reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dzisiaj w ogole trafiłam na artykuł o poronieniu. I była wypowiedź dziewczyny, która była w ciąży równocześnie ze swoją przyjaciółką (tydzień różnicy). I ona poroniła a przyjaciółki ciąża dalej trwała. I ta dziewczyna za każdym razem jak jej przyjaciółka szła na USG życzyła jej w myślach żeby poroniła, albo żeby stało się coś złego. Ja pamiętam że jak poronilam to moja znajoma też mniej więcej była na tym samym etapie ciąży co ja. Na szczęście nie rozmawialysmy ze sobą praktycznie w ogóle ale ona kilka razy dziennie wrzucala na Facebooka zdjęcia brzucha, pisała jak się czuje...normalnie jakby jakąś celebrytka była. Nie życzyłam jej źle ale pytałam sama siebie dlaczego mnie, która dbała o siebie, nie paliła, nie piła to spotkało a taka niby znajoma jak miała ochotę (tak w ciąży też!) Zapaliła, lampkę wina wypiła i ma dwójkę donoszonych zdrowych dzieci. Usunęłam ja ze znajomych bo miałam dość jej wpisów.
A wracając do artykułu, psycholog wypowiadał się że najlepiej ograniczyć kontakt z taką osobą na jakiś czas i dać sobie czas na przeżycie żałoby. Mówił że boli nas ciąża innej osoby ale gdy ta osoba rodzi już dziecko to ten ból zmniejsza się, zaczynamy to akceptować. Wyjaśniał, że nawet gdyby wszystkie osoby na świecie potraciły dzieci to wcale nie byloby nam lepiej bo my tęsknimy nie za czyimś dzieckiem tylko za naszym, to nasze dziecko opłakujemy. A dodatkową tragedia kogoś innego, uswiadamia nas, że to dzieje się często i jest strach o kolejną ciążę. I tu się zgadzam. Bo ja dopóki mnie to nie spotkało myślałam, że zdarza się rzadko a teraz jednak widzę że często. I kiedyś była bardziej spokojniejsza w ciąży a teraz lekki stresik jest.
Jednak jak twierdzi ekspert jest wiele szczęśliwych zakończeń ciąż a to daje nadzieję że i nam się uda. I to jest prawda. Ja myślałam że będę smutna jak kolejne dziewczyny zachodziły tu w ciążę ale jak emocje opadły, przezylam ta żałobę zaczęłam cieszyć się szczęściem innych dziewczyn, które zachodziły w ciążę. No dawały mi nadzieję
 
