reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

reklama
Wiem kochana,ze nie jest latwo...Nigdy nie zapomnisz,ale nauczysz sie z tym zyc...
Trafilas na wlasciwe forum bo dziewczynki tu sa naprawde wspaniale i pisanie tu pomaga:-)
Trzymaj sie cieplutko.

Znikam.Dobrej nocki zycze wszystkim
 
Justa555 – rozumiem Cię doskonale. No to gratuluję @. Fiu, że przyszła. W weekendy zawsze jest spokojniej, dni rodzinne, wiele z nas z tego korzysta, a reszta świata może poczekać ;-)
Zjola – a wcześniej to się nie odezwiesz? :-(

Wiolka_1982 – sms poszedł na tego małego młodziaka :-)

Ediuk – witaj wśród Aniołkowych Mam, zapalam dla Twojego maleństwa
[*].Zastanów się czy nie warto zrobić tych badań dla własnego spokoju. Znajdziesz tutaj pomoc, tylko nie opuszczaj nas, a będzie Ci dużo łatwiej. Nie będzie Ci łatwo na początku, a uczucie, że ktoś Ci właśnie umarł, jest jak najbardziej na miejscu, odeszło z tego świata Twoje dziecię, Twoje szczęście :-(
Agnieszka – czy minie rok czy miną lata, te dni są wryte w naszej pamięci na trwałe. Smutne dni… :-(


A ja wczoraj miałam zdecydowanie za intensywny dzień :baffled: Cały dzień na nogach, praktycznie przesiedziany i miałam za swoje wieczorem. Brzuch bolał strasznie, tak bardzo, że martwiłam się. W samochodzie próbowałam usadowić się jak najwygodniej, ale jak dojechaliśmy do domu, to tak jak stałam rozebrałam się w sypialni i położyłam spać. Zażyłam no-spę i zasnęłam, dziś zdecydowanie lepiej, ale zrobię sobie zdecydowanie lżejszy dzień.


Poza tym parapetówka się udała, było super. Znajomi urządzili się bardzo fajnie, mają 2,5-letnią córeczkę Amelkę, jej pokoik jest cudowny, zrobili go z głową by starczyło na co najmniej 3 lata jeszcze, zanim Mała zacznie mieć swoje widzi-misię :-D. Była też Marianna starsza o 1,5 roku od Amelki i dziewczyny bawiły się super. Tak patrzałam na nie i zdecydowanie lepiej mieć dwójkę dzieci niż jedno, zajmą się sobą i masz spokój ;-)


No to idę sobie na śniadanko. Buziaki dla Wszystkich.
 
Dzieńdoberek!
Lilianna - Ależ odezwę się odezwę! Na przykład teraz mam chwilkę czasu, bo nie a moich chłopaków w domu. Jak są to nie mogę się dorwać do komputera :no:
Ediuk - bardzo mi przykro, że też straciłaś swoje dzieciątko. Ja też jestem świeżo po stracie (03.03.2010). Ale staram się pozbierać. Ja miałam robiony zabieg, bo stwierdzono ciążę obumarłą w 7 tyg. Przez 3 tygodnie nie wiedziałam o tym. Zabieg zrobiono w 10 tyg. Cały czas myślę o moim dzieciątku ale emocje powoli opadają. Przecież trzeba żyć dalej, a poza tym dobrze jest wiedzieć, że jeszcze może się udać, czego dowodem są dziewczyny po takich samych przejściach, będące obecnie w ciąży albo już po szczęśliwym rozwiązaniu :-) Uszy do góry!

Pozdrawiam was wszystkie gorąco ;-)
 
Zjola a najlepszym dowodem na to jest nasza Mysza, która niedawno straciła swoją Kruszynkę (miała rodzić w sierpniu jak ja) i nawet nie doczekała pierwszej @ kiedy Fasolinka do niej wróciła :-)

Jeśli dobrze pamiętam to nasza Agnieszka też nie doczekała pierwszej @ po stracie, a od stycznia jest szczęśliwą mamą prześlicznej Julci :-)

Więc wszystko jest możliwe :-) Grunt to uwierzyć, że się uda.

