wehikulchrzanu moje to niemal skrajne wcześniaki i jak się okazało mają bardzo niską odporność, a jeśli chodzi o ogólne wrażenia to wg pań nie płakali, byli zadowoleni, po prostu odreagowywali w domu.
U nas spanie to hmmm trudny temat chłopcy spali w swoich łóżeczkach dopóki nie nauczyli się przewracać na brzuch. Każde kręcenie się w nocy kończyło się przewrotem i wybudzeniem. Potem nauczyli się wstawać i każdy lżejszy sen to zaraz stanie na nóżkach. Wstawać kilkanaście razy w nocy nie chciało się nam więc zaczęli spać z nami. W sumie to teraz widzę, że tego potrzebują, często bardzo się przytulają o nas. Kiedyś wyrosną na pewno. W sumie w wielu kwestiach czuję się kiepską matką więc pozwalam sobie to nadrabiać przynajmniej takim zapewnieniem bliskości dzieciom. Moim zdaniem nie ma co musztrować takich maluchów. Teraz to wygląda tak, że jak wieczorem chcą spać to robią się drażliwi i sobie dokuczają więc ich rozdzielamy, ja usypiam jednego w sypialni a mąż drugiego w pokoju lub na odwrót. Jak wcześnie pójdą spać to tego z salonu zanosimy do dziecięcego łóżeczka ale wiemy, że prędzej czy później się obudzi - trzeba go wtedy spowrotem zabrać do salonu bo jęczeniem może budzić brata. Do tej pory jak się kręcą i stękają w nocy to trzeba dac mleka i dopiero zasypiają.
W sumie to nie pocieszę młodych mam. Nietstey bliźniaki to jazda bez trzymanki, czekam z niecierpliwością na ten wiek 3 lata.
U nas pierwsze pół roku to jakiś dramat, z naciskiem na pierwsze 3 miesiące. Już to powoli wymazuje z pamięci, masakra. Dzień to płacz przeplatany snem a od 16 godziny do 21 wycie ciągłe. To jedyny czas kiedy przesypiali całe noce bo po prostu wykończeni byli płaczem.
Adrian nadal używa smoczka - każdy mu pasuje. Ale tylko do spania dajemy. Nie jestem zwolenniczką ale trzeba jakoś radzić sobie. Ignaś jakoś około 12mcy sam sobie odstawił bo miał infekcję w buzi od ząbkowania.
Bujaczek mieliśmy jakiś zwykły ale nie przypadł chłopcom do gustu, oni nie lubią być uziemieni w czymkolwiek, dopiero niedawno do huśtawki namówiliśmy jednego.
TV to dość długo nie pozwalaliśmy, nie włączaliśmy, teraz czasem coś oglądamy ale staram a za dużo nie pozwalać, chociaż w sumie i tak tylko chwilę się skupiają.
Ogólnie jako wcześniaki byliśmy pod opieką specjalistów ale także poradni psychologiczno pedagogocznej i tam mieliśmy kontakt z różnego rodzaju specjalistami od których kilku fajnych spraw się dowiedzieliśmy. Stosowaliśmy albo stosujemy bez popadania w paranoję Radzono nam, żeby już ok roczku odstawiać smoczek bo mogą się robić wady z gryzu. Ogólnie wg psychologów dzieci do 2 roku życia w ogólnie nie powinny mieć do czynienia z tv, tabletem, telefonem (nie do zrobienia moim zdaniem) bo ma to zły wpływ na tworzenie się połączeń nerwowych w mózgu. Dobrze też mieć porządek, nie dawać dzieciom tysiąca zabawek do zabawy tylko 2-3 a potem zmienić bo jest potem problem ze skupianiem się.
Ja dietę rozszerzałam późno bo ok 7 mca (5mcy skorygowanych), po prostu nie widziałam oznak gotowości wcześniej, nadal był odruch wypluwania wszystkiego. Nie siedzieli wtedy sami, karmiłam ich w fotelikach samochodowych Oczywście najpierw warzywa, soków nie podawałam bo po co, teraz tlyo wodę piją, czasem herbatę malinową z torebki zaparzam.
