@hona i o to wlasnie chodzi, by walczyc do samego konca, wydusic co sie da, jak ja to mowie wydrzec niebu i ziemi swoje marzenia. Wrecz zbudowac swoj cud.
To teraz Ci posmece. Zaczelam myslec o wyjsciu ze szpitala, a wiec trzeba kupic wozek podwojny, bo w domu roczniak zaczyna dopiero chodzic na 2nogach i nosidelko. A Helenka wrocila pod tlen i do inkubatora. Zlapala infekcje. To jak dostac z liscia na ocucenie... Kocham to nasze malenkie szczescie, ktore jest juz urocza foczunia. A ona znow walczy o zycie. Jakie ono kruche...
Tak wiec laseczki nie marudzimy, tylko spinamy posladki, cyc do przodu i do boju podbijac swiat poki mozna [emoji12]
A te smutne "skutki uboczne"... niestety zadna z nas ich nie zakladala, mniemam, ze nawet przez mysl nie przesly. Kochamy i pamietamy nasze Aniolki, a one sa z nami. Jednak zycie toczy sie dalej. Ja moje Aniolki zaprosilam do naszego zycia. Sa czescia naszej rodziny i historii, ale tez sila. Zawsze sie do nich usmiecham jak jest ciezko