Niestety się nie udało, pusto tak jak widać. Czekamy na poronienie, kolejna wizyta 8 kwietnia, do tego czasu lekarz ma nadzieję, że poronie sama i nie będzie trzeba wysyłać mnie do szpitala. Póki beta rośnie i pęcherzyk nie osiągnął jeszcze 25 cm, to on ma związane ręce i nie może nic zrobić, w szpitalu również nikt się nie podejmie zabiegu ani podania tabletki przez te właśnie 2 rzeczy. Cieszę się, że się na to przygotowałam i nie szłam tam z nastawieniem, że wszystko będzie super, bo bolałoby chyba 10 razy bardziej. Dobrze, że wiem na czym stoję i na co czekam. Już przynajmniej nie będę się łudzić. Mam odstawić wszystkie leki oprócz witamin i w czwartek zrobić betę, mam nadzieję że zacznie spadać, bo wtedy niby organizm przygotowuje się do poronienia. Liczę na to, że poronie sama w domu przy mężu, a nie w szpitalu z obcymi ludźmi. Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie.