reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

WItajcie
Ja tylko na chwilke. Just kochana nie martw sie będzie dobrze. Wyobrażam sobie jak czasami jest cięzko. Może poczytaj jakąś książke albo dobry film, zeby nie myślec.

Gosialew- strasznie długo podają jej tą oksycotyne. Może niech sama napiera na cesarkę. Niestety nasze szypitale czesto za mocno naciskają na naturalne rodzenie a czasami poprostu się nie da

Buziaki i milego dzionka
 
reklama
Byłam w kibelku i nadal mam mleczko białe a to już 20dzień cyklu, mam wstydliwą dolegliwość swędzą mnie 4 litery:zawstydzona/y:i tak myśle czy nie posmarować clotrimazolum , które mam na grzybki dowcipne, poszłabym do gina żeby to zobaczył ,ale jest na urlopie:confused2:a innych doktorów sie wstydze i nie chce im pokazywać:zawstydzona/y:

Gosia lew też uważam ,że powinna napierać na cesarke moja siostra tuż przed porodem trafiła do naszego "słynnego" szpitala i jej dali na powstrzymanie bo wg usg wyliczyli ,że to 27 tydzień a ona była w 38 szok jak sie zorientowała to sie wypisala na własne żądanie bo nie chcieli jej słuchać uważali, że wiedzą lepiej debile i w łodzi w matce polce zrobili od razu cesarke i uratowali mojego chrzesniaka:) wody były już zielone i miał niską wage bo 1.900 termin też był źle wyliczony przez lekarza z tegoż szpitala bo wg @ powinna już rodzić, a on opierał sie na wielkości dziecka teraz chłopak ja tur jest .Powinna napierać moim zdaniem.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
że się historia może powtórzyć :-(
chyba pomimo tego, że pozornie dobrze się do tej pory trzymałam, że wszystko będzie dobrze, to tam gdzieś w podświadomości ciągle jest ten stres, i jakoś od wczoraj nie mogę się odciąć od szukania problemu w tym, że 1) brzuch dziwnie pobolewał (choć lekarka mówiła, że może boleć), 2) nie mdli (choć w sumie od początku tylko od czasu do czasu mdliło) itd. Po prostu nie mogę przestać o tym myśleć, i zająć się czymś innym, chociaż wiem, że martwienie się i tak nic nie da.


Nie ma się co martwić, ja już wszystko przemyślałam i chyba nigdy nie byłam tak optymistycznie nastawiona jak w ostatnich dniach. Mój P stwierdził że trzeba już kupić naszemu malcowi jakiś samochodzik, bo z racji wykonywanej pracy mamy tylko samochody dostawcze , powoli będzie mi coraz trudniej do nich wchodzić a wiec poszalelismy i w czwartek kupiliśmy nowy nabytek dla brzdąca :-)
 
Dziś tak egoistycznie o sobie i swoich przemyśleniach...

Leżałam, głaskałam się po brzuniu i myślałam że może macie rację? ze może strach jest normalny a tylko ja jestem jakiś "beton" i go do siebie nie dopuszczam?? myślałam o tym co się stało i że nigdy tego nie zapomnę, że czas nie uleczył ran, że tęsknię za mim dzieckiem i kiedy zamknę oczy widzę Je jak dziś -fikające w brzuszku... Myślałam że może to normalne że człowiek się boi że "to się powtórzy"

No i mam odpowiedź

Nie to nie jest normalne -bo to się nie powtórzy, to się nie może powtórzyć -bo umarłabym z bólu gdyby mojemu dziecku się coś stało... mojemu dziecku nie może się nic stać!

Pamiętam jak pisała Nikki że nie wchodzi tutaj na forum bo tutaj jest tyle strachu a Ona nie przyjmuje do wiadomości że coś mogłoby być nie tak... miała rację... ciężko jest czytać że kobieta która nosi pod sercem dziecko nie wierzy ze ono przeżyje, trudno jest czytać o braku radości podczas gdy inne dziewczyny czekają na swój czas i tak bardzo pragną się cieszyć, trudno jest czytać że pomimo że nic złego się nie dzieje są kobiety które od 5tc (od kiedy się dowiedziały) do 9go /12go/ 16go nie miały ani jednego radosnego dnia... to jest przykre...

Będę Was czytała i cieszyła się z każdego radosnego zdania, z każdej optymistycznej informacji i dobrego nastawienia -ale wybaczcie nie będę się przez jakiś czas udzielała bo nie mam na to siły.

