U nas też marudzenie na porzadku dziennym. ale prawdziwy problem pojawił mi się u Krzysia. No nie może być u nas spokoju. On ma wiotkość krtani, do tej pory było w miarę ot po prostu głośniej oddychał i charczał przez sen, ale od 2 tygodni stan mu się zaostrzył. Nie wiem dlaczego. Jest duży problem z jedzeniem, krztusi się strasznie i kaszle. Płacze bez powodu, a wtedy robi się czerwony jak burak a nawet zaczyna sinieć. Ulewa gorzej niż przed operacją, czasem też rzygnie zninacka. No i najgorzej w nocy, charczy, rzęzi mam wrażenie że zaraz się udusi. Pediatra badała nas tydzień temu i kazała zagęszczać znowu pokarm. Jest trochę po tm lepiej z karmieniem, krztusi się "tylko" kilka razy. Jestem umówiona na szczepienie w środę, może coś jeszcze da się zrobić. Bo wiotkości generalnie się nie leczy, sama przechodzi do 1-2 roku życia. Nie wyobrażam sobie takich męczarni dziecka jeszcze przez rok. Chciałam Krzysia umówić do laryngologa, ale tam gdzie chodzę nie ma specjalisty, a jak pomyślę o wizytach w szpitalach to robi mi się słabo. Ogólnie mam jakiegoś kryzysa psychicznego dziś :-(.