reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Funia znam to wszystko z autopsji.Nerwy,ktore nam towarzyszyly po moich poronieniach byly ogromne.Ja chcialam badac wszystko,maz podchodzil do tego sceptycznie.I tez bylo tak,ze az balam sie poruszac ten temat,bo po dwoch zdaniach ja ryczalam,maz caly w pretensjach.Na to wszystko potrzeba czasu.Musicie isc na kompromis,obydwoje.Faceci sa prosci jak konstrukcja cepa,bez urazy.Swiat postrzegaja zupelnie inaczej niz my,nie rozumieja,ze my kobiety chcemy zrobic wszystko ,aby urodzic zdrowe dziecko,nawet jesli i oni faktycznie tego dziecka chca.Czasem nawet zastanawiam sie,jak my przezylismy ten czas i sie nie pozabijalismy ,czy w najlepszym wypadku nie rozstalismy.Obwinialam meza,ze mnie nie rozumie,wypominalam mu rzeczy,ktorych potem zalowalam.On potrzebowal czasu ,aby to wszystko przemyslec,przeanalizowac,a ja od poczatku chcialam dzialac,szukac przyczyny ,robic badania itd.I Twoj maz zrozumie,daj Mu tylko wiecej czasu.
 
reklama
@hona dokladnie tak jest u nas...dwa zdania ,ja w ryk a on w krzyk i dlatego nie mozemy porozmawiac,moze i ja powinnam isc na wiekszy kompromis,ale poki co uwazam ,ze nie,ze wzgeldu na to ,ze on nie idzie na zaden kompromis.
Po pierwszym poronieniu wspieral mnie bardziej,teraz czuje sie dziwnie.
Ehh ja na prawde staram sie jak moge i juz chyba bardziej tolerancyjna byc nie moge[emoji20]


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
Tak czytam co piszecie dziewczyny i myślę sobie, że jednak na wszystko trzeba czasu...

Według mnie mężczyźni inaczej radzą sobie z tym problemem. Mój M próbuje zyć jakby nigdy nic, stara się zajmować mi czas wszystkim co możliwe, a kiedy mam słabszy moment, to przytula owszem, ale prosi abym żyła dalej i walczyła.

Myślę, że im problem jest większy tym bardziej go przeżywamy i nie przestajemy sobie z nim radzić, czasem podświadomie obie strony obwiniają siebie nawzajem, może nawet nie potrafią dobrze o tym rozmawiać. To nie jest łatwe...

Może więc jeżeli dzisiaj rozmowa się nie udaje, jeżeli nie ma zrozumienia, to może warto odczekać? Odpuścić? Im większe "ciśnienie", tym trudniej sobie z problemem radzić... Emocje ciężko jest okiełznać, to ciągła walka z samym sobą, ale jeżeli ich nie oczyścimy, to będą nam tylko przeszkadzać...

Nie umiem nic mądrzejszego napisać, chciałabym umieć pomóc każdej z nas, ale nie mam takiej mocy :(
 
Gabrika nic dodac nic ujac :)

Funia a nie pomyslalas,ze Twoj maz moze myslec identycznie jak Ty,ze skoro Ty nie odpuszczasz,ze jestes uparta,to czemu to On ma wykonac ten pierwszy krok,aby w czyms ustapic?Takie podejscie prowadzi do nikad.Ktos musi byc madrzejszy.Z kperspektywy czasu wiem,ze nie ma sie co licytowac,czyj bol jest wiekszy i kto kogo mniej rozumie.Trzeba isc na kompromis,innej opcji nie ma.
 
