reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bliźniaki niemowlaczki - pierwszy rok życia naszych dzieciaczków.

Husky, Tuńczyki- słodkie księżniczki :-), Husky- te Twoje takie okruszki malusie, oj kiedy to było...

Gloriane- i jak sobie radzisz?!?!?Dasz radę, bo innego wyjścia i tak nie masz!!!!!

A ja jestem cała Happy, bo Kacperek zaczął chodzić :-D :-D :-D :-) już 2 tydzień robił tak 2-3kroczki z zachęty a dzisiaj patrze a ten na balkonie zasuwa sam :-) i to więcej, bo tak 5-6 kroczków i to kilka razy :-D
 
reklama
Brawo dla Kacperka :tak::-):tak::-)
Sylha to teraz będziesz miała ciekawie w domu :-D a jeszcze jak Amelka zacznie chodzić to dopiero będzie :tak:
 
Sylha - to teraz wszystko trzeba będzie pochować z zasięgu małych rączek ;-)

Wczoraj byliśmy na spacerze i minęliśmy po drodze aż 4 podwójne wózki :szok:

Niestety moje chłopaki dopadł katar :baffled: biegam tylko z Fridą i ze Sterimarem i psikam i wyciągam .... pewnie potrwa tydzień lub 7 dni... Najgorzej jest wieczorem i w nocy :no:. Ech a mój M jutro wyjeżdża i wraca w niedzielę, ale przyjeżdża pomoc do piątku w postaci teściów. Liczę na pogodę by wysłać ich na spacery ;) Taki mam niecny plan odgruzowania chaty :-p
 
Ostatnia edycja:
Sylha - w 10 miesięcy to chyba szybko mu się udało nauczyć chodzić :) Super :) Ani się obejrzę a moi panowie zaczną pewnie chodzić. To teraz biedna na miejscu już nie usiedzisz - jak wszędzie będzie chciał pójść ciekawy świata :)

TUńczyki - słodkie te Twoje córy :) Hasky - Twoje też - takie maleńkie cudeńka :)

A ja wyżalić Wam się trochę muszę - nie mam komu innemu...:/ Chodzi o mojego meża - i o nasze małżeństwo ogólnie... Mało mi pomaga, ciągle go w domu nie ma - albo w pracy jest albo po pracy jedzie doglądać budowy naszego domu- ok to rozumiem... ALe jak ma chwilę czasu - czy w weekend, czy popołudniu jak na budowie się nic nie dzieje - znajduje sobie inne zajęcie - mecz, trening, bądź cokolwiek innego. Koniec końców chłopcy kojarzą tatę jako 'pana od kąpieli'. Jak mu zwracam uwagę to twierdzi że próbuję go ograniczać i złośliwie nie pozwalam na mecze i treningi..no sorry.....
Od porodu raz byłam u fryzjera (przed weselem siostry). Oprócz tego nigdzie sama bez dzieci nie wychodzę - choć mój mąż twierdzi że jak chcę to oczywiście mogę - tylko kiedy jak go ciągle nie ma??????
Nasze relacje są już w opłakanym stanie. Od trzech dni nie rozmawiam z nim, dzieciom na pewno taka atmosfera też nie pasuje choć jeszcze nie rozumieją nic...ale na pewno czują... :/ Nie wiem już co robić.........Nie sypiamy ze sobą już od wielu miesięcy (mówię o seksie). W ciąży nie mogliśmy - teraz ja nie mam najmniejszej ochoty na to po całym dniu z dziećmi marzę o prysznicu i śnie wieczorem...
Zaczynam myśleć coraz poważniej o rozwodzie... masakra jakaś...nie sądziłam że dojdzie do czegoś takiego. Wszelkie rozmowy kończą się kłótnią. Najlepsze jest to że jak ktoś zapyta ze zdziwieniem - "To pani sama się dziećmi opiekuje?? Nie ma pani nikogo do pomocy??" ja na to że no sama w końcu to moje maluszki i daję radę bo muszę - to mój mąż dodaje że "Taaaak bardzo ciężko się opiekować dwójką na raz".... No k**** aż się nóż w kieszeni otwiera!!
Nie wiem już co mam robić. Póki co nie gadamy ze sobą, przestałam mu prać/gotować itp. Głupia chyba byłam że pokazałam ze dam radę zająć się dwójką dzieci - a oprócz tego ogarnąć cały dom i z uśmiechem i obiadem czekać na męża...
Wybaczcie ten wywód.....ale jak napisałam to mi ciut lżej...chaotyczne te zapiski...ale i w głowie mam bałagan. Na pewno nie jestem typem kobiety która za wszelką cenę będzie ratować małżeństwo - dla dobra dzieci. Dzieci głupie nie są i czują co się dzieje w domu.... Ehhhh.....Co robić????
 
