reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Talf13 to straszne co Cię spotkało, opieka medyczna oburzająca, zresztą nie można tego nazwać "opieką" Nie poddawaj się i bądź dzielna!!! Przytulam Cię mocno. Jeśli chodzi o badania to na wątku Badania Po Poronieniu znajdziesz informacje. Zapytaj też swojego lekarza, mój mnie poprowadził i zrobiłam wszystkie najważniejsze badania w moim przypadku, tylko ze ja nie poroniłam tylko ciaża obumarła w 24 tc. Teraz jestem niecałe 3 miesiące po stracie i już mam zielone światełko na starania o cud życia.
Zostań tu z nami na tym forum. znajdziesz tu pocieszenie i radę!
Zapalam * dla Twojej kruszynki!
 
reklama
Zaglądam do Was ,bo wstałam do łazienki.
Na razie nic się dzieje i oby tak dalej.
Boli jak bolało,ale jeszcze do jutra ma prawo boleć.
Leki chyba przestają działać ,bo już mi się mniej w głowie kręci i nie chodzę jak pijana :-D:-D:-D.

Co do moli.
Ja tego dziadostwa nie mogłam wytępić przez 2 lata i zastanawiałam się dlaczego ?
Odpowiedź znalazłam przy remoncie kuchni.
To dziadostwo mnożyło się w pod płytkami glazury i żywiło tym klejem do płytek.
Jak zaczeliśmy je zdejmować ze ściany to było mam tysiące gniazd i miliony larw i kokonów.:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
Na mole stosuję tę płytkę.
BROS płytka na owady
a dodatkowo lepce na mole te wabiące samców.

http://www.we-dwoje.pl/sposob;na;zwalczanie;moli;spozywczych,artykul,2054.html

Dopiero takie zestawienie u mnie przyniosło dobry efekt.


Witam nową aniołkową mamę.
Zapalam światełko (*)
Zostań z Nami .
 
Ostatnia edycja:
Talf, (*)dla Twojego Aniołka.
to co piszesz o traktowaniu kobiet roniących w szpitalu, do którego trafiłaś, to jakiś horror i ohydztwo tak jak Pati napisała.strasznie mi przykro, że przy takiej tragedii nie zostałaś potraktowana z należytym szacunkiem.
co do badań, jeśli masz lekarza prowadzącego, który nie bagatelizuje takich sytuacji i nie zakłada, że "do trzech razy sztuka", to porozmawiaj z nim jakie badania Tobie proponuje. niektóre dziewczyny z tego forum robiły masę badań i też nie zawsze wskazywały one powód straty, bo niestety ale jednak faktycznie jest tak, że czasem tak bywa...ja jestem tego przykładem.straciłam córeczkę w 21tc, ale moja gin nie uważała, że powinnam robić masę badań.robiłam więc progesteron, prolaktynę, przeciwciała kardiolipidowe i tyle.wszystko wyszło w porządku.na badania genetczne sama nie chciałam się jeszcze teraz decydować, bo bywa tak, że coś może wyjść nie tak, ale nie koniecznie ta wada może się w ciąży ujawnić, a ja bardzo pragnęłam jeszcze raz spróbować.no i odpukać, jestem już bliżej niż dalej.zresztą jak wiele dziewczyn z tego forum.bądź dzielna.dużo siły Ci życzę Kochana.i zaglądaj tu często, bo wygadanie się bardzo pomaga
 
