Różnie bywa. I tak i takCZy przez nieregularne miesiaczki rozumiecie to, ze cykl raz trwa 25 dni a raz 30 , ale wystpeuje kazdego miesiaca, czy to ze miesiaczka jest np raz na 3 miesiace, co drugi miesiac?
reklama
My też będziemy się modlić. Mojej siostrze kosmówka odkleiła się na 7 mm w 8tc. A dziś siostrzenica ma 14 lat. Cudaczek ma duże szanse by sobie poradzić. A ty łez do bólu. Chodzisz tylko siusiu i kupkę. Dbaj by zaparć nie było. Słynny błonnik z pingwinkiem, buraki, śliwki suszone. Niech ktoś ci przygotuje jedzenie byś nie stała. Macie szansę i tego się trzeba trzymacCześć dziewczyny wychodzę dziś do domu. Lekarz powiedział, że w moim przypadku oprócz Duphastonu i leżenia nic więcej nie są w stanie zrobić. Dziecko jest z bijącym serduszkiem i to najważniejsze. Jednak powiedział, że nie umie odpowiedzieć czy dziecko sobie poradzi bo coś tam wspominał, że przy takiej kosmowce ale nie wiem dokładnie. Najważniejsze żeby się bardziej nie rozwarstwiało. Ja wierzę, że mój dzidziuś jest silny i da radę. Będę leżeć, brać leki i się modlić jak dotąd. Wizyta kontrolna 07.12. Bardzo chciałabym pokonać tego krwiaka żeby dzidziuś miał komfort.
Moim zdaniem to wciąż za wcześnie, koło 40 ok możesz się spodziewać. Jak słyszę taką opinię lekarza bez badań to wręcz mnie już WKU...... . Kobieta najzwyczajniej nie wie co z tobą zrobić.Kochana obraz jajników w żaden sposób nie przypomina pcos [emoji1745]
Obecnie mama 34lata, lekarka tuż po poronieniu zaczęła sugerować, że być może przedwcześnie przekwitam. Zwłaszcza, że zaczęłam miesiączkować mając 11lat.
@ness. Pierwsza ciąża z synem 11lat temu bez problemu. Zaszłam chyba w drugim czy trzecim cyklu, a w pierwszym z paskami owulacyjnymi. Dwa lata temu też zaszłam w ciążę odrazu po odstawieniu tabletek, w sumie chyba nawet za szybko bo endometrium podczas poronienia było słabo wysycone. Później cykl się rozjechał w cztery strony świata. Cykle zawsze miałam dłuższe 33-35dni, ale ostatnio ciągnęło się po 40 parę dni stąd zlecony dupek. Lekarka powiedziała, że przy cukrzycy będzie jeszcze trudniej zajść w ciążę. Na chwilę obecną cukry mam wyrównane, schudłam nawet 8kg, ale dalej nic się nie dzieje. Ten cykl to w ogóle miesiączkę miałam zaledwie dwa i pół dnia. Przy dupku w ogóle cykle mam w okolicach 28-30dni i są bardziej skąpe i krótsze.
Też chodziłam od giną do gina. Wszystko ich zdaniem ok. Przez pół roku co 2 miesiąc sprawdzałam hormony. Okazało się, że zwyczajnie mój organizm szedł w kierunku pcos. Wysoka homocysteiny, nie miałam insulinoopornosci. Powoli wzrastała wartość lh w stosunku do FSH aż w końcu nieznacznie ja przekroczyła. Monitoring pokazywał, że pęcherzyk rośnie do 17 mm i staje, nie pęka. Nawet pregnyl ani stymulacja nie dzialaly. Potem prolaktyna nieznacznie przekroczyła normę, tylam od niejedzenia, mimo cwiczen i diety, tarczyca też nie najlepsza, ale od dawna miałam niedoczynność, itp.