@zosiak powiem Ci że zależy też na kogo się trafi , udało mi się na osobe z powołaniem i znającej temat , chyba z pół godziny klęczałam przy konfesjonale ale dawno nie miałam takiej spowiedzi i wydawało się ze to była tylko chwila mogłabym go słuchac bez końca bo naprawde wiedział o czym mówi i wyciągał mi słowa z ust... kazał mi przyjąć takie specjalne modlitwy oczyszczenia ducha gdzie powtarzałam za nim słowa ... ogólnie tłumaczył że łono matki , która poroniła jest jakby miejscem śmierci dzieciątka i modlił się jakoś o to żeby ten duch śmierci , poronienia , choroby nie powracał nawet nie umiem tego wytlumaczyć na czym to polegało , ale przez sakrament upraszał dla mnie łaski.... powiedział mi że jako matka , która doświadczyła śmierci dziecka nie wazne czy w zarodku czy kilkutygodniowe mam prawo odczuwać żal ale żeby powierzać swój ból Matce Bożej , mówił też że żałoba w moim sercu będzie całe życie i nigdy nie pomogą słowa pocieszenia , bo bliscy nawet nie są świadomi tego . I że to Bóg jest dawcą życia on je daje i zabiera ale robi to w jakimś celu . Ja i tak od pierwszej ciąży zawierzałam moje dzieci Matce Najświętszej i z bólem serca przyjęłam to całe cierpienie mimo że to nie sprawiedliwe to byc może jest w tym jakaś głębia o której jeszcze nie wiem . Tak samo teraz z moim M odmawiamy nowennę pompejańską , dzięki której odnajduje spokój nawet w te najgorsze dni , kiedy przestaje widzieć sens .
Jesteśmy tylko ludźmi ... wierze , że kiedyś w życiu mimo przeszkód doczekamy się na mały cud .
Ogólnie teraz w czasie Wielkiego Postu kiedy jest czas na przemyślenia , też sobie wiele tłumaczę na własny rozum ... Matka Boża przeżyła śmierć swojego dziecka , który umierał w męczarniach i nie miała na to wpływu nie mogła mu pomóc , więc kto jak nie ona , wie co czuje głęboko w sercu i cały czas wierzę w to , że przyjdzie dzień kiedy podziękuję jej za wszystkie łaski .

@funia26 o histeroskopii mówił lekarz do którego jadę w poniedziałek więc pewnie da mi jakiś termin , trochę mam obawy bo nie chce żeby mi znowu grzebali w środku ale jak trzeba to trzeba ;/
No własnie a jak nastroje z Twoim M ? dogadaliście się ? jak zareagował na robienie badań ?
Roxie na temat wiary mogłabym pisać wiele :) uważam ze wszystko co nam pomaga i naszym myślom jest nam ogromnie potrzebne. Wiara jest jedną z takich pomocy. Ja wierzę w swój cud ogromnie mimo że do samego kościoła mam dystans. To moja wewnętrzna wiara i rozmowa. Wierze ze Wiktorek jest wymodlonym cudem. Karol zresztą też. Przed Karolem postanowiłam obchodzić 9 pierwszych piątkow i po pierwszym okazało się ze jestem w ciąży a przy 9tym prawie rodzilam. Przy Wiktorku tez miałam takie postanowienie. No tym razem Najwyższy mnie przytrzymal bo już traciłam nadzieje.. aż tu dokładnie ranogdy szykował się na 9ty mój pierwszy piątek siknelam i pojawił się bladzioch przy becie zaledwie 6 :) to dla mnie nie jest przypadek tylko cud ♡
Druga sprawa to nowenna pompejanska. Gdy dowiedziałam się że mam niewydolnosc szyjki i dziecko może mieć ZD to zaczęłam ja odmawiać. Ciążę donosiłam a synus jest zdrowy. Dostałam nowenne od dziewczyny w szpitalu w dniu zakładania szwu. Wysłałam ja dalej do @Kwiatuszek a ona dalej i wszystkim dziewczynom się udało. Wierzę że i ty doprosisz się o swój cud :*

Cdn :)
 
@funia26 to prawda potrzebna była mi taka rozmowa ...
Wizyta dopiero na 16! ;f także sobie poczekam ...dam znać , ale nie nastawiam się jakoś że mi powie nie ma przeciwskazań prosze działac
Hm rozumiem...to jest kwestia charakteru też ale myślę , ze jak już będzie po badaniach to odpuści bo Tobie i tak lęk nie minie a on będzie musiał to zaakceptować dla dobra Was dwojga , mój M chyba stwierdził ,że szkoda jego zachodu bo i tak bym postawiła na swoim . Usłyszałam tylko od niego rób to co uważasz za słuszne . Powiedziałam mu też , że nie będę planować dziecka do póki się nie przebadam dla własnego spokoju . Ale mimo wszystko facet i tak nie ogarnia , jakieś inne mózgi mają . Czasami jego myślenie jest dla mnie nie zrozumiałe ;p ale na szczescie sie dogadujemy jakos :) jest dla mnie wsparciem nie powiem ... nawet kiedy oboje mamy gorszy dzień , i szczerze przez tyle lat nie usłyszłam od niego przykrych słów czy krzyku .
Czytałam kiedyś , że kiedy nie można dojść do porozumienia warto napisać list do tej drugiej osoby wyrazić wszystko co chciałabys powiedzieć i wytłumaczyć jak Ty to widzisz i co Cię boli w jego podejściu , zostawić mu przy łóżku z dopiskiem przeczytaj kiedy będziesz spokojny i wypoczęty . Bo jak facet jest zmęczony i ma ciężki dzień w pracy to go zezłości że jeszcze musi coś czytać .

