reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

O, z tym o paście dla dorosłych nie słyszałam, choć gdzieś mi się kiedyś przewinęło chyba w jakimś artykule, że pasty dla dzieci mają za słabe stężenie fluoru. Tylko głowy sobie za to nie dam uciąć. Mój syn tyle tej pasty połyka (mimo, że umie płukać), że strach... A z myciem to mimo, że tyle czasu już ćwiczę, nadal nie wychodzi. Po prostu nie ustoi nawet pół chwili. Staram się jak mogę a i tak kończy się na omieceniu tych zębów tyle, ile się uda. Chyba musiałabym go związać i wsadzić coś w buzię, żeby się udało lepiej. I co z takimi przypadkami? A z wizytą u dentysty nie wiem, jak wyjdzie. Mam ogromną obawę, że nici z tego. Ale to trudny przypadek. Np.nie miał nigdy złych doświadczeń u lekarza a i tak np.na bilansie dwulatka lekarka załamywała ręce, że nic chyba się nie uda sprawdzić. On mi w histerię wpada już w progu przychodni. Tak bym chciała, żeby miał pozytywny stosunek do dentysty (w odróżnieniu od mamusi, która na wejściu woła o znieczulenie i trzęsie się jak osika ;) ) No, te zęby to jednak spędzają mi trochę sen z powiek. Pocieszam się, że z czasem będzie łatwiej.
 
reklama
Alza ja przepraszam,ze pytam,bo pojawilam sie tu po bardzo dlugiej przerwie i wiekszosc z moich dawnych forumowych znajomych tu nie ma ,a nie doczytywalam co sie dzialo przez ten czas,kiedy mnie nie bylo,czyli jakies 3 lata.Kim Ty jestes z zawodu,widze,ze dziewczyny czesto pytaja Cie o rade,ja sama zaczelam ,bo widze,ze jestes madra babka, stomatologiem?No mam nadzieje,ze nie znajdzie sie w tym nieszczesnym 1 procencie ;)

Anik dzieki,zapisalalm nazwe,jak bede widziala,ze nie ma poprawy to sobie zakupie.

Katherinne teraz Alan jakos lepiej sie zachowuje u lekarza,moze dlatego,ze zwykle chodze do lekarza wujka,zawsze luzna rozmowa,cukierki,naklejki dzielnego pacjenta itd.Ale nie zawsze bylo tak slodko.Jak Alan skonczyl 2 lata,mial zlamana reke,pekla kosc promieniowa,tuz za nadgarstkiem.Wdrapywal sie na lozko i jakos zjechal z niego,praktycznie nie plakal,swiadkiem byl moj brat,powiedzial,ze spadl na reke.Obserwowalam go ,ogladalam reke,nic sie nie dzialo,zadnej opuchlizny,rekacji na dotyk,wykrecanie,pociaganie,nic.To bylo w srode wieczorem.W czwartek tez nic mnie nie zaniepokoilo,chociaz wydawalo mi sie,ze mniej tej reki urzywal (reka lewa).W piatek rano bawilam sie z nim,wszedl mi pod stol i jak mnie zobaczyl,chcial uciec i oparl sie na tej raczce,rozryczal sie tak,ze nie moglam go uspokoic.Przebralam go tylko i w te pedy na szpital.Powiedzialam,ze to stalo sie dzis rano,bo tak chcieliby cos od rodzinnego,nie bylo na to czasu.Przeswietlenie trwalo chyba z godzine,czego ja nie robilam,zeby dal przeswietlic reke,wymyslalam,prosilam,probowalam przekupic,nic,tylko sie darl ,jakby obdzierali go ze skory.W dodatku pani byla tak mila,ze nawet nie probowala mi pomoc,ja ubrana w ten ciezki fartuch ,,upocona,biegalam za nim,zeby go zlapac.Az nie chce mi sie wracac do tego.Wreszcie mialam wrazenie,ze bardziej zrobilam to na sile,niz on mi pozwolil polozyc reke i przytrzymac.Nie wspomne juz o tym,ze reka kiepsko sie zrosla,pojechalismy po 4 tygodniach,bo wczesniej rentgen byl zepsuty,zdjegli gips,no i znowu przeswietlenie i powtorka z rozrywki,a jakby tego bylo malo okazalo sie,ze reka nie do konca sie zrosla i mial zalozony gips jeszcze raz,potem kolejne przeswietlenie.Brrrr,okropienstwo.Ale jakos dalismy rade,mam nadzieje,ze u dentysty bedzie lepiej.Jest wiekszy,wiecej rozumie.
 