Gdybym sama nie sprawdzała, to nie zauważyła tym tej zależności. Nawet @sie zmieniły z obfitych w bardziej skąpe. Plamienia na kilka dni przed @. No dużo tego było. Tylko to były moje obserwacje, nie lekarzy. Dopiero teraz pokazują mi medyczne zależności. Z tym, że teraz już to wiem, sama się uczyłam. I nie rozumiem, dlaczego gin tego nie robi lub endokrynolog, bo to jego działka.
agaaataaaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Wrzesień 2020
- Postów
- 1 682
A jeśli mogę wiedzieć, to coś Ci tam wyszło w badaniach? Ja przeglądałam wlansie dziś jeszcze stare badania, Tsh, ft4, ft3 zawsze miałam w normie. Tsh ostatnie badanie poniżej 1. Czyli tarczyca chyba ok. Nasienie męża szczegółowe badania bardzo dobre. Układ krzepnięcia (INR, PT,APTT, wskaznik protrombinowy) w normie w środku normy nawet. Przeciwciała anty-Tg w normie, antyTPO w normie. Przeciwciała p plemnikom - wyszły trochę na granicy. Progesteron też raczej bez szału i i tak brałam zawsze po owu jak miałam monitoring. Chyba trzeba pójść w genetykę z tymi badaniami prawda?Ja mam podobnie. Ciąża poroniona - zaszłam w pierwszym cyklu i setki, miliony badań, bo tak mi nie dawało to spokoju. Teraz już troszkę wiem na czym stoję, a teraz nie wychodzi. I co zrobić..
Carry88
Moderator
- Dołączył(a)
- 19 Maj 2020
- Postów
- 10 007
A jeśli mogę wiedzieć, to coś Ci tam wyszło w badaniach? Ja przeglądałam wlansie dziś jeszcze stare badania, Tsh, ft4, ft3 zawsze miałam w normie. Tsh ostatnie badanie poniżej 1. Czyli tarczyca chyba ok. Nasienie męża szczegółowe badania bardzo dobre. Układ krzepnięcia (INR, PT,APTT, wskaznik protrombinowy) w normie w środku normy nawet. Przeciwciała anty-Tg w normie, antyTPO w normie. Przeciwciała p plemnikom - wyszły trochę na granicy. Progesteron też raczej bez szału i i tak brałam zawsze po owu jak miałam monitoring. Chyba trzeba pójść w genetykę z tymi badaniami prawda?
Mi wyszedł zespół antyfosfolipidowy, ktory prawdopodobnie uaktywnia mi się w ciąży. Do tego pai (to tez odpowiada za krzepnięcia) i mthfr, ale na to się bierze metylowane witaminy. Pai i mthfr to genetyka
Wszystko inne czyli tarczyca, ANA, wszelkie wirusowki, hormony ok, io wykluczona. Teraz lekarz podjął decyzję o stymulacji i zobaczymy. Wyniki męża podstawowe bardzo dobre.
Możesz zbadać trombofilie i właśnie aps bo sporo już masz zrobione i w normie.
agaaataaaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Wrzesień 2020
- Postów
- 1 682
Dzięki, wlasnie jutro zobaczymy co powie lekarz, ale chciałabym sama coś wiedzieć, żeby też odpowiednie pytania mu zadawać. Na szczęście zna moja historię od początku, oprócz tej biochem teraz, bo był na zwolnieniu i chodziłam do jakiejś babki. A bierzesz acard i coś jeszcze teraz?Mi wyszedł zespół antyfosfolipidowy, ktory prawdopodobnie uaktywnia mi się w ciąży. Do tego pai (to tez odpowiada za krzepnięcia) i mthfr, ale na to się bierze metylowane witaminy. Pai i mthfr to genetyka
Wszystko inne czyli tarczyca, ANA, wszelkie wirusowki, hormony ok, io wykluczona. Teraz lekarz podjął decyzję o stymulacji i zobaczymy. Wyniki męża podstawowe bardzo dobre.