Cześć Dziewczyny:-)
Trawa, Anastazja - dzięki za pamięć. Jestem, nie zniknęłam:) Jakoś nie miałam ostatnio nastroju do pisania. Chyba mi się zbyt intensywne myślenie włączyło i tak mi jakoś smutno było:-(A poza tym czas mi się nieco skurczył;-)Przynoszę z pracy całe sterty sprawdzianów do poprawy, więc na brak zajęć domowych ostatnio nie narzekam. Ale przyznam się Wam, że jak na razie nie umiem podchodzić do pracy z takim entuzjazmem jak kiedyś. Robię, co powinnam, w domu też poświęcam sporo czasu na przygotowania, ale jednak jakoś inaczej jest. Czuję, że zgasłam i nie umiem się cieszyć tak jak wcześniej:-(I niestety wciąż zdarzają mi się jakieś sytuacje z rodzicami uczniów, którzy dopytują o mojego dzidziusia:-(Trudne to wszystko. No ale kto powiedział, że będzie łatwo... Absurdalnie jakoś wyczuliłam się na najbardziej problematycznych uczniów. W końcu to nie ich wina, że mają w domach problemy albo urodzili się z jakimiś deficytami. Zawsze takie dzieci były moim czułym punktem, a teraz jeszcze bardziej się nimi przejęłam...
Martwię się trochę, bo dzieci w szkole masowo chorują i czuję, że chyba coś od nich przyniosłam. Siedzę teraz z kubkiem herbaty z cytryną i miodem i mam nadzieję, że nic większego mi się nie przyplącze, bo raczej nie mogę sobie na l4 pozwolić zaraz po powrocie:-(A żeby nie było mi mało to wczoraj dostałam @. Bólowo jest znośnie, chyba nawet lepiej niż było przed ciążą, ale za to ilościowo mnie dobija!
Dobra, ale koniec marudzenia:) Właśnie dlatego nie pisałam, bo coś tak przeczuwałam, że będę marudzić.
Doczytałam Was trochę i widzę, że dużo się tu działo.
As - mam nadzieję, że Cię wyleczą i będzie w końcu ok. Leż grzecznie w łóżku i nie rób absolutnie NIC. Uważaj na siebie!!!!
Kobietka22 - na mole kuchenne świetne są takie lepce. To jest chyba z Rajda. Ale nie jestem pewna. W każdym razie to najskuteczniejszy sposób jaki znam. Współczuję Ci tego paskudztwa, bo sama też kiedyś musiałam walczyć z molami. Przekonałam się wtedy, że jak już się pojawią to infekują wszystko i nie można oszczędzać żadnych produktów, tylko trzeba się ich pozbyć:(Ja po pierwszym etapie walki wyrzuciłam wszystko, co mogło być "zamolowane" i zostawiłam herbatę w saszetkach. I niestety okazało się, że tam przetrwały i trzeba było walczyć od nowa.
Skierko - nie martw się, będzie ok. Macica może być większa niekoniecznie przez zaśniad.
Onaxx - cieszę się, że znów piszesz. Mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć wokół siebie życzliwych ludzi i nie będziesz się czuła tak samotnie. Widziałam Waszą rozmowę o znajomych. Wiem, że czasem okazuje się, że przyjaciele zawodzą. Przyznam, że w moim przypadku strata dziecka też zweryfikowała wiele znajomości, ale też przekonałam się, że jest wielu ludzi, którzy mi dobrze życzą. I jak się ich do siebie dopuści, to starają się okazać wsparcie choćby jednym słowem. Ludzie są różni. Ale chyba lepiej wierzyć w to, że więcej jest tych dobrych niż złych...

Ściskam Was mocno na ten mglisty wieczór!​
 
miśkam no witaj kochana! stęskniłam się za tobą! ;-) Możesz nam tu marudzić, spokojnie! Ja też już nie mam zapału jak kiedyś... teraz myślę tylko o jednym i moje relacje z innymi wydają się wymuszone. Nikt nie chce widzieć że się smucę, że myślę, że tęsknię za moja Kruszynką, więc się uśmiecham i to wszystko mi się wydaje takie udawane. Co do @ to wiesz, ja też mam mniejsze boleści (wcześniej to mnie strasznie bolało, że aż mdlałam) za to mam baaaaaaardzo obfite, no ale wole to niż te boleści. Czemu my kobiety tak musimy cierpieć na każdym kroku???
 
