Hej,
witam wszystkie. Ja dalej 2 w1, ale już taka jestem zmęczona, gruba i obolała. Zostało - chyba maksymalnie- 4 tygdnie. Już teraz musi się udać. No, ale na koniec i ja mam okropne przeziębienie. Mam wrażenie, że szybciej wykaszlę i wypluję Małą niż ją uodzę. No i w sumie teraz jestem tak słaba, że chyba nie miałabym i tak siły, żeby ją rodzić. Wymęczyła mnie temperatura, ten kaszel i katar.
cyprysiowa - jesteś dzielna!!!! Teraz już będzie tylko lepiej. Te badania histopatologiczne - jak napisała post-ptaszyna - nie dają żadnej odpowiedzi na pytanie, co się stało. Potwierdzą jedynie, że byłaś w ciąży. Ja też, tak jak Ty, pytałam już w szpitalu kogo tylko mogłam ile muszę czekać i słyszałam takie same odpowiedzi. Zawzięłam się, że się uda i to szybko.Niestety moja endokrynolog (dzięki mojej tarczycy) nie pocieszyła mnie w ogóle - miało to być minimum 6 miesięcy, albo i dłużej zanim hormony tarczycowe przestaną szaleć. Moja pierwsza po zabiegu @ była jak w zegarku, o czym tu gdzieś już pisałam, po 28 dniach. Krwawienia też lekkie i bez wyjątkowego bólu. Następna @ już po 36 dniach i to mnie przestraszyło. Myślałam, że wszystko jest do d..., że się wszystko popieprzyło w tym moim organiźmie i zaczęłam wtedy robić wszystkie badania, jakie przyszły mi do głowy na własną rękę. Nic nie znajdywałam. No i tak się tu żaliłam nszym Dziewczynom jak mi źle i niedobrze i trzecia @ nie pojawiła się w ogóle. Ok. 7-8 tyg. po zabiegu była już z nami nasza Marysia. Jak ją zobaczyłam pierwszy raz na usg miała już 6 tyg i 0,5 cm.
Więc głowa do góry. Teraz odpocznij troszkę i do roboty!!!!! My tutaj będziemy mocno trzymać kciuki. A potem razem będziemy czekać na Twoją Dzidzię. Zobacz, jak ten czas szybko mija.
Maggie- ja mam niedoczynność tarczycy. Tarczyca nie pracuje już praktycznie wcale. Dostaję stuczne hormonki. Wiedziałam o tym już przed pierwszą ciążą i zaszłam w nią przy bardzo wysokim TSH. Mówiłam lekarzom, ale nie przejeli się za bardzo. Nie wiem do dzisiaj, czy to dlatego straciłam ciążę. Jedno jest pewne. Nie czekałam tyle, ile mi kazali. Od razu, jak tylko TSH trochę spadło i zbliżyło się do norm przestałam uważać i wyszłam z założenia, że próbuję, bo nie wiadomo, ile tym razem potrwa "zaciążenie". No i tym razem też się udało. Mam tylko teraz nadzieję, że Marysi nic nie jest, bo tyle się o tej tarczycy naczytałam, że trzeba by było tylko się powiesić zanim zaczęło się planować Dzidzi. Tak więc kontroluj to choróbstwo- a może to tylko chwilowe wahnięcie hormonków po poronieniu? Tak też czasem się dzieje. Jak się uda mieć Niunię, to już nic się nie stanie- jestem pewna.
Dlaczegotak - pamiętam cały czas jak się poznałyśmy- i co Ci wtedy mówiłam???? Sprawdziło się!!! A widzisz!!! Tak się cieszę, że nawet nie umiem Ci napisać jak bardzo. Teraz już tylko patrzę na Twój suwaczek i czekam, kiedy nam przedstawisz tego sympatycznego KOGOŚ z brzuszka. A swoją drogą humorzasty jest. Chce truskawki w zimie???
Teraz Wam jeszcze powiem, że jak ja się pojawiłam na tym forum, to załamaną i obolałą po zabiegu przywitała mnie jako pierwsza anna_ajra. Jeszcze wtedy niepewna wszystkiego, co będzie. Wylądowałyśmy razem na lutówkach. A teraz może już godziny dzielą nas od narodzin Michasia. Wszystkim nam musi się udać, bo bardzo o to walczymy i mamy siebie do Wspierania w trudnych chwilach. Za dużo jest tych wszystkich nieszczęść. To niesprawiedliwe.
Pozdrawiam Was Wszystkie ciepluteńko, buźki.