Czasem myślę że dla niektórych to taka bariera ochronna -że kiedy nastawią się na tą tragedię to będzie w razie czego łatwiej -nie będzie. Serce pęknie na pół i żdne czarne myśli nie powstrzymają pytania "dlaczego" choć dobrze wiemy że na to pytanie nie ma odpowiedzi...

Zawsze próbowałam postawić się w czyjejś sytuacji, zrozumieć go, pomóc -przełamać swoje myślenie i postarać się pomyśleć jak ktoś inny -ale nie potrafię. Nie potrafię nawet pomyśleć że może się to powtórzyć. Po prostu nie ma takiej opcji. A jeśli nie potrafię zrozumieć i pomóc -nie chce się złościć i więcej na Was naskakiwać... skoro takie jest myślenie co niektórych, skoro taki smutny musi być każdy dzień -to niech będzie -ale żal mi że tracicie tyle wspaniałych chwil na uśmiercanie w myślach swojego dziecka...

Prosze nie komentujcie moich słów i mojej decyzji. Jestem z Wami i mam nadzieję że z każdym dniem będzie tu więcej radości, wiary i więcej pomocy dla tych które naprawdę jej teraz potrzebują -dla tych które dowiedziały się że ich dziecka już nie ma, dla tych których życie się nagle skończyło, dla tych które nie mogą się znaleźć, dla tych które czekają na zabieg, dla tych które są po zabiegu i czują pustkę, dla tych które czekają na pierwsza @, dla tych które modlą sie o zielone światełko, dla tych które pomimo starań nie widza dwóch kreseczek, dla tych które przysięgają sobie że kiedy te kreseczki zobaczą będą najzczęśliwsze na świacie, dla tych które marzą o fasolce i nie rozumieją jak ktoś kto ją już ma nie potafi się cieszyć...

To te kobiety potrzebują wsparcia...

PS Aga 34 brawo:) cieszę się bardzo że nastąpiła w Tobie taka zmiana:)
 
Dziś tak egoistycznie o sobie i swoich przemyśleniach...


PS Aga 34 brawo:) cieszę się bardzo że nastąpiła w Tobie taka zmiana:)


Gdy się bałam to było inaczej, lekki ból brzucha wydawał mi się bólem nie do zniesienia- zaraz myslałam że coś jest nie taki -Nie mam w dany dzień mdłości -fajnie to znaczy że pewnie zjadłam coś co nie powoduje mdłości.
Wiem że będę w wakacje dumnie jeździła wózeczkiemzmoją ukochana dzidzią. To nie znaczy że zapomnę o moim Aniołku. Nie zapomnę i wierzę że on czuwa nade mną i nad swoim rodzeństwem w moim brzuszku.
 
WItajcie
Gosialew- strasznie długo podają jej tą oksycotyne. Może niech sama napiera na cesarkę. Niestety nasze szypitale czesto za mocno naciskają na naturalne rodzenie a czasami poprostu się nie da

Ponoć już jej przebili pęcherz płodowy i wody odeszły tylko nie wiadomo czy ma rodzić naturalnie czy przez cesarkę. Ponoć jej nawet usg nie zrobili i nie chcieli, żeby dziecko zmierzyć a jakieś niecałe 2 tyg.temu już ważył 3900.
 
13X13 nie będe komentować tak jak chciałaś tylko coś napisze mój M moja mama i tata byli w szoku kiedy dostałam bóli i kiedy już roniłam to cały czas powtarzałam, że będzie dobrze i ,że to nie oznacza ,że napewno jet po wszystkim, bo krwawienia w ciązy się zdarzają i jak weszłam do lekarza to też tak mówił dopiero potem przyszło załamanie jak tak nie chciałam w to uwierzyć, że dopiero dobe po zabiegu do mnie dotarło no wtedy już byłam załamana przez dwa lata nie chciałam właśnie po to żeby ten strach sobie odszedł, żeby minęło troche czasu i żeby uporać się ze sobą bo wiedziałam znam siebie, że jak zaraz zajde w ciąże to będe panikować wolałam poczekać i teraz czuje się gotowa i wiem, że jak zobacze kreseczki to poczuje tylko radość :-), tak jak wtedy.
 
Miałam coś napisać, ale nie ma sensu.
Nie wiem, może właśnie takie wkurzenie jak teraz odczuwam jest mi potrzebny do tego, żeby powrócić do równowagi.
 
reklama
Do góry