Dziś tak egoistycznie o sobie i swoich przemyśleniach...
Leżałam, głaskałam się po brzuniu i myślałam że może macie rację? ze może strach jest normalny a tylko ja jestem jakiś "beton" i go do siebie nie dopuszczam?? myślałam o tym co się stało i że nigdy tego nie zapomnę, że czas nie uleczył ran, że tęsknię za mim dzieckiem i kiedy zamknę oczy widzę Je jak dziś -fikające w brzuszku... Myślałam że może to normalne że człowiek się boi że "to się powtórzy"
No i mam odpowiedź
Nie to nie jest normalne -bo to się nie powtórzy, to się nie może powtórzyć -bo umarłabym z bólu gdyby mojemu dziecku się coś stało... mojemu dziecku nie może się nic stać!
Pamiętam jak pisała Nikki że nie wchodzi tutaj na forum bo tutaj jest tyle strachu a Ona nie przyjmuje do wiadomości że coś mogłoby być nie tak... miała rację... ciężko jest czytać że kobieta która nosi pod sercem dziecko nie wierzy ze ono przeżyje, trudno jest czytać o braku radości podczas gdy inne dziewczyny czekają na swój czas i tak bardzo pragną się cieszyć, trudno jest czytać że pomimo że nic złego się nie dzieje są kobiety które od 5tc (od kiedy się dowiedziały) do 9go /12go/ 16go nie miały ani jednego radosnego dnia... to jest przykre...
Będę Was czytała i cieszyła się z każdego radosnego zdania, z każdej optymistycznej informacji i dobrego nastawienia -ale wybaczcie nie będę się przez jakiś czas udzielała bo nie mam na to siły.
Czasem myślę że dla niektórych to taka bariera ochronna -że kiedy nastawią się na tą tragedię to będzie w razie czego łatwiej -nie będzie. Serce pęknie na pół i żdne czarne myśli nie powstrzymają pytania "dlaczego" choć dobrze wiemy że na to pytanie nie ma odpowiedzi...
Zawsze próbowałam postawić się w czyjejś sytuacji, zrozumieć go, pomóc -przełamać swoje myślenie i postarać się pomyśleć jak ktoś inny -ale nie potrafię. Nie potrafię nawet pomyśleć że może się to powtórzyć. Po prostu nie ma takiej opcji. A jeśli nie potrafię zrozumieć i pomóc -nie chce się złościć i więcej na Was naskakiwać... skoro takie jest myślenie co niektórych, skoro taki smutny musi być każdy dzień -to niech będzie -ale żal mi że tracicie tyle wspaniałych chwil na uśmiercanie w myślach swojego dziecka...
Prosze nie komentujcie moich słów i mojej decyzji. Jestem z Wami i mam nadzieję że z każdym dniem będzie tu więcej radości, wiary i więcej pomocy dla tych które naprawdę jej teraz potrzebują -dla tych które dowiedziały się że ich dziecka już nie ma, dla tych których życie się nagle skończyło, dla tych które nie mogą się znaleźć, dla tych które czekają na zabieg, dla tych które są po zabiegu i czują pustkę, dla tych które czekają na pierwsza @, dla tych które modlą sie o zielone światełko, dla tych które pomimo starań nie widza dwóch kreseczek, dla tych które przysięgają sobie że kiedy te kreseczki zobaczą będą najzczęśliwsze na świacie, dla tych które marzą o fasolce i nie rozumieją jak ktoś kto ją już ma nie potafi się cieszyć...
To te kobiety potrzebują wsparcia...
PS Aga 34 brawo
cieszę się bardzo że nastąpiła w Tobie taka zmiana