reklama
Dzisiaj w ogole trafiłam na artykuł o poronieniu. I była wypowiedź dziewczyny, która była w ciąży równocześnie ze swoją przyjaciółką (tydzień różnicy). I ona poroniła a przyjaciółki ciąża dalej trwała. I ta dziewczyna za każdym razem jak jej przyjaciółka szła na USG życzyła jej w myślach żeby poroniła, albo żeby stało się coś złego. Ja pamiętam że jak poronilam to moja znajoma też mniej więcej była na tym samym etapie ciąży co ja. Na szczęście nie rozmawialysmy ze sobą praktycznie w ogóle ale ona kilka razy dziennie wrzucala na Facebooka zdjęcia brzucha, pisała jak się czuje...normalnie jakby jakąś celebrytka była. Nie życzyłam jej źle ale pytałam sama siebie dlaczego mnie, która dbała o siebie, nie paliła, nie piła to spotkało a taka niby znajoma jak miała ochotę (tak w ciąży też!) Zapaliła, lampkę wina wypiła i ma dwójkę donoszonych zdrowych dzieci. Usunęłam ja ze znajomych bo miałam dość jej wpisów.
A wracając do artykułu, psycholog wypowiadał się że najlepiej ograniczyć kontakt z taką osobą na jakiś czas i dać sobie czas na przeżycie żałoby. Mówił że boli nas ciąża innej osoby ale gdy ta osoba rodzi już dziecko to ten ból zmniejsza się, zaczynamy to akceptować. Wyjaśniał, że nawet gdyby wszystkie osoby na świecie potraciły dzieci to wcale nie byloby nam lepiej bo my tęsknimy nie za czyimś dzieckiem tylko za naszym, to nasze dziecko opłakujemy. A dodatkową tragedia kogoś innego, uswiadamia nas, że to dzieje się często i jest strach o kolejną ciążę. I tu się zgadzam. Bo ja dopóki mnie to nie spotkało myślałam, że zdarza się rzadko a teraz jednak widzę że często. I kiedyś była bardziej spokojniejsza w ciąży a teraz lekki stresik jest.
Jednak jak twierdzi ekspert jest wiele szczęśliwych zakończeń ciąż a to daje nadzieję że i nam się uda. I to jest prawda. Ja myślałam że będę smutna jak kolejne dziewczyny zachodziły tu w ciążę ale jak emocje opadły, przezylam ta żałobę zaczęłam cieszyć się szczęściem innych dziewczyn, które zachodziły w ciążę. No dawały mi nadzieję
dokładnie, jest takie ukłucie w sercu. Do tej pory trochę przezywam, że przyjaciółka ma termin dwa tygodnie po mnie, ja już 1,5 miesiąca w ciąży nie jestem a dopiero się dowiedziałam o jej ciąży. Ale oczywiście nie życzę nikomu źle i cieszę się czyimś szczęściem, to po prostu boli mnie to, że to na mnie "trafiło" a zycie mnie niestety nigdy nie oszczędzalo...
 
Z waszego doświadczenia, ból piersi i drażliwość brodawek w połowie cyklu to zwiastun nadchodzącej owu, czy może w trakcie owu albo już po? Nie przypominam sobie, czy miałam tak wcześniej
 
dokładnie, jest takie ukłucie w sercu. Do tej pory trochę przezywam, że przyjaciółka ma termin dwa tygodnie po mnie, ja już 1,5 miesiąca w ciąży nie jestem a dopiero się dowiedziałam o jej ciąży. Ale oczywiście nie życzę nikomu źle i cieszę się czyimś szczęściem, to po prostu boli mnie to, że to na mnie "trafiło" a zycie mnie niestety nigdy nie oszczędzalo...
Ja też sobie zadawałam pytanie dlaczego akurat ja?
Z waszego doświadczenia, ból piersi i drażliwość brodawek w połowie cyklu to zwiastun nadchodzącej owu, czy może w trakcie owu albo już po? Nie przypominam sobie, czy miałam tak wcześniej
Ja tak przed okresem kiedyś miałam i przed owulacja ale to bardzo rzadko. Po poronieniu już w ogóle żadnych zwiastunów niczego nie miałam
 
Z waszego doświadczenia, ból piersi i drażliwość brodawek w połowie cyklu to zwiastun nadchodzącej owu, czy może w trakcie owu albo już po? Nie przypominam sobie, czy miałam tak wcześniej
ja miewałam raczej po. Kiedyś po okresie mnie bolały dalej. Myślę że to sprawka hormonów, ale bola raczej po owulacji.
 
Głupio pytam, bo jak widać, u każdej inaczej wygląda cykl. Ja albo tak wcześniej nie miałam, albo nie zwracałam na to uwagi, a teraz kiedy nam się przytrafiła ta sytuacja z gumką, to się zastanawiam czy aby nie miałam owu wcześniej. Ja przed ciąża poronioną miałam różne długości cykli od 26 do nawet 40 dni :/ więc u mnie to wróżenie z fusów 🤷‍♀️
 
