlatego dużo łatwiej było mi się przełamać i wylewać co mi na sercu leży.
Jeśli on nie wychodzi z inicjatywą i nie zaczyna rozmawiać to powiedz po prostu, że Ty tego potrzebujesz, żeby nie zostawiał Cie z tymi uczuciami samej, że nie będziesz udawała że nic się nie stało, tylko dlatego że Twoje zachowanie wydaje mu się przesadą, bo pamiętajmy, to Twoje ciało przez to wszystko przeszło. I pamiętaj, NIE PRZESADZASZ, tylko po prostu mu to uświadom, że Ty widzisz to inaczej. Trzymam za Was kciuki 😊
 
Ostatnia edycja:
reklama
Dziewczyny ja w sumie dawno nie pisałam nic na forum, jutro mam wizytę wieczorem, przez ostatni tydzień jakoś udawało mi się nie myśleć negatywnie, zwłaszcza, że męczyły mnie calodniowe nudności, ostatnie 3 dni jest lepiej, bo po południu nieco lepiej się czuję i nie wiem czy to zły znak czy raczej norma.. Niestety po poronieniu to wszystko dla mnie już jest powodem do zmartwień..
Co do kłótni to my z mężem raczej jesteśmy że tak to nazwę "kompatybilni" Ja to przeżywam o wiele bardziej, ale mąż mnie ciągle wspiera, pociesza i uspokoja. Na szczęście jeszcze nie ma mnie dość. Za to nie mogę powiedzieć, że po poronieniu jest między nami jakoś lepiej. Ja się spinam, że nie jestem za bardzo namiętna? Odkąd zaszłam w ciążę seks jest dla mnie psychicznie ciężki.. Boję się, że przez pierwsze tygodnie mogę zaszkodzić ciąży, stresuję się, że mogę mieć krwiaka znowu, więc ograniczam to do miniumim z minimum, ale wiem, że mąż by chciał. On nie chce mnie zmuszać, a ja walczę ze sobą, bo z jednej strony chciałabym dać mu to czego każdy facet potrzebuje a z drugiej strony poczekałabym najchętniej do 2 trymestru.. Niby błaha sprawa, ale myślę, że w związku dość istotna. Można by powiedzieć, że seks to nie rzecz najważniejsza, że dla dobra dziecka można się wstrzymać itd i mój mąż to wszystko rozumie, nie zmusza, nie naciska, ale dla mnie wewnętrznie to jest okropne rozdarcie. Nie wiem czy to kwestia hormonów czy mój charakter, ale mam wrażenie że ostatnio wszędzie dopatruje się w plusach minusów, w każdej sytuacji jest jakiś problem, nawet jeśli malutki to i tak męczy mi później głowę. 🤷‍♀️ mam nadzieję, że na jutrzejszej wizycie będą dobre wieści. Licząc od owu powinien być 7t4d, OM 8 tydzień.. W poprzedniej ciąży to właśnie w tej okolicy dowiadywałam się o najgorszym. Trzymajcie kciuki.
Boziu to u mnie odwrotnie. Maż się boi sexu i unika jak moze. Dziś gin i jak będę miała na piśmie że możemy to on się zastanowi...
 
Do góry