agaaataaaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Wrzesień 2020
- Postów
- 1 682
Hejka,
Trzymam kciuki żeby wszytsko było ok
Przepraszam, że pytam ale nie śledziłam wątku jakiś czas i czy Ty jesteś po in vitro?Wiecie co dziewczyny naszło mnie na przemyślenia i chciałam się z Wami podzielić. Ta wizyta wczoraj jakaś dziwna, z jednej strony zeszło ze mnie ciśnienie bo się te brudzenia uspokoiły i nic niepokojącego na usg nie widać, wg badania wszystko ok jak na początek ciąży, ale zastanawia mnie za co ja w sumie płacę te 250 zł. Fakt, pani doktor przemiła, dokładna i przejęta, ale nie wiem za bardzo co ona chciała dostrzec na tym usg. Składam to na karb tego, że ona mimo swoich tytułów i osiągnięć nie ma chyba dużego doświadczenia z ciążami pozaustrojowymi (sama zresztą powiedziała że ciąże po in vitro traktuje się inaczej i patrzy na nie inaczej niż naturalne). Ale fakt pozostaje faktem że więcej się dowiedziałam z netu niż z wizyty. To był 20 dpt i beta ponad 2700 więc pęcherzyk powinien być... no i był - wymiar wydaje się prawidłowy (wg tego co wyczytałam na koniec 5 tc czyli 5t7d powinien mieć - 10 mm a u mnie 5t4d - 8,2 mm). Nie zapytałam czy to co widziała w jamie macicy mogłoby być czymkolwiek innym niż pęcherzyk... Uczucie dziwne jak jeden utytułowany lekarz idzie po drugiego bo nie jest na 100% pewny co widzi ( przynajmniej u mnie to wywołało niepokój, no bo skoro ja takie podstawowe info mogę znaleźć na necie to tym bardziej pani doktor powinna wiedzieć czy to co widzi to pęcherzyk i czy ma on prawidłowy wymiar), albo jak Ci mówi że to super że Cię lekko mdli i że cycki bolą (a co mają zrobić kobiety które będąc w zdrowej ciąży mają to szczęście że w ogóle nie odczuwają dolegliwości ciążowych ?? - martwić się że nic im nie dolega ??) Ta druga która ma mnie prowadzić przy usg skupiła się bardziej na ewentualnej torbieli na prawym jajniku i mojej historii z poprzednią ciążą. W końcu obie stwierdziły że rokuje dobrze i za tydzień do kontroli i żeby jeszcze betę po drodze sprawdzić... ale nie wyszłam stamtąd w 100% przekonana i pewna. Nie chcę absolutnie żebyście to odebrały jako żal post tylko po prostu chęć podzielenia się przemyśleniami i tym jak skomplikowany i delikatny jest ten proces i jak ciężko uzyskać jakiekolwiek konkretne potwierdzenie. Ja chyba weszłam na autopilot, emocje zeszły, robię wszystko trochę automatycznie, czuję się ok, staram się skupiać na rzeczach innych niż ciąża i po prostu czekam na przyszłą sobotę...
Trzymam kciuki żeby wszytsko było ok