reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

To ja widze ze i tak dzielne jesteście bo ja potygodniu to niemogłam wogóle rozmawiać. Zamknelam sie w domu i tak miesiac siedzialam.

ja się tu pojawiłam dzień po zabiegu ... chyba albo dwa. wcześniej byłam na sierpniówkach . Wiedziałam , że nikt mi nie pomoże. Ale kto inny może zrozumieć ból kobiety, która straciła upragnione, wyczekiwane dziecko ?
 
reklama
no wlasnie sie zastanawiam... nie wiem juz co gorsze... w domu caly czas mysle, rozpamietuje... w pracy moze przestalabm choc na chwile myslec o tym wszystkim... sama juz nie wiem
 
Witam Wszystkie cieplutko. Próbuję przeczytać dzisiejsze wpisy i widzę, że dużo tego jest. No cóż - mam lekturę na jakiś czas.
 
Jeszcze jestem na zwolnieniu... ale w przyszlym tygodniu wracam do pracy i boje sie tego zderzenia z rzeczywistoscia.... te pytania, tlumaczenia.... w swej radosci o ciazy mowilam wszystkim :( nie przypuszczalam nawet ze tak moze sie stac

ja przeżywałam to samo w poniedziałek rano, po 2 tyg wróciłam do pracy. Bałam się ale cieszę się że wróciłam, mnie to pomaga.
 
ja się tu pojawiłam dzień po zabiegu ... chyba albo dwa. wcześniej byłam na sierpniówkach . Wiedziałam , że nikt mi nie pomoże. Ale kto inny może zrozumieć ból kobiety, która straciła upragnione, wyczekiwane dziecko ?
Wiesz co. Ja wtedy i zresztą teraz też bylam przekonana ze tylko mąż mnie zrozumie. On siedziall ze mna, w domu wziol urlop itd. No z nikim niemoglam pogadac. A to bylo teraz sie wydaje ze tak dawno. Aniołek nasz odszedł w 4 tc. 17.04.2007r
[*] Byl bardzo wyczekiwany. Od poczatku wiedzielismy ze jest...
 
My tez wiedzielismy ze Zosia jest... :( od samego poczatku.... szlismy na kontrole pelni szczescia ze zobaczymy Fasolke machającą do nas łapkami... I nigdy nie zapomne wyrazu twarzy gin... i jej słow... i tego ze Zosia machala łapkami ale byla juz bardzo chora ;(
 
reklama
mój M też siedział ze mną tydzień w domu. wiem, ze on tez cierpi.
mnie najbardziej pomaga gdy patrze jak tu na forum pojawiaja sie wiesci o nowych fasolkach, nowyh dzieciatkach ktore przyszly na swiat. Gdy opowiadam o tym mojemu m, widze ze jemu tez robi sie lzej.
 
Do góry