Ech… Twoj mąż chociaż wyraza chęci na poczęcie dziecka… moj przeżywa ten sam strach co ja. Najgorsze jest to, ze pomimo iż są tu dziewczyny z udanymi ciążami po wcześniejszych stratach, ale jakoś nie odnajduje w tym nadzieji dla siebie… licze, ze to kwestia czasu. Rozumiem doskonale Twój strach… jednak dokładnie wiemy tez o tym, ze kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Życzę Tobie dużo szczescia, nadziei i sily, aby przezwyciężyć to co najtrudniejsze
A czytam, ze przeszłaś znacznie gorsze chwile niż ja
tak mi przykro, ze nie masz oparcia w najbliższych… moja teściowa ogólnie należy do osób o twardym sercu… nigdy tego pojąć nie mogłam, i zawsze jak dzieje się u nas cos niepokojącego ona jest oaza spokoju i wszystkim mówi „takie jest życie”, „przeżyjesz” itp… umierała jej własna matka a ona zamiast z nią spędzić ostatnie chwile, to sprzątała dom na stypę, organizowała jedzenie itp… babcia jeszcze nie umarła a ona miała już wszystko załatwione… jak dowiedziałam się ze poroniłam i czeka mnie zabieg, postanowiliśmy powiedzieć swoim rodzicom co się stało. Jak powiedziałam moim rodzicom to odczułam ulge… normalnie kamień spadł mi z serca, a jak siedziałam przy stole u teściowej, to normalnie biłam się z myślami i zastanawiałam się jak mam jej powiedzieć, bo wolałabym żeby mi w ogóle nie odpowiedziała niż miała wypalić choć jeden z tych swoich durnych tekstów… w końcu powiedziałam ze tego i tego dnia mam zabieg łyżeczkowania… a co teściowa? „A to się nie przejmuj, ja tez jestem po takim zabiegu. Rano idziesz do szpitala, wieczorem wychodzisz. Nie ma co panikować”. Na początku mnie zamurowało, ale szybko doszłam do wniosku ze ona mnie nie zrozumiała. Teściowa ma wycięte narządy rodne i myślała, ze idę na taki sam zabieg. Co prawda to chyba byłaby gorsza sytuacja dla mnie, ale wkoncu sprostowałam swoją wiadomość, ze jest nam bardzo ciężko, ponieważ byłam w ciąży, a serduszko naszego dziecka przestało bić i zabieg będzie polegał na usunięciu płodu z macicy…. O dziwno teściowa zaniemówiła… jak na nią, to twierdze iż nawet to przeżyła… ciagle wypytuje jak się czuje. Nawet pytała o takie rzeczy jak co mogło być przyczyna, jak długo trzeba czekać z następnymi staraniami itp… no normalnie jestem w szoku…