reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

@encepencenence Z tym stwierdzeniem o braku chorób w rodzinie to bym uważała. Bo często po prostu się o nich nie mówi. Albo ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, że chorują i wszystko bagatelizują. Nie twierdzę, że tak jest u Ciebie - ale w większości przypadków jednak obserwuje takie zachowania. Mam żylaki - to przecież większość ma... A się okazuje, że sprawa jest poważniejsza, bo są ogólne problemy z krzepnięciem krwi.
Ja czasem myślę, że te podejście w UK jest lepsze. Ciąża w większości przypadków jak ma się utrzymać, to się utrzyma. Dopiero po poronieniu/niach przychodzi czas na refleksje. I tu wówczas przychodzą z pomocą.
Dziekuje, wiesz nie wiem o żadnych chorobach dlatego napewno prywatnie zrobię badania prenatalne jeśli mi się uda. Angielska służba zdrowia jest ciężka w niektórych kwestiach ale jeśli masz jakieś poważne problemy zdrowotne to maja bardzo wysoki poziom. Ale Dziękuję zagłębie się bardziej w ten temat chorób w rodzine aby mieć wiedzę na przyszłość kiedy doczekam. :)
 
reklama
Dziekuje, mam nadzieje ze kolejny raz nie będzie podobny bo na sama myśl się boje ale mam nadzieje ze tym razem szybko się uda i będzie dobrze. Chociaż denerwuje mnie ze UK lekarze nie zwracają strony na stronę medyczna tylko tak musiało być. Załatwiłam sobie wszystkie leki typu duphaston (który tu jest zbanowany) aby być przygotowana na wszystko.
Hej tez mieszkam w UK, poroniłam w 12tyg. Tez przyjechalam do szpitala z lekkim krwawieniem, bez usg odeslali mnie do domu mowiac ze to sie zdarza, nastepneg dnia czekalam 3h na karetke wykrwawiajac sie i tracac przytomnosc tk byli w szoku ze jednak poronienie i jak to ze usg nie mialam...taka sluzba. Piersza @ zawsze jest inna, organizm jednak dochodzi nadal do siebie. Trzymaj się, jeszcze będzie 🌈💙
 
Hej dziewczyny, dzisiaj w 8+1tc okazało się, ze serduszko nie bije. Sprawdzałam u 3 różnych lekarzy wiec o pomyłce raczej nie ma co mówić. Dostałam tabletki poronne arthrotec, żeby poronic w domu. Ale zaczęłam czytać o tych krwawieniach i o tym jak kobiety przechodzą poronienie w domu i zaczęłam się wahać czy aby na pewno chce, żeby to się stało w domu. Czy któraś z Was zdecydowała się na poronienie w domu ? Czy jednak szpital ? Boje się szpitali, spędza mi to sen z powiek... boje się igieł, wenflonów nie mam zaufania do lekarzy, mój dziadek zmarł w szpitalu, ogólnie mam złe doświadczenia.
 
Hej dziewczyny, dzisiaj w 8+1tc okazało się, ze serduszko nie bije. Sprawdzałam u 3 różnych lekarzy wiec o pomyłce raczej nie ma co mówić. Dostałam tabletki poronne arthrotec, żeby poronic w domu. Ale zaczęłam czytać o tych krwawieniach i o tym jak kobiety przechodzą poronienie w domu i zaczęłam się wahać czy aby na pewno chce, żeby to się stało w domu. Czy któraś z Was zdecydowała się na poronienie w domu ? Czy jednak szpital ? Boje się szpitali, spędza mi to sen z powiek... boje się igieł, wenflonów nie mam zaufania do lekarzy, mój dziadek zmarł w szpitalu, ogólnie mam złe doświadczenia.
Przykro mi :( ja poroniłam w domu, bez tabletek, nie żałuje. Trochę bolało, ale myślałam, ze będzie gorzej. Tabletki przeciwbólowe dały radę.
 
