reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Jesien_na z tego co napisalas to chyba miescisz sie w normie,co prawda w gornej granicy,ale jednak.Ja mialam troche inne wyniki ,bo moja prolaktyna byla 20 razy wyzsza od normy,wiec nie wiem do konca jak bedzie w Twoim przypadku,ale wydaje mi sie,ze leki raczej nie sa potrzebne,choc oczywiscie ekspertem nie jestem.Z reszta wierz mi,ze te leki to nic fajnego,ja myslalam,ze zejde po nich,jak to sie kiedys smialysmy z Duncus -bromergon to prawdziwa trutka na szczury.Mi na szczescie pomogly,jezeli dostaniesz bromka zglos sie do mnie,ja mam zdaje sie dwa opakowania,moge przeslac.Trzymam jednak kciuki,zeby leki nie byly potrzebne i zebys bez tego wkrotce pochwalila sie dwiema kreseczkami na tescie.:tak:

Elka dzieki,Alanek dobrze,niedlugo bedzie swietowal pierwsze urodzinki,czas pedzi jak oszalaly.Na szczescie zaczal mi lepiej spac,nie jest to jeszcze to co powinno byc,ale jest naprawde lepiej.Ja troszke odpuscilam ,nie pedze do Niego na kazde Jego aaaa i eeee,i jest poprawa.Niestety 6 rano pobudka,a ja wtedy najlepiej spie:-pAle jest ok,zdrowy,nic Mu nie dolega,i rosnie na ucieche mamy i taty.Pierwszy kroczek ma juz za soba,choc drugi ciezko opanowac,ale cwiczy wytrwale.Ma 6 zabkow i wydaje mi sie,ze kolejne dwa w drodze.Prawdziwy maly skarbek:-)
 
reklama
Jestem w końcu po wizycie :) Naczekałam się tam 3 godziny, bo lekarz się spóźnił a kolejkę trza było zająć. No więc, jest wszystko w porządku, mały zdrowo rośnie, dokładnie nie szło zobaczyć płci bo mały się wiercił ale w jednym momencie rozszerzył nóżki i było widać ptaszka :-D Lekarz powiedział, że to raczej chłopczyk ale potwierdzi na następnej wizycie :tak:
 
CzekamyNaIgorka super że wizyta udana, a co do płci to rzeczywiście ważne aby było zdrowe.
ja już nie mogę sie doczekać, brzuszek troche daje sie we znaki i kregosłup też, ale jakoś daję radę, a tu jeszcze 2 miesiące. z dieta cukrzycowa na razie daję radę, z insuliną też, ale brakuje mi pierogów i dobrego ciasta. mam tylko nadzieje że po porodzie cukrzyca mi minie, bo czasem zostaje ale nie bede sie martwic na zapas.
 
Czekamy, gratuluję! Ja tez poznalam plec na takim etapie ciaży, na jakim Ty jesteś i się sprawdziło:tak: teraz własnie spi mi na ramieniu moja dziewuszka..

U mnie baby bluesa ciag dalszy.. do popoludnia wczoraj jakos to bylo, pojechalam na zakupy, poszlismy na pierwszy krotki spacerek, ale potem znow placz, koszmarne mysli, głównie co do karmienia piersią, wyrzuty sumienia itp itd..
Potem mala zaczela koszmarnie ulewac, a wrecz 3 razy wylala z siebie chyba wszystko co zjadla.. potem do 22 wielki placz i dopiero jak se puscila mega baka, to jej ulżylo.. spala nawet 3h wtedy, w nocy znow wylala z siebie duzo, choc po jedzeniu obchodzimy sie z nia jak z jajkiem.. echhh, dzis polozna przychodzi, zobaczymy, co powie. A mnie sie już chce spać...
 
A wiecie, czego najbardziej sie boję, że mi to nie przejdzie, że będzie gorzej..
Rany! Co te hormony i psychika wyrabiają. Dwa lata walczyłam o to dzieciątko, odliczałam, przyżwałam każdy dzień, a teraz takie nastroje..
 
Loi te poczatki bywaja trudne,to prawda,ale wkrotce wszystko sie unormuje i bedziesz zadowolona.Wiesz pogoda tez nie sprzyja dobremu samopoczuciu,brak snu i troska o dzieciatko to wszystko razem jest malo fajne,sama przez to przechodzilam calkiem niedawno.Cos umknelo mi z tym karmieniem,mozesz jeszcze raz napisac,co sie dzieje?Wiesz ja tez fiksowalam,dla mnie mega wazne bylo karmienie piersia,kiedy okazalo sie,ze po cesarce nie mam mleczka,ryczalam jak wariatka w szpitalu.Potem na 3 dobe dostalam takiego nawalu,z ktorego chyba nawet nie zdawalam sobie sprawy,ze moment zrobil sie zastoj.Lezalam w szpitalu z kapucha na piersiach.Po powrocie do domu sciagalam pokarm,nie wiem nawet dlaczego,chyba latwiej mi bylo dac butelke,bo wtedy widzialam ile maly wypija.Po 3 moze 4 dniach zaczelam przystawiac malego, w dodatku tylko do jednej piersi,bo u drugiej sutek mam zupelnie wklesly,nie do zlapania.I wiesz co?Do tej pory karmie malego jedna piersia,jak przestalam fiksowac i ciagle bac sie o to czy bede miala mleczko to jakos poziom tego mleka sie ustabilizowal i dla Alanka to jest nadal najlepsze jedzonko,wszystkiego moze odmowic ale nie piersi.:tak:Trzymam kciuki kochana,bedzie dobrze,glowa do gory,przeciez ta dziewuszka,ktora spi na Twoim ramieniu to spelnenie Twoich marzen,trzeba sie cieszyc.Buziaki dla Haneczki od e-ciotki.
 