Karollciu oj grzeczniutki bardzo:) głównie śpi. np teraz po kąpieli i cycu, cud przesłodki .nie płacze bez powodu,budzi się pogodny i rozgląda się w łóżeczku.jak słyszę ,że je łapki to go wyjmuję:)

Talf witam aniołkową mamusię...mi pozwolono po trzech miesiacach.mimo późnej ciąży.kiedys mówiło się o 6ciu miesiącach.na pewno trzeba zrobic badania
 
Anastazja1m, dziś się nie dałam. Też próbował. Najpierw że głowa boli, jak nie dało rady to zaczęła go boleć noga, potem druga... Powiedziałam że mnie robi się w konia raz, a potem to jest jak z tym chłopczykiem co wołał że sie pali. I mały mi się rozpłakał, powiedział że on nie chce do szkoły. Spytałam dlaczego - pro forma z resztą bo odpowiedź wydawała mi się jasna i zgadłam. On nie chce do szkoły bo w szkole nic nie rozumie. Nie rozumie nauczycielki, nie umie się dogadać z kolegami, dwie dziewczynki mu dokuczają a on nie może nic zrobić bo jak się postawi to one skarżą na niego nauczycielce a on nie ma jak się wytłumaczyć - nie zna zupełnie angielskiego. Czaisz? Sześciolatek wrzucony w grupę anglojęzyczną, z angielską nauczycielką oczywiście, nie rozumiejący co się do niego mowi, czego się od niego oczekuje, w dodatku z racji nieznajomości języka ma szanse robić za klasowego dupka dyżurnego. Przecież to wrogi świat! Też bym nie chciała tam iść. Próbowałam mu tłumaczyć, że tylko chodząc do szkoły może się nauczyć angielskiego. On nie chce się uczyć angielskiego. Ale będąc w Anglii musi. To czemu on jest w Anglii? Bo tu są mama i tata i tylko tu może być z nimi. W Polsce byłby z babcią - nie chce być w Anglii. Cholera, biedny dzieciak. A Krzyś więcej od niego mówi po angielsku. Bo Krzyś jest młodszy i zanim dobrze opanował polski, zaczął łapać angielski i idzie mu łatwiej. Bo im młodszy umysł tym łatwiej. Bo jak ty się Bartku łamiesz to co ja mam powiedzieć, a też się muszę nauczyć języka... Żal mi go. Ja nie chodzą co dzień do szkoły. Musze pogadać z nauczycielką, tylko z tłumaczem bo za trudno mi będzie bezpośrednio - powinna wiedzieć że dziecko jest podłamane, że angielski w jego własnych oczach go przerasta, a szkoły się boi. Nauczycielka jest miła, fajna babka, ale nie zna polskiego i nie ma z Bartkiem kontaktu. Z jego mamą też nie bardzo - też nie zna języka, jeszcze mniej niż ja. Wiem, nauczycielka też ma przegwizdane mając w grupie dziecko z tak ograniczonym kontaktem.
EwelinaK26, cokolwiek to jest, to złośliwe chyba nie bardzo. Chłopaki dziś zdecydowanie ok, Krzyś zasmarkany po pięty, Bartuś ma doła jak stąd do wieczności, ale biegunka im przeszła.
Skierka, SPOKÓJ!! Mamy uwarunkowany przeżyciami, wzbogacony wiedzą Wujka Google dar szukania powodów do paniki - basta. To dopiero blady początek ciąży, prawda? No, to poczekaj na usg i zobaczysz co tam słychać. W szóstym tygodniu już spokojnie można trzasnąć scan i będzie taka fajna, mała, czarna dziura - i to jest TO. Choć wcale nie wygląda na małego ludzika. :)) Poczekaj i nie próbuj się domyślać, doszukiwać, ew. lookać po necie za pt. przyczynami "nadwymiaru". Laska! Jakby się dało to bym się podpięła pod scan i cały czas patrzyła czy serce bije - też mam bzika. Nie da rady - trzeba cierpliwie czekać.
As, ja pier...ę! Oni Cię z takim podejrzeniem wypuścili do domu?? Ich posrało kolczastym drutem, czy się z ch... na głowy mieniali? Z podejrzeniem nawet zapalenia otrzewnej do domu?? POCIPIELI?! Ja Cię wczoraj dlatego pytałam czy brzuch się "broni" przy ucisku. Powinnaś leżeć w szpitalu pod ścisłą obserwacją. Jeszcze podejrzenie posocznicy... To się hospitalizuje z urzędu. Doczytałam... I powinno się przymusowo. Jaja sobie robisz. Wiem że Kuba, ale ryzykujesz.
Kaira, a tuś mnie zaskoczyła. :o Nie pomyślałam o różnicy w rodzaju progesteronu. Z drugiej strony wiem że lekarze często miksują zalecając i to i to.
Talf13, witaj. Przykro mi. Również ze wzgl. na sposób w jaki Cię potraktowano, w czasie kiedy jak rzadko potrzebowałaś ludzkiego podejścia. Co do starań... Wiesz, myślę że najlepiej porobić te co ważniejsze badania żeby ew. odkryć przyczynę straty, a na pewno wykluczyć ew. przyczyny na przyszłość, a potem to kwestia Twojego stanu ducha. Straciłaś swoje dzieciątko we wczesnej ciąży, co pozwala nie czekać długo na powrót do starań. Ja czekałam bo po prostu dlatego że nie było wcześniej możliwości - Rajmund w Anglii, a ja w Polsce - jak tylko dołączyłam do swego mężczyzny, zadbaliśmy o rezultat. Gdybym miała możliwość "używania swego mężczyzny regularnie", pewnie byśmy coś wykombinowali już wcześniej. ;)