@gabrika masz rację , faceci całkiem inaczej wszystko przeżywają
@hona my kobiety i tak jesteśmy słabe więc potrzebujemy wsparcia tej 2 połowy , nawet kiedy to my musimy zrobić ten pierwszy krok tak jak piszesz
@nafoczka właśnie też czytałam wiele świadectw i stwierdziłam ,że warto odmawiać z resztą mój M też odmawia co jeszcze bardziej mnie jakoś podnosi na duchu że jest w tym razem ze mną ...jak to się mówi na dobre i na złe :) widzisz taką trudną drogę przeszłaś i doczekałaś się swoich cudów ,to piękne :* dziękuję za dobre słowo mam taką nadzieję , że wymodlę i dla siebie , i przyjdzie ten wymarzony dzień kiedy utulę moje maleństwo
 
Hej dziewczynki
Roxie to piekne co napisalas,trzeba wierzyc,wiara jest najwazniejsza.I nie mowie tu tylko o religii,bo akurat z tym to jest roznie.Ale jak nie ma wiary to nie ma nadzieji,a bez nadzieji wiadomo,wszystko byloby bez sensu.

Sluchajcie,bylam wczoraj u nowej endokrynolog,jeszcze nie wiem,co o niej myslec,wyglada mi na bardzo konkretna babke.Wyjasnila jak to wszystko dziala,i chyba od pierwszego lekarza uslyszalam,ze tarczyca mogla jak najbardziej przyczynic sie do poronienia,nawet nie sama tarczyca,ale przeciwciala.Powiedziala,ze musze byc przygotowana na inne choroby ktore czesto ida w parze,np. bielactwo czy luszczyca.Wiem,ze nie tylko.Zdziwiona byla,ze nie biore selenu.
A i odebralam w sobote wyniki.Wiec tak:
Kortyzol 20,38 5,27-22,45 (godz 7:00 - 9:30)
3,44-16,76 (godz 15:00 - 17:00)
Nie bardzo wiem,o co chodzi z tymi godzinami?Badania robilam rano,czyli mam czytac pierwsze normy?

Progesteron 10,72 robilam 7 dni po owulacji,norma 3,34-24,56

Prolaktyna 6,34 norma 2,8 - 29,3

Homocysteina 10,47 norma 3,70 - 13,90

Jak juz pisalam wczesniej morfologia ok,zelazo ok,trojca tarczycowa lekko do poprawy.Poprosze o interpretacje,widze,ze wszystko jest ok,progesteron troche niski,bo zdaje sie w 7 dniu po owu powinien byc najwyzszy,jak dobrze zrozumialam.Co Wy myslicie?Nafoczka jestes tu autorytetem,co Ty na to?

A co u Was?Jak spedzacie niedziele?
Katherine,Alza,Kitki hop hop.Brakuje tu Was.
Hona ja mogę odnieść się do swoich wyników wiec kortyzol powinien byc mierzony rano. Jest to hormon stresu woec po odpoczynku i bez wysiłku.
Progesteron jak ja miałam 12,.. w 21dc to mi gin mowil ze mały i trzeba się przy staraniach mocno wspomagać lutka i dupkiem (i do tego dorzucił zastrzyki z prolutexu) a homocysteina moja 9.6 tez powinna być niższa co udało mi się osiągnąć dzięki metylom i sokowi z buraka :)

Jeśli chodzi o mężów to mój zgadzał się na badania ale na szczepienia od razu powiedział nie. Chodziło mu głównie o to ze wolał mieć jedno dziecko i zdrowa mamę bo nie czarujmy się wszystko jakoś się na nas odbije i leki i zabiegi. Zaakceptowałam jego pogląd ale tylko dlatego ze był już Karol i nie ostatecznie nie były nam potrzebne ale wiem jak bym postąpiła w inny przypadku. Rodzina jest dla mnie bardzo ważna a to też jest mąż :)
 
reklama
Nafoczka myslalam,ze jest lepiej,ale Ty napewno lepiej sie znasz niz ja.Czyli musze sie zaopatrzyc w metyle,no i ten nieszczesny progesteron.Czy juz na etapie staran trzeba go uzupelniac?Jakas jestem niedouczona w tej kwestii.
 
Do góry