dziewczyny - ja mialam podobnie. Myslalam, ze umre z przemeczenia, braku snu, ze zwariuje od ciągłego placzu, noszenia ich, lulania, zabawiania. Zero przyjemnosci z tego bylo, nic nie mialo to wspolnego z takimi pieknymi chwilami jak to sie w serialach widzi, ze mamusia przytula sie do dziecka, patrza na siebie, usmiechaja sie i jest cudownie i blogo. Jak jednemu poswiecilam 5sek uwagi to drugi sie darl i tak wkolko, jak w jakims tasmociagu. Na szczescie mialam duza pomoc ze strony babci i męza - maz czesto przejmowal obowiazki i ja np jechalam na zakupy spozywcze i to NAPRAWDE byla rozrywka
Bez niego nie dalabym chyba rady.
co moge teraz powiedziec to to, ze tak trudno jak jest na poczatku to juz pozniej nie bedzie. Bedzie tylko latwiej,. Ale oczywiscie pojawiaja sie nowe wyzwania -bo moze juz nie trzeba 100x wstawac w nocy ale sa humory, bunty, zazdrosc, bijatyki, popychanie, upor itd czyli juz takie wychowawcze elementy a nie pielegnacyjne. Dla mnie najgorszy byl pierwszy rok a wsumie to 8msc do momentu az chlopcy zaczeli raczkowac. Jak sie zaczeli przemieszczac to juz moglam troche usiasc na fotelu i odpoczac. ale potem zle wspominam okres buntu dwulatka. Naprawde dali nam popalic, szczegolnie M. Wtedy juz z mezem mielismy jakas depresje chyba bo wydawalo nam sie ze te problemy z dziecmi sie nigdy nie skoncza. A teraz chlopcy maja 3 lata i to juz jest naprawde luz blues. Czasami sa marduni, czasami wymuszaja ale juz wszystko powiedza, sa przewidywalni, sami sie pobawia, ja im zabaw nie musze wymyslac tylko oni sami maja taka wyobraznie, ze te zabawy kreauja i mnie w ta zabawe wciagają. Sa w miare samodzielni- jedza od dawna sami ale i rece sobie umyja i probuja sie ubrac/rozebrac. I teraz tez uwazam, ze taka 2 naraz to wspaniala rzecz, bo jakbym miala jeszcze raz w ciaze zachodzic i potem miec do czynienia z takim noworodkiem to bym juz sie chyba na drugie dziecko nie zdecycowala. A tak mam 2 wspanialych synkow, ktorzy swiata poza soba nie widza, ktorzy dogaduja sie bez slow - takiej wiezi miedzy typowym rodzenstiwem nie ma.
Nietupska - musisz troche zmienic nastawienie, bo taka smutna mama (moze nawet w depresji) to smutne dzieci. Oni potrzebuja twojego 100% zaangazowania. Jesli nie zbudnujesz z nimi teraz takiej wiezi to pozniej moze skutkowac roznymi problemami rozwojowymi. Zaangazuj meza/mame nie wiem kogo kolkwiek do pomocy. Wyjdz sobie raz na jakis czas do sklepu SAMA itd itd. Rob tak,zebys ten czas z dzieci wykorzystywala jak najbardziej jakosciowo.