Możesz zbadać trombofilie i właśnie aps bo sporo już masz zrobione i w normie.
Może to tylko albo AZ głowa...ja tak myślę, że to największy nasz wróg w tym wszystkim już czasem. U mnie na pewno
Carry88
Moderator
- Dołączył(a)
- 19 Maj 2020
- Postów
- 10 007
Dzięki, wlasnie jutro zobaczymy co powie lekarz, ale chciałabym sama coś wiedzieć, żeby też odpowiednie pytania mu zadawać. Na szczęście zna moja historię od początku, oprócz tej biochem teraz, bo był na zwolnieniu i chodziłam do jakiejś babki. A bierzesz acard i coś jeszcze teraz?
Może to tylko albo AZ głowa...ja tak myślę, że to największy nasz wróg w tym wszystkim już czasem. U mnie na pewno
Tak biore Acard 150 i już neoparin 0.4.
Ja akurat w argument głowy nie wierzę szczerze mówiąc w pierwsza ciążę zaszlam szybko chociaż też o niej myślałam. Mi poronienie nie dawało spokoju i dlatego zaczęłam się badać i nie pomyliłam się dlatego warto słuchać swojej intuicji, wszystko szukałam na własną rękę i dopiero 4 lekarz, który oglądał moje wyniki zalecił mi leczenie więc dobry lekarz to podstawa.
Powodzenia na wizycie
Charlotte21
Fanka BB :)
@Nadzieja_31
Dzieci są od początku uparte. Tyle juz przeszloscie to trzymam kciuki aby było juz dobrze. Ja juz tez chyba wspomniałam ze 4 razy krwawiłam. Za każdym razem z kamieniem na sercu wchodziłam i sie modliłam cala drogę jak jechałam na każde usg. Widxialam najgorsze. Pierwsze ubranko pozwoliłam sobie kupić w 20 tc kiedy na połówkowych okazało się że to dxoewczynka. (Wszyscy mówili że bedzie chlopak) a ja czułam ze to upragniona corka. Po dwoch poronieniach, milionach wizyt, monitoringów, lekow, wlewów sterydów i zmartwień udało się. Ciaza nie była latwa. Lezaca prawie ciagle. Nic nie nosiłam, nie chodziłam za duzo itp. Raz jak pozwoliłam sobie na dorzucanie patyków do ognia (uwielbiam ogniska i pianki pieczoen) to krwawiłam. Oszczędzałam się na każdym etapie. Nie zaluje bo nie wiem czy bylo by ok gdyby nie to.
A w 2019 roku bylam 3 razy w ciazy. Moj organizm od zeszłego stycznia byl albo w trakcie.poronienia, albo w ciazy.
W styczniu 2019 poroniłam pierwsze dziecko (2 lata staran), w maju bylam w ciazy (w czerwcu poroniłam- byla wada genetyczna ). W czerwcu tesciu okazało się że ma glejaka IV stopnia. (Jest z nami do tej pory chociaz dawali mu 3 miesiace zycia) i potem w sierpniu bliski wujek miał już drugi zawal. Bylam fizycznie i psychicznie padnieta. Odstawilam wszystkie leki. (Tylko letrox bralam) pilam, bawiłam się jadłam tony słodyczy (namiot w chorwsvji) i sie udało.
Zycie jest nieprzewidywalne. Ktoś by pomyślał że to dużo przeżyć. Inne powiedzą ze to tylko poronienia.
Daze z moja historia do tego ze nawet jak jest ciężko to pod górkę. A pod górkę to w dobra stronę! Uwierz . Jest wiele historii dziewczyn które pokazują ze wiele matka moze przetrwać. A ty jjz jestes mama dla swojego skarba.
