OneMoreTime no to miałaś urwanie głowy a teraz spokój, mam nadzieję że w pracy też będzie lepiej :-) i stałaś się "słomianą wdową" ;-) oby rozłąka nie była bardzo dokuczliwa, niestety z własnego doświadczenia wiem że po miesiącu robi się ciężko, ale na pewno dacie radę, ty masz dużo zajęć, praca, przed tobą badania itd a dla J. to zupełnie nowe miejsce, nowi ludzie, będzie miał dużo do opowiadania :-) jak mój mąż był w NO a ja w Polsce i bardzo tęskniłam to szłam na zakupy ;-) trzymaj się cieplutko
teraz doczytałam że nimfii, lisica też cierpią na rozłąkowe... dacie radę, czasami trzeba przetrwać te ciężkie chwile bez oparcia w mężu... ale mam nadzieję że nie długo kolejne spotkanie
kobietka nie przejmuj się teściową, to przesądna kobieta, oczywiście jej "mądrości" nie mają nic wspólnego z prawdą, ale dla świętego spokoju, jak piszesz... to co ci powiedziała twoja mama to też stary przesąd, na zdrowy rozum twoje działania w żaden sposób nie mogą sprawić że dziecko będzie miało jakieś znamię, nie mamy na to żadnego wpływu, a urodzenie poparzonego dziecka jest zwyczajnie nie możliwe chyba że będziesz rodzić prosto do ognia ;-);-)
gratuluję pierwszych ruchów :-):-):-)
lisica witam cię i zapalam światełko dla Aniołka (*)
co do badań po poronieniu to ja też miałam taki etap że chciałam zbadać wszystko a potem mi trochę przeszło ;-) zrobiłam toksoplazmozę i cytomegalię i badania hormonalne typu prolaktyna z obciążeniem i coś tam jeszcze było ale nie pamiętam oraz posiew w kierunku bakterii z pochwy albo szyjki już też dokładnie nie wiem bo nie mam przy sobie tych wyników, chciałam jeszcze zrobić zespół antyfosfolipidowy ale trochę cena mnie przeraziła a potem się dowiedziałam że to najlepiej zrobić ileś tygodni po poronieniu a u mnie to już było dużo za późno, tarczycy nie badałam... w efekcie nic mi z tych badań nie wyszło, wiem tylko tyle że tokso i cytomegalię już przechodziłam więc nie muszę tego ponownie kontrolować.
miczasia bardzo mi przykro (*) piszesz że chciałabyś jak najszybciej zajść znowu w ciążę, nie wiem czy to nie jest przypadkiem taka chęć zastąpienia zmarłego dziecka nowym, wiele dziewczyn coś takiego odczuwa ale niestety to nie jest rozwiązaniem, nikt ci nie zastąpi tego aniołka którego straciłaś (*) on był jedyny i niepowtarzalny i trzeba to zaakceptować i się z tym pogodzić, musisz po prostu przeżyć żałobę po stracie...
straciłaś już zaawansowaną ciążę, w 21 tc dziecko jest dosyć duże, powiedz czy mieliście pogrzeb, może nadaliście imię?
a odnośnie przyczyny w szpitalu nic nie powiedzieli co się stało? mam nadzieję że się dowiesz dlaczego, bo o ile w pierwszym trymestrze ciąży ciężko na prawdę dojść do przyczyny poronienia bo często są nią wady genetyczne, błędy przy podziale komórek, to później utrata ciąży przeważnie ma jakiś konkretny powód i zadaniem lekarzy było nie tylko odkrycie go ale zrobienie wszystko co się da aby temu zapobiec...
myślę że wizyta u psychologa może pomóc, raczej nie zaszkodzi ale to od ciebie zależy, jak ty to czujesz... jak mi moja siostra po ciąży pozamacicznej powiedziała że może poszłabym do psychologa to się zezłościłam bo wcale nie czułam takiej potrzeby, miałam forum żeby się wygadać i to mi wystarczyło, przynajmniej wiedziałam że dziewczyny tutaj mnie rozumieją, za to moja rodzina mnie w ogóle nie rozumiała, ale nie mam im za złe...
przytulam cię mocno,
teraz doczytałam że nimfii, lisica też cierpią na rozłąkowe... dacie radę, czasami trzeba przetrwać te ciężkie chwile bez oparcia w mężu... ale mam nadzieję że nie długo kolejne spotkanie
kobietka nie przejmuj się teściową, to przesądna kobieta, oczywiście jej "mądrości" nie mają nic wspólnego z prawdą, ale dla świętego spokoju, jak piszesz... to co ci powiedziała twoja mama to też stary przesąd, na zdrowy rozum twoje działania w żaden sposób nie mogą sprawić że dziecko będzie miało jakieś znamię, nie mamy na to żadnego wpływu, a urodzenie poparzonego dziecka jest zwyczajnie nie możliwe chyba że będziesz rodzić prosto do ognia ;-);-)
gratuluję pierwszych ruchów :-):-):-)
lisica witam cię i zapalam światełko dla Aniołka (*)
co do badań po poronieniu to ja też miałam taki etap że chciałam zbadać wszystko a potem mi trochę przeszło ;-) zrobiłam toksoplazmozę i cytomegalię i badania hormonalne typu prolaktyna z obciążeniem i coś tam jeszcze było ale nie pamiętam oraz posiew w kierunku bakterii z pochwy albo szyjki już też dokładnie nie wiem bo nie mam przy sobie tych wyników, chciałam jeszcze zrobić zespół antyfosfolipidowy ale trochę cena mnie przeraziła a potem się dowiedziałam że to najlepiej zrobić ileś tygodni po poronieniu a u mnie to już było dużo za późno, tarczycy nie badałam... w efekcie nic mi z tych badań nie wyszło, wiem tylko tyle że tokso i cytomegalię już przechodziłam więc nie muszę tego ponownie kontrolować.
miczasia bardzo mi przykro (*) piszesz że chciałabyś jak najszybciej zajść znowu w ciążę, nie wiem czy to nie jest przypadkiem taka chęć zastąpienia zmarłego dziecka nowym, wiele dziewczyn coś takiego odczuwa ale niestety to nie jest rozwiązaniem, nikt ci nie zastąpi tego aniołka którego straciłaś (*) on był jedyny i niepowtarzalny i trzeba to zaakceptować i się z tym pogodzić, musisz po prostu przeżyć żałobę po stracie...
straciłaś już zaawansowaną ciążę, w 21 tc dziecko jest dosyć duże, powiedz czy mieliście pogrzeb, może nadaliście imię?
a odnośnie przyczyny w szpitalu nic nie powiedzieli co się stało? mam nadzieję że się dowiesz dlaczego, bo o ile w pierwszym trymestrze ciąży ciężko na prawdę dojść do przyczyny poronienia bo często są nią wady genetyczne, błędy przy podziale komórek, to później utrata ciąży przeważnie ma jakiś konkretny powód i zadaniem lekarzy było nie tylko odkrycie go ale zrobienie wszystko co się da aby temu zapobiec...
myślę że wizyta u psychologa może pomóc, raczej nie zaszkodzi ale to od ciebie zależy, jak ty to czujesz... jak mi moja siostra po ciąży pozamacicznej powiedziała że może poszłabym do psychologa to się zezłościłam bo wcale nie czułam takiej potrzeby, miałam forum żeby się wygadać i to mi wystarczyło, przynajmniej wiedziałam że dziewczyny tutaj mnie rozumieją, za to moja rodzina mnie w ogóle nie rozumiała, ale nie mam im za złe...
przytulam cię mocno,