hoyacynka- nie wiem, moi nie mieli kaszlu. Może powietrze za suche w domu, może nawilżaj? Z ta odpornoscia to chyba bardziej kwestia genetyki.
Lioneska- to co ty opisujesz jest dla mnie abstrakcja. TAk jak kiedyś dla mnie abstrakcja było jak dziecko może się bawic i nie plakac caly dzień jak moi to mieli w zwyczaju, tak teraz się odwrocilo wszystko o 180st. Nadal grzeczni, nawet coraz bardziej, bo zaczeli się ze sobą fajnie bawic. Chowaja się do namiotu, przytulają tam misie, robia akuku, uciekają przede mna, chowają mi się za plecy i zacieszaja, ze ich nie widze. Chca,żeby ich wkladac do lozeczka i tam się bawią, calują. Jak tylko uslysza gdizes muzyke to od razu sa podrygi, wygibasy. Potrafia się bawic dluga jedna zabawką np. A. trzyma kubeczek a M. tam wrzyca piłeczki. Rysują ale musze ich pilnować, żeby tego nie jedli. Na kartce rysują jakies wzory frajde z tego mają. Na razie flamastrami (bo używam ich do zaznaczania tekstu w moich kserokopiach do pracy) no i tak sobie cos porysują czasami. Zabawki jeszcze ani jednej nie zniszczyli, nie licząc książeczek. Te niestety sa systematycznie obgryzane .A no i hit ostatnich dni- w kapieli siedza tak jeden za drugim (sami się tak ukladaja) i sobie plecy myją
Lioneska- to co ty opisujesz jest dla mnie abstrakcja. TAk jak kiedyś dla mnie abstrakcja było jak dziecko może się bawic i nie plakac caly dzień jak moi to mieli w zwyczaju, tak teraz się odwrocilo wszystko o 180st. Nadal grzeczni, nawet coraz bardziej, bo zaczeli się ze sobą fajnie bawic. Chowaja się do namiotu, przytulają tam misie, robia akuku, uciekają przede mna, chowają mi się za plecy i zacieszaja, ze ich nie widze. Chca,żeby ich wkladac do lozeczka i tam się bawią, calują. Jak tylko uslysza gdizes muzyke to od razu sa podrygi, wygibasy. Potrafia się bawic dluga jedna zabawką np. A. trzyma kubeczek a M. tam wrzyca piłeczki. Rysują ale musze ich pilnować, żeby tego nie jedli. Na kartce rysują jakies wzory frajde z tego mają. Na razie flamastrami (bo używam ich do zaznaczania tekstu w moich kserokopiach do pracy) no i tak sobie cos porysują czasami. Zabawki jeszcze ani jednej nie zniszczyli, nie licząc książeczek. Te niestety sa systematycznie obgryzane .A no i hit ostatnich dni- w kapieli siedza tak jeden za drugim (sami się tak ukladaja) i sobie plecy myją