Hej tez mieszkam w UK, poroniłam w 12tyg. Tez przyjechalam do szpitala z lekkim krwawieniem, bez usg odeslali mnie do domu mowiac ze to sie zdarza, nastepneg dnia czekalam 3h na karetke wykrwawiajac sie i tracac przytomnosc tk byli w szoku ze jednak poronienie i jak to ze usg nie mialam...taka sluzba. Piersza @ zawsze jest inna, organizm jednak dochodzi nadal do siebie. Trzymaj się, jeszcze będzie 🌈💙
Ja chociaż szpital mam 5 minut od domu i zawsze jak sama nie pojadę ktoś się znajdzie żeby zawieść w takiej sytuacji niestety z tym czekaniem na karetkę to masakra. ale powiem ci ze czułam się zaopiekowana w szpitalu od lekarzy który od początku nastawiali mnie na pozytywne myślenie ze krwawienie się zdaza ze maja dużo przypadków ze okazuje się ze wszystko jest ok po rozmowy o jazdzie na nartach z innym lekarzem. Chociaż jest to bardzo wyczerpujące fizycznie i psychicznie ja spędziłam około 8 godzin ale rzecz normalna, skontaktowali się z early preganancy unit który się ze mną skontaktować umówił na krew podał mi instrukcje co robić gdzie dzwonić gdy bym krwawiła bardziej. Współczuję ci takiego potraktowania przez szpital powinnaś złożyć complaint aby nie powtórzyła się taka sytuacja do innych osób. Trzymam za nas kciuki :* tez jestem 95 :)
 
Strasznie mi przykro [emoji3590][emoji3064]przechodziłam dokładnie to samo w zeszłym tygodniu. Ja zadecydowałam o zakończeniu ciąży w szpitalu.
Pierwszą ciążę poroniłam samoistnie 3000 km od domu i mimo, że była młodsza to cały ten proces bardzo odbił mi się na psychice.
Teraz również było koszmarnie, ale poprosiłam lekarkę żeby od razu położyła mnie na łyżeczkowanie i tak też było.
Dla mnie dużo lżejsze było łyżeczkowanie.
Psychicznie znioslam to milion razy lepiej
Hej dziewczyny, dzisiaj w 8+1tc okazało się, ze serduszko nie bije. Sprawdzałam u 3 różnych lekarzy wiec o pomyłce raczej nie ma co mówić. Dostałam tabletki poronne arthrotec, żeby poronic w domu. Ale zaczęłam czytać o tych krwawieniach i o tym jak kobiety przechodzą poronienie w domu i zaczęłam się wahać czy aby na pewno chce, żeby to się stało w domu. Czy któraś z Was zdecydowała się na poronienie w domu ? Czy jednak szpital ? Boje się szpitali, spędza mi to sen z powiek... boje się igieł, wenflonów nie mam zaufania do lekarzy, mój dziadek zmarł w szpitalu, ogólnie mam złe doświadczenia.
 
Strasznie mi przykro [emoji3590][emoji3064]przechodziłam dokładnie to samo w zeszłym tygodniu. Ja zadecydowałam o zakończeniu ciąży w szpitalu.
Pierwszą ciążę poroniłam samoistnie 3000 km od domu i mimo, że była młodsza to cały ten proces bardzo odbił mi się na psychice.
Teraz również było koszmarnie, ale poprosiłam lekarkę żeby od razu położyła mnie na łyżeczkowanie i tak też było.
Dla mnie dużo lżejsze było łyżeczkowanie.
Psychicznie znioslam to milion razy lepiej
Ja mam do szpitala jakieś 10-15 min jazdy autem. Ogólnie się boje szpitali i chciałabym aby się obyło bez
 
Ja chociaż szpital mam 5 minut od domu i zawsze jak sama nie pojadę ktoś się znajdzie żeby zawieść w takiej sytuacji niestety z tym czekaniem na karetkę to masakra. ale powiem ci ze czułam się zaopiekowana w szpitalu od lekarzy który od początku nastawiali mnie na pozytywne myślenie ze krwawienie się zdaza ze maja dużo przypadków ze okazuje się ze wszystko jest ok po rozmowy o jazdzie na nartach z innym lekarzem. Chociaż jest to bardzo wyczerpujące fizycznie i psychicznie ja spędziłam około 8 godzin ale rzecz normalna, skontaktowali się z early preganancy unit który się ze mną skontaktować umówił na krew podał mi instrukcje co robić gdzie dzwonić gdy bym krwawiła bardziej. Współczuję ci takiego potraktowania przez szpital powinnaś złożyć complaint aby nie powtórzyła się taka sytuacja do innych osób. Trzymam za nas kciuki :* tez jestem 95 :)
Mnie tez nastawiali pozytywnie ale nie zrobili usg tylko wyslali do domu, a w nocy wrocilam w strasznym stanie, cala noc sprawdzali mi saturacje tak ich nastraszylam;) u mnie gdy juz bylo po wszystkim, poinformowaki o mozliwosco pogrzebu muszka, o tym jak im przykro itp. Mam nadzieje,że się Nam uda nasrepnym razem, tego życze każdej z Nas💙95 rocznik dobrze rozumiem?
 
reklama
Do góry