Witam się od rana. Widzę, że dzisiaj chyba jestem pierwsza. Wreszcie co nieco doczytałam.
Gabi, trzymam mocno kciuki! Kochana nie poddawaj się, choć wiem, że czasami ciężko myśleć pozytywnie, gdy ciągle coś się wali i jak nie jeden problem to drugi.
Edytka, podpisuję się pod Twoim postem. Ostatnio produkcja była okropnie duża. Szłam wstawić obiad, wracałam i przerażało mnie kolejne 10 stron do nadrobienia. Skutkowało to tym, że czytałam po łebkach i czasami przeoczyłam nie jeden ważny post, a przecież to nie o to chodzi na tym forum. Mamy sobie pomagać, wspierać się i czasami też pisać o głupotach, ale wszystko musi być z umiarem.
Niusia, jak zrobisz to wklej zdjęcia wyprodukowanych aniołków.
Syla, rozumiem Cię z tym długim weekendem. Przytulam mocno.
Witam też nowe koleżanki, które przeoczyłam, bo wszystkiego nie nadrobiłam.
Ja wczoraj chyba trochę przegięłam, najpierw zakupy, potem szkoła rodzenia, w której były ćwiczenia, wieczorem koleżanka, która akurat była w trójmieście na szkoleniu, a dawno jej nie widziałam. Wieczorem byłam padnięta na maksa. Powiem Wam jeszcze tylko, że w tej szkole rodzenia mieliśmy też wykład z panią ginekolog, jednym słowem masakra. Kobieta zrobiła i na m nie i na moim M strasznie złe wrażenie. Najpierw chyba z 3 powtórzyła, że miało nie być mężów (a mówiła o fazach porodu, cesarce i antykoncepcji po ciąży) i w ogóle zachowywała się jakby robiła to za karę. Wszystko mówiła tak oschle, że szok. Oczekiwałam czegoś więcej od tego wykładu, bo tyle to sobie każdy może w książce przeczytać.
Alla, napisz czy Wy też mieliście spotkanie z ginem i z którym i jak było. Strasznie jestem ciekawa jak to u Was wyglądało.
Buziole dla wszystkich.