reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Kochana w cale nie zamierzam sie smiac bo ja mialam kiedys tak,ze jezeli czegos bardzo sie balam lub mialam straszne problemy przychodzilam na grob do babci i po jakims czasie te problemy same sie rozwiazywaly i nie bylo to takie straszne jak mi sie wydawalo i wierzylam ze to ona mi pomaga.Co do kosciola zgadzam sie zupelnie.Nadajemy na tych samych falach.Duzo kobieto przeszlas ja stracilam jedna ciaze i nie wiem jak bymprzyzla strate kolejnej i nawte nie chce myslec.Kiedy przez trzy tygodnie zylam w niepewnosci i strachu co z malenstwem modlilam sie i blagalam zeby to malenstwo zylo i szczesliwie sie urodzilo.Niestety....Przestalam wierzyc po smierci mamy kiedy nagle zmarla.To tylko zycie i az.

A ja w Boga wierzę...a mój synek siedzi u Niego na kolanach :)

Masz do tego pelne prawo,zyjemy niby w wolnym swiecie gdzie nikt nikogo nie zmusza do niczego pozostajac soba i nie ma w tym nic dziwnego;)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Nie zrozumialam tego co napisalas....moglabys bardziej sprecyzowwac...?
Jesli chodzi o wiare to pzrestalam wiezyc w Boga i to nie jest w cale tak ze odwrocilam sie od wiary w niego przez niepowodzenia bo to nie o to chodzi.Nienawidze jezeli ktos mi mowi ze takie s awyroki boskie bo o moim zyciu decyduje tylko ja i nie wieze w zadne inne ingerencje oprocz tych,ktore mozna wyjasnic w prosty sposob.Nie chodze rowniez do kosciola bo porpostu nie wieze,ze jest to jakas swiatynia a kojarzy mi sie tylko z miejscami zawarcia malenstwa,chrztu lub ostatniego pozegniania za ktore z reszta kazdy z nas musi placic.Modle sie owszem,ale nigdy do Boga zawsze albo do mamy albo do osob,ktore wiem ze istnialy i ktore byly dla mnie bardzo bliskie.Mysle ze kazdy z nas ma prawo do wyboru w co wiezy.


Wiara jest łaską i czasem trzeba się o nią modlić. Ale jeśli prosisz o coś mamę, to znaczy, że wierzysz w życie pozagrobowe...? Dobrze rozumiem? Bóg jest- wystarczy spojrzeć wokół siebie i widać, że Ktoś musi nad tym światem czuwać. Pewnie Ci ciężko nieraz, Kochana. Ja jestem wierząca i dzięki temu czasem mi łatwiej przechodzić przez życiowe trudności, oddaję wszystko Panu Bogu. Mój najmłodszy Synuś też był wymodlony- jak Kłaczka (gratuluję galopującego suwaczka;) i zdróweczka życzę moja rocznikowa Siostrzyczko ) i wiedziałam, że bez Bożej łaski byłoby bardzo ciężko... Ściskam Cię, Amna, życzę, byś doczekała swojego upragnionego dzieciątka:)

A ja w Boga wierzę...a mój synek siedzi u Niego na kolanach :)

Ja też wierzę i wiem, że moja córeczka jest w Niebie:)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Amna, ja tylko 2 dni zastanawialam sie czy moje dziecko zyje. Nie wyobrazam sobie zeby to moglo trwac tygodniami bo to koszmar. Powiem Ci, ze maly, nieruchomy punkt na ekranie usg to byl koszmar, po ktorym cholernie trudno bylo sie podniesc i ogrom wsparcia jaki znalazlam na tym forum naprawde pomogl. Za drugim razem bylo latwiej. Paradoks? Widzisz - za drugim razem na scanie pojawila sie wielka, pusta przestrzen. Nie bylo zadnego dziecka. Najbardziej balam sie ze zobacze nieruchome, martwe dzieciatko, "pustaka" sie nie spodziewalam zupelnie, ale w efekcie strata ograniczyla sie do planow, nadziei, marzen, ale nie dziecka! Nie bylo dziecka, nie bylo smierci... dalo w d..., ale nie tak jak za pierwszym razem. Powiem Ci, ze nie jestesmy w stanie okreslic progu naszej wytrzymalosci. Dopiero kiedy stajemy w obliczu konkretnej sytuacji, okazuje sie czy jestesmy w stanie jej sprostac. Ja z gatunku raczej ostroznych i "nieurazowych", glupiego dentyste traktujaca w kategoriach traumy, ale jak rozwalilam ryja w wypadku na motorze, dalam rade po pozszywaniu dziur w szpitalu, dojechac ponad 160km do celu. Po pierwszym poronieniu rozpadlam sie na kawalki i mialam wrazenie konca mojego swiata, a jednak... Amna, jestesmy silniejsze niz nam sie wydaje - upadamy i wstajemy od nowa.
Vanessca, jednak czasem, patrzac na ten swiat idzie sie zastanowic gdzie patrzy Bog i czy przypadkiem nie ucial sobie drzemki.
 