Różyczka współczuję sytuacji:-( A jak było wcześniej, też tak ciężko było Wam się dogadać ? Może to chwilowe, Ty Mega zmęczona Mama - widzę, że podobnie jak ja siedzisz sama z dwójką. Rozwód - aż tak daleko zaszło. Rozwody są dla ludzi, ale z drugiej strony to zawsze porażka obu stron. A nie da się Twojego zostawić samego z chłopakami przynajmniej na kilka godzin ? Może wtedy zobaczy jak to jest, pewnie tego nie zauważa, jak wszystko miał pod nos podstawione, Za dobra kobieto jesteś, obiadek, pranie ..... ech ze świecą szukać.
 
Różyczka... Sama jestem zdziwiona że to piszę...ale umnie jest podobnie:baffled: Przed urodzeniem dzieci byliśmy idealnym właściwie małżeństwem akim z serii nierozłączni. Przez pierwsze 2 tyg po urodzeniu M mi pomagał i wszystko było ok, czułam zaangażowanie. Niesety od jakiego czasu dużo się zmieniło. Wiecznie słyszę, że jest zmęczony, przesypia popołudnia i wieczory jakby doslownie tyrał na budowie. Zatem wszystko cały dzień jest na mojej głowie. Mamy również 3 koty, chyba nie muszę wspominać, że i nimi w 100% ja muszę się również zajmować... W nocy z wielkim trudem ale wstaje do karmienia( a musi tylko raz to zrobić!!) ale już chyba wolę żeby nie wstawał ze mną bo budzi się wściekły, jest szorstki dla maluchów a karmienie najczęściej kończy się sprzeczką, bo zwracam mu uwagę, że np usypia podczas karmienia malucha i butelka z ręki mu wypada. On pracuje owszem, ale co ja robię w domu gdy on jest w pracy??? Oglądam filmy?:baffled: Chodzę do kosmetyczki???:baffled: No raczej nie:-( Czuję, że nie szanuję mojej pracy i boję się, że będzie miał mnie za nic nie znaczącą kurę domową:baffled: Może mam gorsze dni a może zbyt wiele od niego wymagam albo chce zeby wszystko było idealnie, nie wiem sama:-( Rozmowy na ten temat niewiele dają bo on z żadnym zarzutem się nie zgadza.

Kocham go ale to co się dzieje teraz wyrządza wielkie szkody w naszym związku i boję się co będzie dalej bo moja frustracja i zmęcznie będzie narastać.

Podobno taki kryzys czasem dopada małżeństwa z pierwszym dzieckiem, wszystko ok tylko jak z tego wybrnąć beż urażonej dumy i z dobrym kompromisem?

Teraz przez tydzień nie ma go w domu i cały dom w 100000% na mojej głowie a mi czasem przydałaby się czasem choć dobre słowo z jego ust.
 