Widzialam ze pdzewijal sie temat pobytu w szpitalu przy poronieniach. Ja pierwszy raz dostalam skierowanie do Tychy Megrez. Drugi raz wybrałam ten sam szpital. Pierwsze dziecko które straciłam wyprowadziło mnie z równowagi i to był mój pierwszy pobyt jak lo pacjenta w szpitalu. Polozne do rany przyloz. Dostalam sale dwuosobowa z łazienką dzielona na dwie sale. Jak mnie przyjęli to wypisywali akurat jedna dziewczhne po zabiegu i bylam sama. Jestem za to wdzieczna. Polozne przychodziły co chwile i pytały czy coś chce. Proponowały psychologa. Z poszanowaniem uczuć opowiadały jakie będą następne kroki. Tabletki u mnie nie działały. Dwa razy mialam łyżeczkowanie. Idąc na zabieg bylo w pomieszczeniu chyba z 11 osób. Ale pdzemily i mlody anestezjolog. Jak sie o cos pytali to kiwali smutno głowami ze to nas spotyka. Polozna mpwila zd pracuje w tym szpitalu od początku i jak przedtem z poronieniach to była jedna pacjentka na dzień tak teraz 10 to norma.
Ciekawostka. : anestezjolog majstrował cos i dali mi znieczulenie i przez 3 sekundy nie czułam się lepiej w życiu. Odleciały wszystkie troski i smutki i bol. Cudowne uczucie. Ja drugim razem chyba mi za szybko dali bo bolało.
Ale mi się na wspominki zebrało. Sorli dziewczyny.
Milsza historia jest taka, że ostatnio uświadomiliśmy sobie z mezem ze nasza Milka jest urodzinowa. Ostatnia miesiączkę miala 31 lipca (urodziny meza) i zaczelam rodzic 13 maja w moje urodziny.
No. Takze tego. ! Na koniec zeby dopięła ten dluuugo post to jeszcze zaśmiecę go zdjęciem mojej cudaczki. 6 miesiecy i tydzien.
Dzieci są od początku uparte. Tyle juz przeszloscie to trzymam kciuki aby było juz dobrze. Ja juz tez chyba wspomniałam ze 4 razy krwawiłam. Za każdym razem z kamieniem na sercu wchodziłam i sie modliłam cala drogę jak jechałam na każde usg. Widxialam najgorsze. Pierwsze ubranko pozwoliłam sobie kupić w 20 tc kiedy na połówkowych okazało się że to dxoewczynka. (Wszyscy mówili że bedzie chlopak) a ja czułam ze to upragniona corka. Po dwoch poronieniach, milionach wizyt, monitoringów, lekow, wlewów sterydów i zmartwień udało się. Ciaza nie była latwa. Lezaca prawie ciagle. Nic nie nosiłam, nie chodziłam za duzo itp. Raz jak pozwoliłam sobie na dorzucanie patyków do ognia (uwielbiam ogniska i pianki pieczoen) to krwawiłam. Oszczędzałam się na każdym etapie. Nie zaluje bo nie wiem czy bylo by ok gdyby nie to.
A w 2019 roku bylam 3 razy w ciazy. Moj organizm od zeszłego stycznia byl albo w trakcie.poronienia, albo w ciazy.
W styczniu 2019 poroniłam pierwsze dziecko (2 lata staran), w maju bylam w ciazy (w czerwcu poroniłam- byla wada genetyczna ). W czerwcu tesciu okazało się że ma glejaka IV stopnia. (Jest z nami do tej pory chociaz dawali mu 3 miesiace zycia) i potem w sierpniu bliski wujek miał już drugi zawal. Bylam fizycznie i psychicznie padnieta. Odstawilam wszystkie leki. (Tylko letrox bralam) pilam, bawiłam się jadłam tony słodyczy (namiot w chorwsvji) i sie udało.
Zycie jest nieprzewidywalne. Ktoś by pomyślał że to dużo przeżyć. Inne powiedzą ze to tylko poronienia.
