U nas było praaawie dobrze w nocy :-) kłopot był z zaśnięciem, ale jak w końcu padły to na całego. Róża przespała całą noc bez konieczności wstawania do niej, a Dominik? No właśnie... o drugiej się przebudziłam, więc poszłam sprawdzić czy są przykryte. A Dominik już zrobił porządek w swoim łóżku. Wszystko było na podłodze. Jedynie kołdra leżała w łóżeczku, a on na tej kolorze
jak mnie zobaczył to tak zaczął skakać, fikać i piszczeć z radości że dawno zapomniał o spaniu. Wzięłam go do siebie, dałam pić, zmieniłam pieluchę i odniosłam do łóżka. Wróciłam do siebie, zgasiłam światło i słucham... a tu nagle walenie, trzeszczenie, pisk. Normalnie szok
idę do niego, a ten złapał za szczebelki i trzęsie tym łóżkiem. Aż sobie pomyślałam, że zaraz łóżko rozwali
wzięłam go z powrotem do nas i dopiero się zaczęło. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Zaczął nas szczypać, ciągać za włosy, włazić na głowy i cały czas się śmiał na głos. Strasznie go to bawiło
w końcu wzięłam go na ręce, pochodziłam z nim po domu i uspałam na rękach, bo inaczej do rana chyba by fikał. Wszystko trwało dwie godziny. Super