Lilijanna jak ja Cię rozumiem z tym siedzeniem. Moja praca jest siedząca, a ponieważ jest zamykanie roku 2009, więc siedzę czasem dłużej niż powinnam. Więc dokładnie wiem o czym piszesz. Grunt, że ogólnie dzień zaliczasz do udanych. Dziś sobie odpocznij i niech mąż przy Was skacze. A co! :-)
 
Ostatnia edycja:
Wczoraj mój dorosły już prawie synuś wyciągnął swoje zdjęcie jak miał 4 latka. Był taki śliczny, do zjedzenia, a teraz przerasta mnie o głowę. Strasznie chciał mieć rodzeństwo, bo on uwielbia małe dzieci a one jego. Strasznie przeżył, że się nie udało. Mnie włosy stają dęba ze strachu na głowie, że mogę już nie zdążyć, bo czas mnie goni. Żyję pod presją, bo moi panowie strasznie pragną tego dzidziusia. Myślę, że miałby cudowną rodzinę i mnóstwo miłości ale boję się, że Pan Bóg może ma inne plany?
Makabra!
 
Zjola to może porozmawiaj ze swoimi mężczyznami o tym, że odczuwasz presję otoczenia? To na pewno nie pomoże, a raczej może zaszkodzić w staraniach o Maleństwo. Nic na siłę. Żeby się udało musisz być emocjonalnie wyciszona. Nie możesz kochając się myśleć tylko o dziecku. Po piersze dlatego, że sukces raczej spada do minimum, po drugie dlatego, że seks nie ma być tylko ukierunkowany na stworzenie potomka, a nadal ma się wiązać z bliskością i przyjemnością dla Was obojga. A jak się uda to super. W końcu raz już się udało. Nic nie stoi na przeszkodzie by udało się i drugi raz.

Ja od momentu jak zaczęliśmy się starać w grudniu 2008, jak oszalała latałam w terminie @ sikać na testy. Co miesiąc wydawało mi się, że się udało, po czym przychodziło rozczarowanie. Gdy odpuściłam i gdy nadszedł cykl, w którym zaszłam, testu w terminie @ nie zrobiłam, bo dałabym sobie rękę uciąć, że nic z tego nie wyszło. To mój M mnie zmusił do siknięcia. Okazało się, że jak przestałam o tym myśleć to się udało. Niestety tydzień po pozytywnym teście poroniłam. To był 5tc. Zielone światełko dostaliśmy od lipca 2009. I znów jak tylko @ się spóźniała ja latałam po testy z pewnością, że odnieśliśmy sukces. A tu lipa... Jedna krecha goniła jedną krechę. Nadszedł październik. 24/10 mieliśmy wziąść ślub. 22/10 zginął w wypadku samochodowym brat mojego M. Ślub odwołaliśmy. Przez cały ten czas towarzyszył nam silny stres, łzy, rozpacz i niezrozumienie tego co się stało. W tym czasie ostatnią rzeczą w głowie było dla mnie dziecko. 7/11 miałam ostatnią @. 5/12 siedziałam na forum i do dziś nie wiem co mnie podkusiło. Ale jakaś siła kazała mi wstać i iść do wc i nasikać. Test pokazał ledwie widoczną drugą kreskę. W domu byłam sama. Pomyślałam, że ten test był felerny, bo z Rossmanna. Poleciałam więc kupić test do apteki. Ten aptekowy pokazał też 2 kreski. Zdjęcie testu wkleiłam Dziewczynom, bo myślałam, że mnie oczy mylą... No a teraz zobacz... Niemal na półmetku już jestem :-) I z całego serca wierzę, że kluczem do sukcesu poza zdrowiem jest nienastawianie się tylko na stworzenie dzieciątka...
 
Ostatnia edycja:
She - Raz się udało ale z pierwszym mężem. Teraz jest drugi i nie wiadomo co i jak. Jedno jest pewne, że bardzo się kochamy. Na szczęście, nie zawlekamy naszych problemów do sypialni i potrafimy cieszyć się sobą nie pod presją. Tak też było, gdy staraliśmy się o dzidzię, którą straciliśmy. Nic na siłę. Teraz też nie ma presji, bo nie możemy się jeszcze strać. Mam podejrzenie, że ciąża była zaśniadowa i trzeba to wykluczyć lub wyleczyć. Ten strach to rodzi się w mojej biednej głowie, bo nikt nie wywiera żadnych nacisków. Może tak reaguję, bo jeszcze nie doszłam do siebie po stracie :-(
 
reklama
Zjola a to przepraszam. Źle zrozumiałam poprzedniego posta. Z kolei Ty źle zrozumiałaś mnie. Pisząc, że już raz się udało nie myślałam o ciąży z Twoim synem, a o tej, którą niestety straciłaś. Udało się zafasolkować. A to już coś. Zrobicie badanka, dostaniecie zielone światełko i znów ruszycie do roboty :-) Z całego serca życzę Wam, by Wasza Kruszynka wróciła do Was szybciej niż się spodziewacie.
 
Do góry