Cześć!
Bardzo mi przykro, że i Ciebie to spotkało... Tym bardziej ze jeszcze napasc wchodziła w grę... Nie mogę sobie tego wyobrazić...
Co do wyluzowania... Ucz się cierpliwości, im wcześniej, tym lepiej.... Ciąża wymaga nieskończonych pokładów cierpliwości
Znajdź sobie coś co Cię odpręża... Film, książka, serial, wieczór z lampka wina...
No i trzymam kciuki!
Kochana, nie za dobrze....
I oba badania masz na NFZ?
Kochana powiem Ci, że ciężko.... Tyle co mnie Stary prostował.... Ze mam się uczyć cierpliwości... Ale od kiedy poczułam pierwsze ruchy mam wrażenie że ten czas mocno przyspieszył...
Dopiero pamiętam jak leżeliśmy sobie wieczorem na kanapie i rozmawialiśmy, że to JUŻ 15 tygodni za nami.... Jak to leci.... A Mąż mój śmiał się, że chciałby zbey to było 15 tygodni do porodu.. Zaraz po tym mieliśmy parapetówkę, przed która pierwszy raz pocuzlam ruchy, grudzień to święta, sylwester, nowy rok, styczeń to sama nie wiem kiedy zleciał i zostało nam niepełne 11 tygodni to terminu porodu.
Póki dobrze się czułam to dużo spacerowałam, naprawdę duzo. Czasami i po 10 km dziennie. No ale.....
Teraz nie wiem jak to leci. Wstaje rano, leki, przekręcę się po mieszkaniu, czasem coś obejrzę, Mąż wraca do domu, obiad, leki, obejrzymy coś razem, a to on prasuje, a to coś sprząta, kolacja, leki, spać. I od nowa... [emoji16] Serio, gdyby nie kalendarz w kuchni i codzienne przesuwanie tej takiej ramki to bym nie ogarnęła czy my mamy jeszcze grudzień, czy już luty... Boże, strasznie niekomfortowa sytuacja... Przykro mi że musiałaś być jej świadkiem.
Ale... Co ważniejsze, wszystko u Was dobrze, serduszko jest, skup się na tym [emoji3590]
Który to tydzień??
kiedy kolejna wizyta?