Wiara jest łaską i czasem trzeba się o nią modlić. Ale jeśli prosisz o coś mamę, to znaczy, że wierzysz w życie pozagrobowe...? Dobrze rozumiem? Bóg jest- wystarczy spojrzeć wokół siebie i widać, że Ktoś musi nad tym światem czuwać. Pewnie Ci ciężko nieraz, Kochana. Ja jestem wierząca i dzięki temu czasem mi łatwiej przechodzić przez życiowe trudności, oddaję wszystko Panu Bogu. Mój najmłodszy Synuś też był wymodlony- jak Kłaczka (gratuluję galopującego suwaczka;) i zdróweczka życzę moja rocznikowa Siostrzyczko ) i wiedziałam, że bez Bożej łaski byłoby bardzo ciężko... Ściskam Cię, Amna, życzę, byś doczekała swojego upragnionego dzieciątka:)

Wieze w zycie pozagrobowe,ale niekoniecznie w niebo,ktore stwozyl Bog.Wieze,ze dzieli nas czas nie odleglosc.I zgadzam sie z klaczkiem,gdzie jest Bog kiedy tracimy ciaze?dzieci?Gdzie jest Bog kiedy pary lub malzenstwa w ogole nie moga miec dzieci..?Co urzadza sobie male show i dzieli ludiz na gorsze i lepsze kategorie?Skad tyle zla na swiecie?,wojny,glod,bieda,bol???A przeciez coraz wiecej tego....o nie ow mi tylko z wszystko jest po cos...
 
Bóg dał człowiekowi wolną wolę...Dziwię się jak można go obwiniać za zło tego świata.Nie może nam niczego narzucić bo dostaliśmy najpiekniejszy dar-wolność! Często choroba,śmierć jest nastepstwem tej wolności.Człowiek sam dąży do samozagłady....popatrzcie na świat co się dzieje...i jest jeszcze ktoś ..szatan.Często przez nasz grzech cierpimy...
 
A ja w Boga wierzę...a mój synek siedzi u Niego na kolanach :)

gosiulek73 czytałam to i jest mega wzruszające, do tej pory mam gulę

Nie piszę ostatnio, ale wykorzystuję każdą wolną chwilę na spędzaniu czasu z mężem, gdyż za dwa tygodnie wyjeżdża znowu, trudna to była dla nas decyzja, tym bardziej, że dostał całkiem niezłą pracę tu na miejscu. Podjęliśmy decyzje o wyjeździe dlatego, że chcemy trochę odkuć się finansowo, żeby nie żyć od wypłaty do wypłaty, a tu niestety tak jest. No i ja dalej na zlecenia pracuje a bardzo chcemy mieć dziecko, a w tym wypadku macierzyński mi się nie należy, więc pieniądze są potrzebne. Ciężko mi będzie znowu się rozstać ale są telefony, internet no i byle do świąt.

[*][*][*] zapalam światełka dla nowych aniołków,

a dla wszystkich ciężarówek &&&&&&&, ale wam mkną suwaczki, :)
 
Amna, ja tylko 2 dni zastanawialam sie czy moje dziecko zyje. Nie wyobrazam sobie zeby to moglo trwac tygodniami bo to koszmar. Powiem Ci, ze maly, nieruchomy punkt na ekranie usg to byl koszmar, po ktorym cholernie trudno bylo sie podniesc i ogrom wsparcia jaki znalazlam na tym forum naprawde pomogl. Za drugim razem bylo latwiej. Paradoks? Widzisz - za drugim razem na scanie pojawila sie wielka, pusta przestrzen. Nie bylo zadnego dziecka. Najbardziej balam sie ze zobacze nieruchome, martwe dzieciatko, "pustaka" sie nie spodziewalam zupelnie, ale w efekcie strata ograniczyla sie do planow, nadziei, marzen, ale nie dziecka! Nie bylo dziecka, nie bylo smierci... dalo w d..., ale nie tak jak za pierwszym razem. Powiem Ci, ze nie jestesmy w stanie okreslic progu naszej wytrzymalosci. Dopiero kiedy stajemy w obliczu konkretnej sytuacji, okazuje sie czy jestesmy w stanie jej sprostac. Ja z gatunku raczej ostroznych i "nieurazowych", glupiego dentyste traktujaca w kategoriach traumy, ale jak rozwalilam ryja w wypadku na motorze, dalam rade po pozszywaniu dziur w szpitalu, dojechac ponad 160km do celu. Po pierwszym poronieniu rozpadlam sie na kawalki i mialam wrazenie konca mojego swiata, a jednak... Amna, jestesmy silniejsze niz nam sie wydaje - upadamy i wstajemy od nowa.
Vanessca, jednak czasem, patrzac na ten swiat idzie sie zastanowic gdzie patrzy Bog i czy przypadkiem nie ucial sobie drzemki.

