A!!!! Zapomniałam napisać o tym co nas spotkało! Moi rodzice mają dom na wsi pod zieloną górą i tam jesteśmy póki co zameldowani, tam jest nasza parafia. Chrzcić chcemy natomiast w naszym ukochanym kosciele w Zg- tam byliśmy z Michałem obydwoje chrzczeni, bierzmowani, tam był nasz ślub i śluby naszych dziadków i rodziców... Ksiądz powiedział, że nie ma problemu mamy tylko dostarczyć zgodę z naszej parafii. Wysłałam M. po tą zgodę i poszedł z Miesiem na mszę a po mszy do księdza (sama byłam chora) i ksiądz... odmówił. NIe da zgody bo nie widuje nas w kościele. To Michał mu tłumaczy, że nas nie widuje, bo na co dzień w bdg mieszkamy i tam chodzimy, ale tu jest nasza parafia. A on, że mamy sobie w takim razie zgodę załatwiać w Bydgoszczy... Jak M. mi to opowiedział ,to się wkurzyłam i zadzwoniłam do księdza i powiedziałam mu (grzecznie), że jest mi bardzo przykro, że w mojej parafii spotyka mnie coś takiego, że ksiądz utrudnia nam ochrzczenie dziecka a jesteśmy małżeństwem katolickim, co tydzień chodzimy do kościoła, jak byłam u rodziców, to też za każdym razem szliśmy z Małym ( i widział nas), mąż wiele lat był ministrantem... A niektóre moje koleżanki slubu nie mają i z chrztem żadnych kłopotów... Ksiądz nie powiedział ani be anie me tylko słuchawką rzucił i do końca dnia jak dzwoniłam to się rozłączał.. Przykro.
Zgodę w końcu załatwiliśmy w bdg (choć początkowo odsyłali nas oczywiście do naszej parafii).