Cześć dziewczyny, podczytuje Was od jakiegoś czasu, ale nie miałam odwagi nic napisać. W ostatnich dniach widze, że jest tu kilka nowych dziewczyn po przejściach, wiec chciałabym dodać cos od siebie.
W marcu tego roku w 25tc straciłam synka przechodząc covid. Rozwinęły się u mnie powikłania zakrzepowe, ledwo przeżyłam, a do tego mialam cesarkę. Na tym etapie juz nie mówi się o poronieniu. Nie jestem w stanie Wam opisać co ja przeżyłam i w sumie nadal przeżywam. Pierwsze 2 miesiące to był po prostu koszmar, totalnie nie mogłam sobie ze sobą poradzic. Od samego początku chodziłam do psychologa I chyba dzięki niemu jako tako stanęłam na nogi. U mnie oprócz straty dziecka, doszło jeszcze obwinianie ze się zaraziłam (nawet nie wiem od kogo
), to ze cudem mnie odratowali i to ze moje starania o kolejna ciaze muszą zostać wstrzymane. Dodam, że była to pierwsza ciaza, która była książkowa i zaszłam w nią bez najmniejszego problemu. Skorzystałam z urlopu macierzyńskiego, a po 2 miesiącach wróciłam do pracy. Powrót byl bardzo trudny dla mnie, powrót do biura po tym wszystkim. Każdy wiedział że jestem w ciazy, znajomi, rodzina. Z perspektywy czasu wiem, że powrót do pracy to był dobry pomysł. Starałam się w miarę możliwości spotykać że znajomymi, ale na początku to była dla mnie katorga. Ale starałam się. Dla siebie, dla męża, dla moich rodziców i rodzeństwa. Myślę że nie ma złotego środka, jak sobie poradzić. Mnie strasznie wkurzyalo jak każdy mi mowil- potrzebujesz czasu. Dla mnie każda minuta mojego życia była cierpieniem i ja nie chciałam dłużej w tym stanie trwać. Teraz wiem, że na to wszystko naprawdę trzeba czasu i bardzo ważne jest, aby to przepracować, wyplakac,wykrzyczeć, przegadać z partnerem, wygadac się koleżance, psychologowi- rób to co daje Ci jakąkolwiek ulgę. Ja poczułam poprawie po około 3-4 miesiącach ale tak jak pisałam, moje przeżycia były bardzo dramatyczne, wiec dlatego to wszystko tak długo trwało i trwa. Po 3 miesiącach stwierdziłam że muszę zrobić coś dla siebie. Zapisałam się na taniec i teraz to jest zajecie, które daje mi trochę relaksu. Wyjazd na urlop tez bardzo mi pomógł. Staram się chodzić na wycieczki w góry, bo tam też czuje ulgę. Ja musialam sobie znaleźć jakieś długotrwałe zajecie, bo przez cesarskie ciecie nie mogę tak szybko powrócić do starań jakbym chciała. Oczywiście są szczęśliwe ciaze i 3 miesiące po cc, ale ja wolę poczekać, bo już mam dość stresów.
Co mogę dodać na koniec. Dziewczyny- szczepcie się. W marcu szczepienia dla kobiet w ciąży jeszcze nie były rekomendowane, w sumie nie było jeszcze szczepien dla osób w moim roczniku. Bardzo tego żałuję. Oczywiście jest to decyzja każdej z Was, ale wirus naprawdę może bardzo zaszkodzić. Ja nie jestem jedynym przypadkiem, gdzie cos takiego się stało- były identyczne przypadki nawet w terminie porodu. Nie chcę nikogo straszyć, ale jeśli macie wątpliwości co do szczepienia to doradźcie się ginekologa czy immunologa i podejmijcie wspólnie decyzje.
Życzę Wam i sobie samej, żeby kolejnym razem się udało. ❤