A u nas. Byłam u midwify (jak ja kocham polglish!), a właściwie byliśmy coby tatuś wiedział że on też się liczy. Chcecie się pośmiać? To że jestem po poronieniu nie ma dla nich znaczenia, ale ma znaczenie mój wiek i... fakt że rodziłam duże dzieci. 4,350, 3,400 (gestoza), 4,250 i bąble 2,950 i 2,700 co jak na bliźnięta też podobno nie w kij dmuchał. Otóż to jest powód do konsultacji lekarskiej, wcześniejszego scanu i dodatkowego scanu pod koniec ciąży. Bo tu się robi 2 scany - 11-12tc. i 20tc. No i w ogóle to ja bardzo wcześnie przyszłam do nich bo pierwszą wizytę to oni sobie winszują w 10tc. Gdybym zaczęła plamić albo co, mam gnać do GP i ten mnie kieruje do szpitala na scan. Teraz mam czekać na pisemko od nich, z namiarami na które mam dzwonić i umówić się na scan, a kolejna wizyta w Child Center będzie planowo... 31.01. Ops... A ja marudziłam że w Polsce lekarz nawalił wyznaczając miesięczny termin kolejnej wizyty. Ok. Jakby się coś działo to wiem co mam robić - jest ok. Czujemy się bosssko, dostałam kolejną kupkę materiałów informacyjnych (rozrysowane organy rozrodcze kobiety i mężczyzny to w okolicach podstawówki miałam, z wyjaśnieniem jak dochodzi do zapłodnienia... :o), tatuś dostał w tym pakiecie bajeczną ulotkę. Jak znak drogowy, ze zjazdem z autostrady - strzałka odchodzi po skosie w lewo, przy skrzyżowaniu napis "40 weeks", przy końcu strzałki "Fatherhood". Śliczne. Plus kupa materiałów reklamowych firm "dzieciarskich" od kosmetyków po Pampersa. Żeby było śmieszniej... Znów mnie pytali (przy Rajmundzie) jak nam się razem żyje. Zrobiłam oczy. Czy on mnie nie bije. A która bita kobieta przyzna się do tego i to przy swoim kacie?? Za to Rajmund stanął na wysokości zadania - nie, on mnie nie bije bo się boi. Chadzamy w różnej wadze. :)) Mieliśmy bardzo fajną tłumaczkę. Ważenie... Brrr... Powiedziałam grzecznie że gdybym wiedziała co mnie czeka, nie włożyłabym tylu ciuchów za to przyszłabym w szpilkach. Panie uspokoiły że ważenia są tylko dwa. Ufff... Tzn. drugie jak będę wyglądać jak słoń przed rozwiązaniem bo póki co wyglądam jak słabo odżywiony wieloryb. Nie lubię wagi. Z wzajemnością z resztą. :))
 