Ostatnia edycja:
Hona jestem sadystą z krwi i kości :D

Kat dziecko zje tyle pasty, ile mu nałożysz na szczoteczkę.
Wydaje mi się, że za dużo myślisz o tym, co będzie, co by było gdyby itd. Idziesz z dzieckiem do dentysty i ma siedzieć grzecznie i otwierać buzię i koniec. Żadnego"a co będzie, jak wpadnie w histerię? A co jak nie pozwoli sobie nic zrobić?". U mnie dzieci wszystkie siedzą grzecznie na fotelu, z samochodu biegną w podskokach do gabinetu i przez tydzień opowiadają wszystkim wkoło, jak było super. Ale ja nie daję im cienia złudzenia, że coś ugrają złym zachowaniem. Mam 100% powodzenia w przypadkach, kiedy rodzic stosuje się do moich zaleceń (chodzi o zagrywki psychologiczne). Dzieci są proste jak budowa cepa. Do tego przyzwalając na złe zachowanie utrwalasz w dziecku metodę na lekarza. U mnie dziecko z bezpodstawną histerią wylatuje z gabinetu prawie na kopach. Jeżeli rodzic dorzuci do tego karę odpowiednio dotkliwą (zakaz bajek przez 3 dni czy inną, adekwatną do wieku), to za kilka dni mam w gabinecie współpracującego, potulnego baranka. Mówię Ci, nie ma szans, żeby dziecko nie współpracowało. Oczywiście są inne aspekty, typu rodzice doprowadzili zęby do stanu zgliszczy i nie ma czasu na wizyty adaptacyjne, ale i takie rzeczy da się załatwić.
W ogóle kim jesteś z zawodu?
 
Hej.
Wczoraj mój chrzesniak odjechał więc będę miała więcej czasu na zagladanie do Was.
Wiecie co? Jak byłam młoda to lubiłam rysować głównie konie. Parę dni temu kupiłam taki zestaw rysunek od podstaw mam tam szkicownik, ołówki różnego rodzaju i książkę z poradami jak rysować, a raczej szkicowac i powiem Wam, że fajne to wczoraj uczyłam się tworzyć różne bryły z elipsy na początek był talerz, potem kubki i na kolejnych stronach są coraz trudniejsze obrazki. Skończyłam na rysowaniu termosu, a kolejna jest konewka. Przeglądałam to i dalej są np owoce, krajobrazy ,różne rady jak i co rysować: )fajna sprawa: )

Już mnie dziecko obudziło i piję kawkę.
Miłego dnia dziewczynki: )
 
Mamcia też uwielbiam rysować, najbardziej ołówkiem i farbami. Już bardzo dawno tego nie robiłam... Mam dużo swoich obrazków schowanych w szafie... Pamiętam, jakie to relaksujące. Niestety teraz mogę sobie tylko pomarzyć :( Jak Ty znajdujesz czas?
 
No, alza, niestety się zo Tobą nie zgodzę z tym "ma siedzieć grzecznie i koniec" oraz karami, które sprawią, że dziecko siedzi potulnie jak baranek. Podejrzewam, że masz niereprezentatywną próbkę dzieci po prostu. Oczywiście niektóre dzieci będą się bały matki i będą potulne jak baranek. Sama byłam takim dzieckiem, mam też świadomość, jak to niestety wpływa na psychikę. Na niektóre dzieci natomiast takie postępowanie podziała wręcz odwrotnie. A mówię Ci to z własnego doświadczenia zawodowego, bo jestem pedagogiem. Poza tym błąd w myśleniu jest już na etapie stawiania znaku równości między histerią a złym zachowaniem. Odczuwanie emocji to nie jest bycie niegrzecznym. Trzeba je przepracować a nie za nie karać. Poza tym ja osobiście kar nie stosuję. Dziecko ich nie rozumie, na pewno nie w tym wieku. Wyciągam konsekwencje z zachowań, oczywiście. Moje dziecko się uczy, że w wyniku swoich zachowań może ściągnąć na siebie nieprzyjemności i że niektórych rzeczy lepiej nie robić. Ale kar typu wspomniany zakaz bajek na 3 dni nie stosuję, bo nie mają one najmniejszego sensu. Zastanawiam się, jak przekonać swoje dziecko do dentysty i wyrobić w nim pozytywne podejście, bo będzie mu to na całe życie potrzebne. Uważasz, że dającu mu kary za to, że się boi i protestuje sprawię, że ten właśnie cel osiągnę? Moje dziecko należało do tzw."high need babies", od początku nie było lekko. Wpadał w panikę i histerię w każdym nowym miejscu oraz na widok każdej nowej osoby. Ba, zmiana mydła na inne, o innym zapachu, sprawiała, że wpadał w panikę, choć lubił kąpiel. Nawet na własnych dziadków tak reagował, przez co przestali przychodzić, bo mój syn jest "niegrzeczny". Mam porównanie z bardzo wieloma niemowlakami i on bardzo się różnił. Teraz jest bardzo inteligentnym, doskonale mówiącym jak na swój wiek, barrrrrrdzo żywym i dość śmiałym 2,5-latkiem, ale nadal emocjonalnie ma szereg trudności, dlatego się martwię i zastanawiam, jak temat ugryźć - tym bardziej, że wiem, że trudno mi będzie liczyć na swój stoicki spokój bo mnie w dzieciństwie dentystą straszono i wizyta w gabinecie po prostu mnie stresuje, co przecież dziecko odczuje.
 