Daze z moja historia do tego ze nawet jak jest ciężko to pod górkę. A pod górkę to w dobra stronę! Uwierz . Jest wiele historii dziewczyn które pokazują ze wiele matka moze przetrwać. A ty jjz jestes mama dla swojego skarba.
Widzialam ze pdzewijal sie temat pobytu w szpitalu przy poronieniach. Ja pierwszy raz dostalam skierowanie do Tychy Megrez. Drugi raz wybrałam ten sam szpital. Pierwsze dziecko które straciłam wyprowadziło mnie z równowagi i to był mój pierwszy pobyt jak lo pacjenta w szpitalu. Polozne do rany przyloz. Dostalam sale dwuosobowa z łazienką dzielona na dwie sale. Jak mnie przyjęli to wypisywali akurat jedna dziewczhne po zabiegu i bylam sama. Jestem za to wdzieczna. Polozne przychodziły co chwile i pytały czy coś chce. Proponowały psychologa. Z poszanowaniem uczuć opowiadały jakie będą następne kroki. Tabletki u mnie nie działały. Dwa razy mialam łyżeczkowanie. Idąc na zabieg bylo w pomieszczeniu chyba z 11 osób. Ale pdzemily i mlody anestezjolog. Jak sie o cos pytali to kiwali smutno głowami ze to nas spotyka. Polozna mpwila zd pracuje w tym szpitalu od początku i jak przedtem z poronieniach to była jedna pacjentka na dzień tak teraz 10 to norma.
Ciekawostka. : anestezjolog majstrował cos i dali mi znieczulenie i przez 3 sekundy nie czułam się lepiej w życiu. Odleciały wszystkie troski i smutki i bol. Cudowne uczucie. Ja drugim razem chyba mi za szybko dali bo bolało.
Ale mi się na wspominki zebrało. Sorli dziewczyny.
Milsza historia jest taka, że ostatnio uświadomiliśmy sobie z mezem ze nasza Milka jest urodzinowa. Ostatnia miesiączkę miala 31 lipca (urodziny meza) i zaczelam rodzic 13 maja w moje urodziny.
No. Takze tego. ! Na koniec zeby dopięła ten dluuugo post to jeszcze zaśmiecę go zdjęciem mojej cudaczki. 6 miesiecy i tydzien.
G
gość _199
Gość
Kochana takie historie pokazują, że warto o te dzieciaki walczyć. Rok temu o tej porze byłam świeżo po zabiegu, a teraz mały rozrabiaka kopie mnie w brzuch, nie wierzyłam że kiedykolwiek będzie dane być mi matką, a jednak się udało.@Nadzieja_31
Dzieci są od początku uparte. Tyle juz przeszloscie to trzymam kciuki aby było juz dobrze. Ja juz tez chyba wspomniałam ze 4 razy krwawiłam. Za każdym razem z kamieniem na sercu wchodziłam i sie modliłam cala drogę jak jechałam na każde usg. Widxialam najgorsze. Pierwsze ubranko pozwoliłam sobie kupić w 20 tc kiedy na połówkowych okazało się że to dxoewczynka. (Wszyscy mówili że bedzie chlopak) a ja czułam ze to upragniona corka. Po dwoch poronieniach, milionach wizyt, monitoringów, lekow, wlewów sterydów i zmartwień udało się. Ciaza nie była latwa. Lezaca prawie ciagle. Nic nie nosiłam, nie chodziłam za duzo itp. Raz jak pozwoliłam sobie na dorzucanie patyków do ognia (uwielbiam ogniska i pianki pieczoen) to krwawiłam. Oszczędzałam się na każdym etapie. Nie zaluje bo nie wiem czy bylo by ok gdyby nie to.
A w 2019 roku bylam 3 razy w ciazy. Moj organizm od zeszłego stycznia byl albo w trakcie.poronienia, albo w ciazy.