U mnie lecialy tygodnie kiedy bralam progesteron i lezalam bez ruchu w domu myslac tylko o tym zbey pomoc maluszkowi,tylko nie wiedzialam jeszcze wtedy co sie bedzie dzialo....:(
 
Bóg dał człowiekowi wolną wolę...Dziwię się jak można go obwiniać za zło tego świata.Nie może nam niczego narzucić bo dostaliśmy najpiekniejszy dar-wolność! Często choroba,śmierć jest nastepstwem tej wolności.Człowiek sam dąży do samozagłady....popatrzcie na świat co się dzieje...i jest jeszcze ktoś ..szatan.Często przez nasz grzech cierpimy...

Oczywiscie,ze moge...Moge wszystko i dziwie sie ze swoimi pogladami chcesz mi tu udowodnic cos w co nie wieze i troche mnie to denerwuje.Bo nie wieze aniw Boga ani w szatana i sama sobie zaprzeczasz bo piszesz ze sami doprowadzamy do zla tego swiata wiec co ma z tym wspolnego szatan???Na wszystko tylko my ludzie lub natura mamy wplyw i nie widze tu jakies ingerencji Boga,no blagam.

Często traktujemy Boga jak czarodzieja który będzie spełniał nasze zachcianki a jesteśmy ślepi na własny grzech,itd.

WIARA JEST ŁASKĄ...

Dobra moze zmienmy temat bo nie chce mi sie spierac szczegolnie wtakim moencie.Dla mnie Boga nie ma i koniec i kropke.A na moje zycie maja wplyw tylko i wylacznie moje decyzje oraz osob,ktore moga wnie ingerowac tyle w tym temacie.Zapomnialam jeszcze dodac ze czasami na niektore sytuacje nikt nie ma wplywu i mimo ze moglam sie przyczynic do ciazy pozamacicznej nie mialam ani ja ani lekarze wplywu na jej uratowanie i tu rowniez nie widze ingerencji Boga.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Amna napisałam długiego posta i mi go wcięło .
Nie jestem w stanie odtworzyć wszystkiego ,więc skrótem...

Człowiek to taka instytucja ,że musi w coś wierzyć.
Bez tego by chyba nie umiał istnieć.:no::no:
Bez znaczenia jak to nazwiesz czy Bóg,Allah,budda ,jakiś świety ,ktoś kto kiedyś żył...
Musisz wierzyć ,żeby czuć ,że ktoś nad tobą czuwa .:tak:

Jestem osobą głębokiej wiary .Moje dziecko jest wymodlone czego jestem pewna ,bo z moimi wynikami nie miałam żadnych szans.
Byłam skierowana na leczenie .W międzyczasie poszłam na pielgrzymkę ,którą ofiarowałam za szczęśliwe rodzicielstwo i dar łaski macierzyństwa.:tak:
Modliłam się również w imieniu naszego forum ,a przede wszystkim macierzyństwa dla naszej Karolci 81 ;-):-):-)
Wróciłam z pielgrzymki i wkrótce wyjechałam na czuwanie do Częstochowy .
Gdy wróciłam miałam dziwne przeczucie,że to to .:rofl2::rofl2:
Zrobiłam test i II piękne kreski :tak::tak::-D:-D:-D
Zadzwoniłam do lekarza,który mi nie uwierzył ,bo nie było takiej możliwości z racji cykli bezowulacyjnych .:baffled::baffled:
Do dziś dziwi się jak ja tego dokonałam i powiedział jawnie,że dla niego to jest CUD .Rzecz medycznie wytłumaczalna :rofl2::rofl2::rofl2:

Co do kościoła.
Kościół o którym piszesz to budynek ...
Do kościoła nie chodzisz po to by tam być ,odwalić mszę i wrócić do domu z poczuciem spełnienia obowiązku.:no::no:

Kościół to ludzie ,to my jako uczestnicy mszy św. tworzymy kościół żywy.
Pan powiedział :
"Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię,tam jestem pośród nich "
(Mt.18,20)
W tym zdaniu dał do zrozumienia ,że aby czuć jego obecność trzeba być razem ,trzeba się wspierać ,trzeba się jednoczyć.:tak::tak:

Ksiądz to zawód jak każdy inny . Murarzowi,policjantowi czy lekarzowi należy się wynagrodzenie ,a ksiądz co?
Z czego ma żyć?
Ksiądz żyje z ofiar.
Nie rozumiem dlaczego idąc do piekarni płacisz za chleb i nie dyskutujesz.
Idąc do lekarza płacisz za wizytę i jesteś szczęśliwa ,że zrobił Ci łaskę i Cię przyjął ,bo przecież nie musiał.
To to samo ,tylko w innym opakowaniu .
Księża też nie mają wszystkiego za darmo tylko muszą płacić za wszystko i dlatego właśnie ksiądz jawnie mówi o tym ,ze posługa kosztuje.:baffled::baffled:
Takie czasy .

Ja wierzę ,że moje maleństwo jest wymodlone a czuwają nad nim moje 4 aniołki i tata ,który niedawno odszedł.
Być może musiałam kogoś stracić ,by teraz kogoś mieć?
Czuję taty obecność obok siebie i wiem ,że nie zostawi mnie w potrzebie ,ale wiem ,że teraz jest w niebie i opiekuje się moimi aniołkami tłumacząc ich przed Bogiem jak narozrabiają.:rofl2::rofl2::rofl2:
 
Do góry