talf13 - witam kochana, zapalam światełko dla Twojej kruszynki
[*], to jest okropne
sposób w jaki Cię potraktowano, współczuję.
miśkam - zaglądaj do nas, nawet jakbyś miała gorszy dzień, bo chyba po to tu jesteśmy?!
Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale okres miałam(i do tej pory mam) taki jak przed ciąża, nawet cykle są tak samo nieregularne od 29 do 34 dni.
trawa - nie zazdroszczę Ci tych co miesięcznych bóli, a my kobiety mamy odporność na ból przecież facet to co chwila by był na l4 jakby miał okres:)
kobietka22 - no to walcz z tymi molami. Ja w lecie rowerkiem jeździłam do pracy,
ale teraz to już chyba by było przesadą:) a jak tam Twoje staranka? czekasz tak jak na suwaczku, czy już teraz na żywioł idziecie ?:-)
kłaczek - a nie można było jakoś wcześniej przygotować chłopaka? żeby jeszcze w Polsce się nauczył angielskiego, teraz słyszałam nawet 2 latki się uczą:)Biedny chłopak, nie dość że nic nie rozumie, to dzieci go pewnie wybiorą takim kozłem ofiarnym.
Ale jaja z tymi ulotkami masz, ale przynajmniej na wesoło odbierasz wyjścia tam, bo zawsze jakąś ciekawą ulotkę dostaniesz:)Ale takie głupie myśli mam, a co zrobią jak powiesz że Cie bije? Przecież nie ma żadnych świadków ani śladów, i po co w takim przypadku pytać w ogóle. Takie głupie przemyślenia :-)
 
Kłaczek, napisz książkę, please!!!!!! Bajecznie się Ciebie czyta :tak::tak::tak:
Fajnie, że wiek i waga dzieciaczków zrobiła na nich wrażenie, mam nadzieję, że przełoży się to na lepsze "zaopiekowanie" w tamtejszej rzeczywistości :-)

As, trzymaj się i nie chojrakuj! zdrówka!

Talf, witaj! przykro mi, że ta tragedia również Ciebie dopadła, i bardzo mi przykro, że tak potraktowano Cię w szpitalu.
 
reklama
Anastazja1m, pewnie można było, ale... Z tego co wiem, mama chłopców wyjechała wcześniej, dość długo jej nie było. On stracił pracę, popadli w długi, znalazła pracę w UK i wyjechała,potem ściągnęła męża, wreszcie dzieci, ale długi spłacają do tej pory. Są z jakieś wioski na północy Polski - nie sądzę żeby funkcjonowało tam przedszkole z językiem, dzieci były z babcią nim tu przyjechały. Pewnie próbowałabym jakichś programów z nauką języka, ale może im nie przyszło do głowy... Widzę jaki to stres dla chłopaka i po prostu mi go żal - jeśli sześciolatek potrafił się przytulić do obcej baby i płakać żaląc się... Sorry, on dziś pękł. Obiecałam mu, że sobie siądziemy rano, jak będzie chciał i pooglądamy jego książeczki ze szkoły, pouczymy się angielskiego żeby mu było łatwiej. Zobaczymy czy będzie chciał, nie chcę zmuszać, ale przypomnę. Podstawy jestem w stanie mu przerzucić, choć nie za wielkie - sama się średnio dogaduję. Ostatnio powiedziałam nauczycielce Krzysia że mały ma "uciekający nos". Zamiast cieknący, co jest potocznym określeniem kataru. No, pozajączkowało mi się, ale zakumała mądra kobieta.
Just, wygląda na to że może być ciut lepiej niż w normalnej happy pregnancy. Chyba podziękuję moim przerośniętym oseskom, nie sądziłam że ich waga urodzeniowa da cokolwiek poza milionem szwów po pierwszym porodzie. I dłuuugaśnym czasem trzeciego. Bo 3,400 Strusia rodziło sie ekspresowo, o Bąblach nie wspomnę bo to jakby pestkę wypluł.
 
Do góry