W styczniu 2019 poroniłam pierwsze dziecko (2 lata staran), w maju bylam w ciazy (w czerwcu poroniłam- byla wada genetyczna ). W czerwcu tesciu okazało się że ma glejaka IV stopnia. (Jest z nami do tej pory chociaz dawali mu 3 miesiace zycia) i potem w sierpniu bliski wujek miał już drugi zawal. Bylam fizycznie i psychicznie padnieta. Odstawilam wszystkie leki. (Tylko letrox bralam) pilam, bawiłam się jadłam tony słodyczy (namiot w chorwsvji) i sie udało.
Zycie jest nieprzewidywalne. Ktoś by pomyślał że to dużo przeżyć. Inne powiedzą ze to tylko poronienia.
Daze z moja historia do tego ze nawet jak jest ciężko to pod górkę. A pod górkę to w dobra stronę! Uwierz . Jest wiele historii dziewczyn które pokazują ze wiele matka moze przetrwać. A ty jjz jestes mama dla swojego skarba.
Widzialam ze pdzewijal sie temat pobytu w szpitalu przy poronieniach. Ja pierwszy raz dostalam skierowanie do Tychy Megrez. Drugi raz wybrałam ten sam szpital. Pierwsze dziecko które straciłam wyprowadziło mnie z równowagi i to był mój pierwszy pobyt jak lo pacjenta w szpitalu. Polozne do rany przyloz. Dostalam sale dwuosobowa z łazienką dzielona na dwie sale. Jak mnie przyjęli to wypisywali akurat jedna dziewczhne po zabiegu i bylam sama. Jestem za to wdzieczna. Polozne przychodziły co chwile i pytały czy coś chce. Proponowały psychologa. Z poszanowaniem uczuć opowiadały jakie będą następne kroki. Tabletki u mnie nie działały. Dwa razy mialam łyżeczkowanie. Idąc na zabieg bylo w pomieszczeniu chyba z 11 osób. Ale pdzemily i mlody anestezjolog. Jak sie o cos pytali to kiwali smutno głowami ze to nas spotyka. Polozna mpwila zd pracuje w tym szpitalu od początku i jak przedtem z poronieniach to była jedna pacjentka na dzień tak teraz 10 to norma.
Ciekawostka. : anestezjolog majstrował cos i dali mi znieczulenie i przez 3 sekundy nie czułam się lepiej w życiu. Odleciały wszystkie troski i smutki i bol. Cudowne uczucie. Ja drugim razem chyba mi za szybko dali bo bolało.
Ale mi się na wspominki zebrało. Sorli dziewczyny.
Milsza historia jest taka, że ostatnio uświadomiliśmy sobie z mezem ze nasza Milka jest urodzinowa. Ostatnia miesiączkę miala 31 lipca (urodziny meza) i zaczelam rodzic 13 maja w moje urodziny.
No. Takze tego. ! Na koniec zeby dopięła ten dluuugo post to jeszcze zaśmiecę go zdjęciem mojej cudaczki. 6 miesiecy i tydzien.
Zobacz załącznik 1206821
reklama
agaaataaaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Wrzesień 2020
- Postów
- 1 682
Tak się cieszę ,że tu jestem i że mogę czytać takie pozytywne zakończenia, to dodaje siły, żaden psycholog by tego nie zrobił. Dzięki dziewczyny za Wasze pozytywne historie!♥@Nadzieja_31
Dzieci są od początku uparte. Tyle juz przeszloscie to trzymam kciuki aby było juz dobrze. Ja juz tez chyba wspomniałam ze 4 razy krwawiłam. Za każdym razem z kamieniem na sercu wchodziłam i sie modliłam cala drogę jak jechałam na każde usg. Widxialam najgorsze. Pierwsze ubranko pozwoliłam sobie kupić w 20 tc kiedy na połówkowych okazało się że to dxoewczynka. (Wszyscy mówili że bedzie chlopak) a ja czułam ze to upragniona corka. Po dwoch poronieniach, milionach wizyt, monitoringów, lekow, wlewów sterydów i zmartwień udało się. Ciaza nie była latwa. Lezaca prawie ciagle. Nic nie nosiłam, nie chodziłam za duzo itp. Raz jak pozwoliłam sobie na dorzucanie patyków do ognia (uwielbiam ogniska i pianki pieczoen) to krwawiłam. Oszczędzałam się na każdym etapie. Nie zaluje bo nie wiem czy bylo by ok gdyby nie to.