Głupio pytam, bo jak widać, u każdej inaczej wygląda cykl. Ja albo tak wcześniej nie miałam, albo nie zwracałam na to uwagi, a teraz kiedy nam się przytrafiła ta sytuacja z gumką, to się zastanawiam czy aby nie miałam owu wcześniej. Ja przed ciąża poronioną miałam różne długości cykli od 26 do nawet 40 dni :/ więc u mnie to wróżenie z fusów 🤷‍♀️
ja zawsze mowie, ze nic się nie dzieje bez przyczyny 🙈😀
 
dokładnie, jest takie ukłucie w sercu. Do tej pory trochę przezywam, że przyjaciółka ma termin dwa tygodnie po mnie, ja już 1,5 miesiąca w ciąży nie jestem a dopiero się dowiedziałam o jej ciąży. Ale oczywiście nie życzę nikomu źle i cieszę się czyimś szczęściem, to po prostu boli mnie to, że to na mnie "trafiło" a zycie mnie niestety nigdy nie oszczędzalo...
Ja mam to samo ukłucie w sercu... Akurat jak przyjaciółka powiedziała mi ponad rok temu że jest w ciąży to bardzo się cieszylam, to było zaskoczenie dla wszystkich, bo była krótko w związku i to była wpadka. Pamiętam, że wracałam samochodem do domu i już wtedy w drodze płakałam mężowi, że ona tak łatwo zaszła, a my już parę miesięcy i nic. Potem zaszłam w ciążę i była mega szczęśliwa, ale poroniłam tydzień przed jej porodem. Przez to też nie zwierzałam się żadnej przyjaciółce, bo nie chciałam wywoływać niezręcznych sytuacji i stresować ciężarnej... Minęło pół roku i ciąża biochemiczna... Mam jakiś niewyjaśniony żal do niej, że jej się udało, a mi nie. To jest toksyczne i staram się z tym walczyć. Nie chcę być taką przyjaciółką... Zastanawiam się dlaczego ja. I mam zamiar się właśnie tego dowiedzieć.
Zrobiłam badania, z krwi mam wyniki. Paru wyników nie rozumiem, ale większość wyszła w normie. Jutro prawdopodobnie dostanę test dna.
Ginekolog mi mówiła, żeby w tym miesiącu się nie starać, tylko najpierw poznać przyczynę, ale szczere mówiąc... uznaliśmy, że się staramy, bo i tak prawdopodobieństwo, że teraz za pierwszym raz by nam się udało jest zerowe.
Jak coś wyjdzie nie tak w jutrzejszych wynikach, to pójdę znowu do ginekolog, żeby przygotowała nas na ewentualny pozytywny test, a 13.10 idę do Jerzak...
Powiem Wam, że ja ciągle co miesiąc sobie mówię "dasz radę, za rok już będziesz na 100% miała bobasa w rękach". I tak już od 2 lat...
 
reklama
A propos tego co @marsi89 napisała to my z kolei mamy takich dobrych znajomych gdzie braliśmy ślub w tym samym czasie. I oni otwarcie mówili kiedy zaczynają starać się o dziecko , ja w tym czasie już poroniłam 2 razy. Oczywiście oni nic o tym nie wiedzieli, ba, nawet mówiłam im że jeszcze się nie staramy na wypadek właśnie kolejnej porażki. 😢 Jak dowiedziałam się że im udało się za drugim razem, że jest wszystko super, żadnych leków, dolegliwości to serce mi pękło jeszcze bardziej. Potem moje kolejne 2 poronienia. U nich ciąża wzorowa. Bałam się z nimi spotykać, nie chciałam nic wiedzieć a jednocześnie nie potrafiłam otwarcie wyznać tego co mi leży na sercu. Miałam pteteskt bo była pandemia i łatwo było się wywinąć ze spotkania. Taka postawa jak moja bardzo niszczy. Bo nie dość że tłumilam w sobie to co czułam to jeszcze bardziej chciałam zajść w ciążę nie patrząc na nic. I ten żal we mnie rósł...
Ostatecznie ja zaszłam w ciążę w marcu a ona w czerwcu urodziła więc już było mi łatwiej ich odwiedzać.
 
Do góry