Dzięki dziewczyny, może to dziwne, ale nawet nieźle się trzymam. Już w sobotę wiedziałam, że nic z tego nie będzie, ale zawsze człowiek chce mieć nadzieję. Pewnie rozkleję się jak przyjdzie krwawienie. Najgorsze jest to, że to w dużej mierze moja wina:-( We wtorek (nie wiedziałam jeszcze o ciąży) mój teść z którym mieszkamy wyprowadził mnie z równowagi. Jeszcze nigdy na nikogo tak nie krzyczałam przez łzy, trzęsłam się i z tego wszystkiego prawie zwymiotowałam. To był jakiś koszmar
A poszło o naszą córkę. Nelka miała katar i już pod wieczór zaczynała marudzić, nie słuchała, popłakiwała. A ten nagle krzyczy do nas, żebyśmy się córką zajęli bo ciągle płacze...Różnie bywa z teściami, zawsze można było się dogadać, ale nie zniosę jak mi się do wychowanie dziecka wtrącają (nigdy tego nie robili)...
Tego samego dnia wieczorem zobaczyłam delikatnie zabarwiony śluź - byłam pewna że @. W środę było już brązowe brudzenie, ale @ się nie rozkręcała. I w czwartek test...Szczerze mówiąc kiedy robiłam test to pierwszy raz nie chciałam zobaczyć tych upragnionych II kreseczek:-( Bałam się, że po tym wtorku może być coś nie tak jeśli to ciąża...:-(
Enya obyście jak najdłużej wytrzymały&&&za szczęśliwe rozwiązanie&&&
Edyta za chwilkę zobaczysz córcię
za szybki poród&&&
Ona poczekaj jeszcze, jeśli jesteś w ciąży to i tak nic nie przyspieszysz...wytrwałości i oby to było to&&&