Cześć dziewczyny,
wpadam tutaj tak z partyzanta, nawet nie udaje mi sie być na bieżąco z naszym forum
W domu panuje jakaś jelitówka od kilku dni ścina z nóg wszystkich po kolei, łacznie ze mną. Zdychałam w sobotę, ale na szczęscie już mi przeszło. Tyle ze teraz jako jedyna zdrowa muszę ogarniać większość domowych obowiązków.
Cannot - bardzo ładny domek dla Frania zorganizowaliście. Kamieniarz, mimo braku ogłady spisał się na medal. A dobrze, że Ty twarda kobitka jesteś i wywalczyłaś zdjęcie jakie chciałaś na płycie. Ja zapalam wirtualną
[*] dla Frania
Anulfka - bardzo mi przykro, że Ty również straciłaś synka. Naprawdę dopiero tutaj widzę, jak często takie maluszki bozia zabiera do siebie, nigdy wcześniej nie myślałam, ze to tak jest.....
Emilek - współczuję sytuacji domowej. Nie umiem nic Ci poradzić, trzymam kciuki, żebyś sama się uporała z tym problemem jak najszybciej. Nabierz sił, spotkaj się z najbliższymi, wygadaj się, na pewno wtedy szybciej jakieś rozwiązanie się znajdzie.
A tak zmieniając temat to mam do Ciebie gorącą prośbę jako do doświadczonej wychowawczyni maluchów żłobkowych. Czy spotkałaś się kiedyś z sytuacją, żeby dwulatek, który poszedł do żłobka, po ponad pół roku dalej płakał czasem jak się tam go zostawia? Mój Leon do tej pory nie może się przekonać do złobka. Tak naprawdę nigdy chętnie tam nie chodził, to znaczy nie było sytuacji, żeby sam radośnie pomaszerował do sali dzieci. W najlepszym wypadku idzie i nie protestuje. Ale ostatnio, jak ja go zawożę to często wtula się we mnie, wyje w niebogłosy, ja muszę uciekać. A jak pójdę, to podobno po kilku, kilkunastu minutach bawi się w najlepsze. Jak przychodzę, to jest w dobrym humorze, rzuca zabawki i leci do mnie. Ale ja go proszę, żeby wrócił i posprzątał i zawsze tak robi.
Ostatnio długo chorował i miał przerwę, ale w sumie to powinien po kilku dniach się przyzwyczaić, ale nie...
Sama nie wiem co mam myśleć, czy jest możliwe, że Leonowi tam jakaś krzywda sie dzieje? On jeszcze za mały,żeby dokładnie opowiedzieć. A jak pytam wychowawczyń to mówią, że nic się nie dzieje. One problemu nie widzą.
A tak mnie tknęło, żeby zapytać, bo ostatnio dowiedziałam się od koleżanki, że jej synek zaczał chodzić do złobka gdzie były ewidentnie żle traktowane dzieci, wiec on tam płakał strasznie. Przeniosła go do innego i tam płacze od razu przeszły, a mały chodzi chętnie i cieszy się na samą myśl o wyjściu do złobka