Hej , mam 28 lat. 1 ciąża w październiku biochemiczna -poroniona samoistnie w ostatnim dniu 5t. Aktualnie podejrzenie pustego jaja płodowego. Testy oczywiście pozytywne, beta też była ok. Usg było w 6+2 wg OM. Pęcherzyk ok. 18-20 mm. We wtorek kolejne usg będzie to 7+1. Lekarz nie daje raczej szans, ze coś się zmieni i mam już nawet skierowanie do szpitala. Tak bardzo się cieszyłam, ze się udalo, a tu znowu morze łez. Nikt w rodzinie nie miał problemów z poronieniami. Miała któras z Was puste jajo i jednak pojawił się zarodek? Czy po pustym jaju jest szansa na normalną ciążę?