A w 2019 roku bylam 3 razy w ciazy. Moj organizm od zeszłego stycznia byl albo w trakcie.poronienia, albo w ciazy.
W styczniu 2019 poroniłam pierwsze dziecko (2 lata staran), w maju bylam w ciazy (w czerwcu poroniłam- byla wada genetyczna ). W czerwcu tesciu okazało się że ma glejaka IV stopnia. (Jest z nami do tej pory chociaz dawali mu 3 miesiace zycia) i potem w sierpniu bliski wujek miał już drugi zawal. Bylam fizycznie i psychicznie padnieta. Odstawilam wszystkie leki. (Tylko letrox bralam) pilam, bawiłam się jadłam tony słodyczy (namiot w chorwsvji) i sie udało.
Zycie jest nieprzewidywalne. Ktoś by pomyślał że to dużo przeżyć. Inne powiedzą ze to tylko poronienia.
Daze z moja historia do tego ze nawet jak jest ciężko to pod górkę. A pod górkę to w dobra stronę! Uwierz . Jest wiele historii dziewczyn które pokazują ze wiele matka moze przetrwać. A ty jjz jestes mama dla swojego skarba.
Widzialam ze pdzewijal sie temat pobytu w szpitalu przy poronieniach. Ja pierwszy raz dostalam skierowanie do Tychy Megrez. Drugi raz wybrałam ten sam szpital. Pierwsze dziecko które straciłam wyprowadziło mnie z równowagi i to był mój pierwszy pobyt jak lo pacjenta w szpitalu. Polozne do rany przyloz. Dostalam sale dwuosobowa z łazienką dzielona na dwie sale. Jak mnie przyjęli to wypisywali akurat jedna dziewczhne po zabiegu i bylam sama. Jestem za to wdzieczna. Polozne przychodziły co chwile i pytały czy coś chce. Proponowały psychologa. Z poszanowaniem uczuć opowiadały jakie będą następne kroki. Tabletki u mnie nie działały. Dwa razy mialam łyżeczkowanie. Idąc na zabieg bylo w pomieszczeniu chyba z 11 osób. Ale pdzemily i mlody anestezjolog. Jak sie o cos pytali to kiwali smutno głowami ze to nas spotyka. Polozna mpwila zd pracuje w tym szpitalu od początku i jak przedtem z poronieniach to była jedna pacjentka na dzień tak teraz 10 to norma.
Ciekawostka. : anestezjolog majstrował cos i dali mi znieczulenie i przez 3 sekundy nie czułam się lepiej w życiu. Odleciały wszystkie troski i smutki i bol. Cudowne uczucie. Ja drugim razem chyba mi za szybko dali bo bolało.
Ale mi się na wspominki zebrało. Sorli dziewczyny.
Milsza historia jest taka, że ostatnio uświadomiliśmy sobie z mezem ze nasza Milka jest urodzinowa. Ostatnia miesiączkę miala 31 lipca (urodziny meza) i zaczelam rodzic 13 maja w moje urodziny.
No. Takze tego. ! Na koniec zeby dopięła ten dluuugo post to jeszcze zaśmiecę go zdjęciem mojej cudaczki. 6 miesiecy i tydzien.
Zobacz załącznik 1206821
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 73
- Wyświetleń
- 16 tys
- Odpowiedzi
- 6
- Wyświetleń
- 3 tys
- Odpowiedzi
- 11
- Wyświetleń
- 4 tys
- Odpowiedzi
- 79
- Wyświetleń
- 68 tys
Podziel się: