reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Bliźniaki niemowlaczki - pierwszy rok życia naszych dzieciaczków.

Edytka w ciągu miesiąca prawie nic nie przybrały na wadze. Jedzą tak:
7:00 130 ml mleka (z reguły nie zjadają całości),
10:00 kaszka owocowa (120 ml wody),
13:00 zupka + sok,
16:00 130 ml mleka (z reguły nie zjadają całości),
17:00 deserek owocowy
19:00 160 ml mleka z kaszką wielozbożową.
Choćbym na głowie stawała więcej im nie wcisnę, Budzą się jeszcze o 2:00 i zjadają 160 ml mleka.
Według mnie mało jedzą mleka ale rozmawiałam o tym z lekarzem i stwierdziła, że nie ma się czym martwić , bo mają dobre wyniki krwi i prawidłowo się rozwijają. Teraz też jest gorzej z apetytem bo idą zęby ale wcześniej też tyle jadły, tyle, że teraz muszę się trochę postarać, żeby w nie wcisnąć chociaż tyle.
 
reklama
a bo ja pisze na czerwcowkach bo tam wszyscy na tym samym etapie, a tutaj was czytam i probuje przewidziec przyszlosc i cos planowac ale nie wychodzi heh. na pisanie wszedzie malo czasu.
ogolnie to niedawno wisialy nad nami czarne chmury.
nasza pediatra nas baaaardzo zle prowadzila, w konsekwencji czego dominika spedzila 2tyg w szpitalu na zum, tam zlapla zapalenie oskrzeli, ktore leczylismy jeszcze w domu, potem piotrek mial przez tydz biegunke a przez pierwsze dni goraczkowal do 40stopni. w miedzy czasie kolejna pediatra nas zlekcewazyla wiec pisze na obie panie skargi. pozatym konczymy jedzic na rehabilitacje.
ogolnie roboty jak przy waszych co nie miara. w dzien potrafia sie soba zajac, albo zlapac drzemke 2,3h :) noce nie takie straszne, ladnie sami zasypiaja. maja dni kiedy sa ogromnie marudni, albo byc na rekach ale to rzadko na szczescie. od niedawna zaczeli sobie zabierac zabawki! jak leza razem na macie dominika wszystkie zabawki przelozy na swoja strone i o ostatnia zawsze jest ryk. wiec. troche sie boje ich wiekszej samodzielnosci ale bardziej nie moge sie jej doczekac bo jestem wykonczona macierzynstwem ;)
 
Rany, Dagos, dlaczego wylądowaliście w szpitalu?
Dziewczyny, ja nie wiem jak Wy to robicie, że zdążycie wszystko w domu zrobić i jeszcze na forum być na bieżąco;) Ja powiem szczerze z reguły nie daje rady ugotować obiadu, ba, czasami nie udaje mi się nic zjeść:( Sprzątam gdy jest mąż, albo ktoś przyjdzie i posiedzi z dziećmi. Przy dzieciakach to się generalnie za nic nie zabieram, bo wiem że będę się musiała tysiąc razy oderwać, bo jedno się przewróci na brzuch i mu się znudzi, a nie umie samo z powrotem, drugiemu się z miedzy czasie zgubi zabawka, jedno drugiemu ściągnie skarpetkę i jest ryk, albo są głodne, zmęczone albo jeszcze tysiąc innych, nie znanych mi powodów, żeby wszcząć alarm. Coraz rzadziej śpią w tym samym czasie (sic, a tak się starałam ich zsynchronizować). Dziś np może było z 20 minut, że oboje spali, wtedy oczywiście wisiałam na laktatorze. Jjka, gazeta, tv???Co to takiego?! Chyba jestem mega niezorganizowana, bo mam wrażenie że cały dzień albo karmię, albo usypiam albo odciągam pokarm grrr. Z tym ostatnim chyba muszę się zaczać żegnać, bo sfiksuję do reszty. Nie narzekam już, bo kocham te moje dzieciaki nad życie, ale za choć chwilką oddechu tęsknię bezustannie...
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny, jak Was czytam, to rownież nie mogę sie doczekać etapu aż zaczną chodzic. Ja na razie tak jak Hoacynka mam wrażenie, ze ciagle karmie, karmie i karmie... Dzisiaj w nocy juz pomyslałam, ze czas z tym skończyć, bo moje dzieci najchętniej wisiałyby przy piersi cały dzien:/
 
Adb- mi się wydaje, ze twoje dzieci dobrze jedza, moi w tym czasie jedli mniej więcej tak samo, no może porcje były większe bo ok 150ml mleka ale tez nie zawsze zjedli do końca. A o 10 ta kaszke owocowa to dajesz na mleku tak?

Hoacynka- twoi maja cos ok 6msc, tak? Weź sobie suwaczek wrzuc:-) Moi w tym wieku były bardzo absorbujący. Mimo, ze wiele więcej spali niż teraz to kazde usypianie to były cyrki. Jeden spal, drugi się darl. Jak w końcu usnal to już budzil się pierwszy i tak caly dzien. To było lato wiec ja z nimi calymi dniami na dworze bylam i jezdzilam wozkiem, żeby razem spali .Ale ile ja się km narobiłam! A i tak rzadko razem spali. Duzo roboty przy nich było. Teraz jest spokojniej Tzn jak maja gorszy dzień to jest naprawdę zle, bo trzeba za nimi latac, tez nosic na rekach, wspinają się na mnie i chcą mnie tylko dla siebie, wiec jak pojawia się brat to jest darcie. Czasami caly dzień się dra i spia może 40min na caly dzień wiec nie mam chwili dla siebie. Tylko, ze oni teraz sa pocieszni, komunikatywni, kombinują, gadaja. Wiec jest smieszniej. Na pewno tez kregoslup mi odpoczywa bo już ich tyle nie musze nosic. Ale niektóre rzeczy sa na minus- np. kiedyś wyprawa na spacer to był pikus. Ubiralo się delikwentow i heja. A teraz ich przewinac i ubrać to akrobatyka i silownia w jednym. Rzucaja się, wyginają, uciekają, kopia.
 
Jjka tak, kaszkę o 10 daję na mleku. Generalnie nie będę się już chyba martwić, bo tak jak pisałam nie jestem w stanie im więcej wcisnąć. Dziewczyny jedzą wszystko co powinny na tym etapie: mięso, ryby, gluten, żółtko i wszystko to dobrze tolerują więc widocznie mają takie zapotrzebowanie ilościowe.
 
Dziewczyny ja tak zupelnie na inny temat..
Jak jest u was w rodzinie, wsrod przjaciol? czy majac bliznieta prowadzicie aktywne zycie towarzyskie? Ja wiem ze jestem kiepsko zorganizowana, ale kurcze, mialam naprawde ciezkie pierwsze miesiace..A wlasnie sie dowiedzialam od kolezanki ze moja przyjaciolka obrabia mi za plecami tylek, bo nie moze zrozumiec jak moge sobie nie radzic z dwojka dzieci, zwlaszcza ze mialam tyle pomocy mamy wczesiej.. Twierdzi ze ze wszystkim przesadzam ze wymyslam problemy..Teraz co tydzien np organizowane sa spotkania w bibliotece matek z dziecmi i nie moze zrozumiec czemu tam nie przychodze..Kurde..oni sa teraz tak aktywni ze ciezko mi ich dwoch samej upilnowac w takim pomieszczeniu..Za jakis czas jak najbardziej..Ale to nie o te spotkania tylko chodzi..Te wszystkie problemy o ktorych wy tu piszecie, za kazdym razem kiedy probuje ze smiechem porozmawiac ze znajomymi zderzam sie ze sciana, jakbysmy zyly w jakims innym swiecie, przeciez to tylko dwojka dzieci?!?! Komentarze typu ze sa szybko regauje w nocy na placz, niech sie wyplacze, ale wtedy budzi sie drugi i co? Moglabym tak gadac i gadac.. Ja sie nie zale, nie narzekam, staram sie mowic o wszystkim ze smiechem, ale irytuja mnie juz te wszystkie zlote rady..
Przepraszam, musialam sie wygadac..
 
lioneska- głupie te twoje koleżanki:-)
A tak na serio to ja bym im powidziala, żeby sobie drugie zrobily to zobaczą jak to jest, bo jak ty bys zostala z jednym w domu to bys miala wakacje i malowalabys paznokcie na czerwowo. Ja bym odwrocila kota ogonem i im wytykala, ze z jednym to nic nie robia, sa wygodne itd. Tak po zlosci.

Ja takiego problemu nie mam. Wrecz przeciwnie, każdy mnie podziwia. Mam chyba rozsądnych znajomych, którzy wiedza, ze z jednym dzieciiem jest trudno i maja na tyle wyobraźni, ze wiedza o ile trudniej jest z dwojka. Mam tez dużo koleżanek, które maja teraz drugie dziecko i same przyznają, ze się nie wyrabiają, ze im starsze dziecko musi babcia zabierać na caly dzień do siebie, albo poslac do przedszkola bo nie daja rady ze starszym + noworodkiem. TAk wiec one mi się w pas klaniaja, ze taka twarda jestem i ciagle pytaja o rady, jak sobie dzień organizuje, a jak robie ze zawsze potrafie wyjść o tej samej godzinie na spacer, jak to roie, ze ich karmie razem itd. itd. Kolezanki mam super. Nawet ostatnio kolega mnie zadziwil, bo powiedział tak fajnie ze ja to mam 2,5x tyle pracy co przy jednym dziecku, bo musze zajac się jednym, drugim + problemami, jakie stwarzają w duecie. Trafil w sedno!


Co do zycia towarzyskiego..powiem tak. Nie ma takiego weekednu, kiedy byśmy nie byli u kogos albo ktoś u nas. Caly czas gdzies jeździmy albo ktoś naz odwiedza. W ta sobote były u nas 2 pary, każdy z jednym dzieckiem, wiec gwarno było i fajnie.
Może wlasnie zapros koleżanki, niech zobaczą jak to jest z dwojka. Jak jeden ucieka do kuchni a drugi w tym czasie majstruje przy kontakcie w salonie...

Choc przyznam, ze tez dochodze do wniosku, ze dzieci trzeba trochę "olac" tzn nie wolno się za bardzo nad nimi rozczulać. Ja od kiedy daje im więcej luzu i udaje, ze nie slysze placzow w nocy to mam lepiej i oni tez lepiej spia. Odzwyczajam ich od tego, ze przy każdym mruknieciu już bylam u nich i im smoka dawałam albo glaskalam albo cos tam jeszcze. Tyle,ze ja swoich rozdzieliłam do osobnych pokoi i mogę to robic, bo jeden drugiego darciem nie wybudzi. Jak byli w jednym pokoju to trzeba było szyko reagować.
 
Ostatnia edycja:
reklama
jjka dobrze powiedzial twoj kolega! wiesz do mnie pozniej zadzwonila jeszcze raz ta kolezanka i powiedziala mi ze sama czysta nie jest, ze tez mnie krytykowala dopoki nas nie spotkala "na zywo"..Tak mi sie wlasnie wydaje ze obgaduja bo nigdy nie widzialy..Mamy od lat tych samych przyjaciol a odkad pojawily sie dzieci nikt nas nie odwiedza, kazdy widzial dzieci raz!!! przyszli miesiac czy dwa po porodzie zobaczyli i tyle..Owszem dzwonia pisza czesto ale tego nie da sie opowiedziec, ja naprawde nie chce narzekac ani marudzic bo nie o to chodzi, ale chcialabym czasami sobie poopowiadac i uslyszec wlasnie ze kurde jestem dobra matka bo ogarniam takich dwoch szatankow..A takie cieple slowa slysze tyle od lekarzy jak owtieraja szeroko oczy i pytaja jak sobie radze z takimi "piorunami", nawet na rehabilitacji za kazdym razem nie mogli sie nadziwic ze obaj sa tak zywi i ze nie ogarneliby sami..To mnie podnosilo na duchu, a dzisiaj sie zdolowalam..Zdawalam sobie sprawe ze krytykuja, ale jakos tak uslyszec..
Najczescie slysze dla chcacego nic trudnego..
I kiedys szwagierka pytala jak jest, to ja tak szczerze otwarcie poopowiadalam, to byly poczatki, ulyszalam "sama tego chcialas" i szyderczy usmiech!!! A dzieci mamy z in vitro wiec TAK, chcialam i bardzo sie ciesze ze ich mam..Wiecej nie opowiadalam :)
jjka zazdroszcze ci przyjaciol..I zazdroszcze ci wczorajszego dnia!!! Pewnie klamalas zeby nas zdolowac :)))))
 
Do góry