U nas spanie to hmmm trudny temat chłopcy spali w swoich łóżeczkach dopóki nie nauczyli się przewracać na brzuch. Każde kręcenie się w nocy kończyło się przewrotem i wybudzeniem. Potem nauczyli się wstawać i każdy lżejszy sen to zaraz stanie na nóżkach. Wstawać kilkanaście razy w nocy nie chciało się nam więc zaczęli spać z nami. W sumie to teraz widzę, że tego potrzebują, często bardzo się przytulają o nas. Kiedyś wyrosną na pewno. W sumie w wielu kwestiach czuję się kiepską matką więc pozwalam sobie to nadrabiać przynajmniej takim zapewnieniem bliskości dzieciom. Moim zdaniem nie ma co musztrować takich maluchów. Teraz to wygląda tak, że jak wieczorem chcą spać to robią się drażliwi i sobie dokuczają więc ich rozdzielamy, ja usypiam jednego w sypialni a mąż drugiego w pokoju lub na odwrót. Jak wcześnie pójdą spać to tego z salonu zanosimy do dziecięcego łóżeczka ale wiemy, że prędzej czy później się obudzi - trzeba go wtedy spowrotem zabrać do salonu bo jęczeniem może budzić brata. Do tej pory jak się kręcą i stękają w nocy to trzeba dac mleka i dopiero zasypiają.
W sumie to nie pocieszę młodych mam. Nietstey bliźniaki to jazda bez trzymanki, czekam z niecierpliwością na ten wiek 3 lata.
U nas pierwsze pół roku to jakiś dramat, z naciskiem na pierwsze 3 miesiące. Już to powoli wymazuje z pamięci, masakra. Dzień to płacz przeplatany snem a od 16 godziny do 21 wycie ciągłe. To jedyny czas kiedy przesypiali całe noce bo po prostu wykończeni byli płaczem.
Adrian nadal używa smoczka - każdy mu pasuje. Ale tylko do spania dajemy. Nie jestem zwolenniczką ale trzeba jakoś radzić sobie. Ignaś jakoś około 12mcy sam sobie odstawił bo miał infekcję w buzi od ząbkowania.
Bujaczek mieliśmy jakiś zwykły ale nie przypadł chłopcom do gustu, oni nie lubią być uziemieni w czymkolwiek, dopiero niedawno do huśtawki namówiliśmy jednego.
TV to dość długo nie pozwalaliśmy, nie włączaliśmy, teraz czasem coś oglądamy ale staram a za dużo nie pozwalać, chociaż w sumie i tak tylko chwilę się skupiają.
Ogólnie jako wcześniaki byliśmy pod opieką specjalistów ale także poradni psychologiczno pedagogocznej i tam mieliśmy kontakt z różnego rodzaju specjalistami od których kilku fajnych spraw się dowiedzieliśmy. Stosowaliśmy albo stosujemy bez popadania w paranoję Radzono nam, żeby już ok roczku odstawiać smoczek bo mogą się robić wady z gryzu. Ogólnie wg psychologów dzieci do 2 roku życia w ogólnie nie powinny mieć do czynienia z tv, tabletem, telefonem (nie do zrobienia moim zdaniem) bo ma to zły wpływ na tworzenie się połączeń nerwowych w mózgu. Dobrze też mieć porządek, nie dawać dzieciom tysiąca zabawek do zabawy tylko 2-3 a potem zmienić bo jest potem problem ze skupianiem się.
Ja dietę rozszerzałam późno bo ok 7 mca (5mcy skorygowanych), po prostu nie widziałam oznak gotowości wcześniej, nadal był odruch wypluwania wszystkiego. Nie siedzieli wtedy sami, karmiłam ich w fotelikach samochodowych Oczywście najpierw warzywa, soków nie podawałam bo po co, teraz tlyo wodę piją, czasem herbatę malinową z torebki zaparzam.