Rózyczka, Gloriane wspólczuje sytuacji w domu, ale coś w tym jest co pisze Gloriane że to często dopada małżeństwa z pierwszym dzieckiem, ja pamietam jak przy pierwszym maluszku było, cigle tylko ja się opiekowałam, ajak już on wstawał do małego to ze złością, a teraz jest inaczej mąż mi pomaga, fakt w nocy nie wstaje ale nie dlatego że jemu się nie chce tylko ja wole zeby się wyspał ewentualnie jak ma 2 zmiany to wstaje rano i ja sobie śpie a on karmi maluszki, dziewczyny dobra rada zostawcie maluszki z mężem na godzinkę czy dwie, nakarmcie i wyjdźcie z domu, ja tak robię i nam to bardzo duzo daje, ja odpoczywam na zakupach a mąż jeszcze bardziej mnie docenia, często mi mówi że super sobie radze, bo on czasem wymięka jak mu się chłopaki w tym samym czasie na jedzonko obudzą...ale i on wtedy bardziej się ich "uczy" dziewczyny nie poddawajcie się to jest chwilowe tylko dajcie tatusiom trochę poopiekowac się maluchami, trzymam za was kciuki &&&&&&
 
Dytko- wszystko już daawno jest powyżej zasięgu rączek, mały już prawie 2 miesiące chodzi przy meblach i innych podporach...

Różyczka, Gloriane- również uważam jak Bibiana, tzn z tym zostawianiem dzieci mężom, Wam się przyda chwila odpoczynki i mała zmiana klimatu a oni będą mieli okazję się przekonać ile energii kosztują Wasze szkraby!!!Wy jesteście zmęczone i wszystko widzicie na czarno, oni uciekają od Waszych "pretensji", bo myślą,że skoro siedzicie w domu z dzieciakami to i tak nic nie robicie a oni muszą ciężko pracować więc relaks im się należy- sami po prostu nie zdają sobie sprawy z Waszych obowiązków i pracy!!!!W miarę możliwości zostawcie im maluchy, w miarę możliwości postarajcie się też gdzieś razem pojechać i razem spędzić czas, a jak maluchy będą większe i zaczną rozrabiać to i tatuś znajdzie więcej ochoty na buszowanie z nimi :-D,

Bibiana- masz rację w tym co piszesz, ale,Twój emek,że teraz tak chętnie pomaga i się angażuje- może tez i dlatego, że chce tym wynagrodzić sobie stratę synka?
 
reklama
Różyczka Twoja sytuacja jest bardzo podobna do mojej. Ja mąż nie siedzi w pracy to na budowie albo na treningu. Wszystkie jego zajęcia są ważniejsze i pilniejsze od moich i ja z moimi muszę poczekać. Z byciem ze sobą i bliskością już nie wspomnę. W nocy nie wstaje bo kończyło się to tylko kłótnią z powodu jego warczenia i focha na cały świat że nie może spać.
Wniosek i obserwacja po roku bycia matką 3 dzieci w tym bliźniąt:
po pierwsze faceci w większości tak mają że nie radzą sobie z takimi sytuacjami tak dobrze jak my. Z masą obowiązków, stresu itd.
Po drugie wykorzystują wszystko co można.Skoro mogą to czemu nie.
I po trzecie same sobie na to pozwoliłyśmy, bo lepiej to zrobimy, bo on rano do pracy, bo wieczorem po pracy po świeci słońce i każdy powód dobry....
Ja jak już się tak konkretnie wkurzyłam to pakowałam mu całą bandę i kazałam iść w cholerę i nagle po awanturze musiał sobie z trójką sam poradzić, uśpić itd. W domu sprząta, zawsze sprzątał choć nie raz próbował mi wmówić że ja powinna hahah:-) takiego.... nie gotuje i nie wstaje w nocy. Za to rano wstaje pierwszy a ja mogę jeszcze pokimać. Też postęp od kilku miesięcy.
Do nich trzeba jasno i konkretnie. Ty wychodzisz dzisiaj to ja w sobotę na godzinkę również i koniec dyskusji. Wejdzie w krew może zrozumie ;-) Rozwodu nie polecam jeszcze, po pierwszym dziecku było trudno ale z dwójką jest armagedon. Mam nadzieje będzie lepiej... Dzieciaki podrosną i będzie lżej...
Powodzenia kochana nie daj się!!!!:tak:
 
Do góry