Czekamy, gratulacje. My już na tym etapie poznaliśmy płeć, co nie znaczy, że to nie może być psikus do samiusieńkiego końca, bo przecież i tak bywa ;) Ale mam nadzieję, że już tak zostanie, bo choć na początku się nastawiałam psychicznie na dziewczynkę, takie miałam przeczucie, to już od tylu tygodni 'nawiązuję więź' z chłopcem, że... Że byłoby mi dziwnie, w końcu od kilku miesięcy żyję w świadomości, że mam syna.

Loi, to jest znowu jakiś cholerny błąd natury z tym baby blues. A w dodatku wszyscy oczekują, że będziesz promienieć, nie? Ciekawe, jak długo to wszystko potrwa...

Ja mam już kompletnie dość. Wysiadam psychicznie. Jestem udupiona w czterech ścianach w domu, bo żeby gdziekolwiek stąd się wybrać, trzeba najpierw doczłapać się do przystanku, który jest daleko a potem min. jedna przesiadka i czekanie na zimnie. A mi nie wolno za dużo chodzić przez ułożenie malucha, w dodatku nie mam już żadnego okrycia wierzchniego, które się nadaje na obecne temperatury i w które się zmieszczę. Dziś koleżanki mi zaproponowały kino i siedzę skwaszona, bo z jednej strony po prostu marzę, żeby się stąd choć na chwilę wyrwać, rzygam już patrzeniem na te same ściany, już mi się nawet przestało chcieć o względny porządek zadbać i w zlewie leży góra naczyń od wczoraj i mam to w nosie, a z drugiej strony wiem, że byłaby to wycieczka z 2 przesiadkami i to nierozsądne. Więc siedzę w tym moim więzieniu, sama, bo mąż jak zwykle w delegacji, i rozmawiam co najwyżej z zegarkiem, na temat tego, czy już pora na kolejny posiłek, czy nie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tyle czasu w kuchni spędzałam. Ledwo skończę jeden posiłek i odczekam na mierzenie poziomu glukozy, już czas sprzątać i zabierać się za przygotowanie kolejnego. Walkę cały czas przegrywam, jak cukier jako tako trzymam w normach to z kolei w moczu mam ciała ketonowe, które też dla malucha szkodliwe, więc co chwila się frustruję. Jak się nie obrócić, d... z tyłu. Ponieważ moje życie kręci się teraz w zasadzie tylko wokół posiłków, zaczynam się stawać mega męcząca i uciążliwa dla otoczenia, bo chyba nie bardzo o czym innym jestem w stanie rozmawiać. I dla siebie samej też jestem męcząca. W pracy znowu stresy, a mam się nie stresować. No i babcia wylądowała w stanie krytycznym w szpitalu kilka dni temu a ja nie umiem zareagować emocjonalnie na to, cały czas mi się wydaje, że nic się przecież nie stało, że na pewno zaraz się obudzi i wyjdzie, nawet ani razu mi się zapłakać nie udało, umysł jest zupełnie impregnowany na jakąkolwiek racjonalność, jedynie się frustruję, że nie mogę do niej pojechać i jej odwiedzić, no ale fakt faktem że byłaby to z mojej strony skrajna nieodpowiedzialność, babcia leży na OIOMie, przed wejściem i po wyjściu są jakieś procedury odkażania, no przecież nie będę się tam z dzieckiem w brzuszku pchać i go narażać... A przy tej całej okazji dużo brzydkich rzeczy zaczyna się dziać w rodzinie, wkurza mnie, jak niektórzy podchodzą do całej sytuacji, ech, no i weź się człowieku nie denerwuj. Tzn. trzymam nerwy mocno w ryzach, ale mam wrażenie, że jedyne, co zrobiłam, to zepchnęłam je jakoś niżej, pod żołądek i są zamknięte w pudełeczku a ja jestem oazą spokoju, jednak kiedyś wyjdą ze zdwojoną siłą.
 
reklama
Dziewczyny czy macie jakies fajne pomysly na sniadanka i podwieczorki dla maluchow?Czasami chcialabym zrobic cos fajnego Alankowi ,ale jakos pomyslow brak.Przegladalam troche internet,ale tam duzo i nic.Z gory dziekuje.

Katherinne wspolczuje takiego siedzenia,ja tez nie bardzo moglam duzo chodzic,bo lozysko mialam nisko i chyba do 34 tygodnia bylam na podtrzymaniu,sporo czasu spedzalam w domu.Ale powiem Ci jedno,odpoczywaj,wysypiaj sie jak najwiecej,delektuj sie spokojem,bo niedlugo to sie skonczy,:tak:
Alez cisza dzis,dziewczyny porozpakowywaly sie i pewnie nie maja czasu.:tak:
 
Do góry