Kat tak myślałam, że jesteś pedagogiem. Nie mamy o czym rozmawiać w takim razie. Przychodzą do mnie dzieci nauczycieli. Wszyscy jak jeden mąż mają takie podejście, jak Ty. Dopiero po kilku wizytach i stosowaniu moich metod przekonują się, że w gabinecie to ja mam rację. Na forum i tak Cię nie przekonam, od początku jestem na przegranej pozycji. Kłócić się nie będę, bo wiem, że swoje racje masz wyryte głęboko i ot tak słowami nie da rady ich zmienić. Pomyśl czasem, że w tej konkretnej sytuacji może być jednak inaczej, niż uważasz. Nie porównuj nigdy swoich złych doświadczeń z tym, co będzie z Twoim dzieckiem. Jak dodasz do tego dentystę, któremu nie zależy, to masz na dzień dobry dziecko z dentofobią wyprodukowaną z powietrza.
 
Dziewczyny,trudo Wam obu nie przyznac racji.Z punktu widzenia Alzy stomatologa,tak dziecko powinno siedziec i miec otwarta buzke,poniewaz ona jako dentysta musi zabki obejrzec z kazdej strony,wyleczyc itd.I ja wiem ,ze czesto tak jest,ze nawet jak dzieci sie strasznie boja to siedza grzecznie z obawy przed jakimis konsekwencjami,badz po prostu ze strachu.Z putnku widzenia Katherinne,ta sytuacja jest bardzo malo komfortowa dla dziecka,dla jesto psychiki itd.No ale suma sumarum zabki musza byc wyleczone,obejrzane,i w tym momencie trzeba sie zdac tez troche na podejscie dentysty do dziecka.Ja bedac na pierwszej wizycie u psychologa bylam pewna,ze mlody nie zgodzi sie pojsc z nia sam,a tu zaskoczenie,wziela go za reke,a on sie nawet nie obejrzal.Wiec to tez wszystko zalezy od sytuacji,od podejscia do tego malego czlowieka,on jak najbardziej ma prawo sie bac,ale trzeba mu pomoc i przejsc przez to.U nas zabawa w dentyste trwa do znudzenia,wiec Alza mam nadzieje,ze mlody nie bedzie tym 1%.
 
reklama
Wiesz, hona, ja się nie zastanawiam, jak sprawić, żeby moje dziecko poszło do dentysty. Zastanawiam się nad aspektem psychologicznym. Sama mam kompletnie irracjonalny strach przed dentystą, wyprodukowany właśnie w taki sposób, o jakim mowa. Kary, straszenie. Nigdy nie miałam większych problemów z zębami, jakieś tam dziurki czasami, nic wielkiego. A mimo wszystko mam fobię. I nie jestem wyjątkiem. Chcę, żeby moje dziecko tak nie miało. Żeby w dorosłym życiu samo szło do dentysty, bez strachu. I nad tym aspektem się zastanawiam, bo mam egzemplarz, który bardzo łatwo zrazić, a w dodatku ma niesamowitą pamięć. W końcu mówimy o wizycie oswajającej dziecko z dentystą, aspekt psychologiczny w tym momencie jest najważniejszy. "Wylatywanie prawie na kopach" z gabinetu na pewno nie jest metodą, a histeria u dziecka w tym wieku nigdy nie jest bezpodstawna.
 
Do góry