reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ahhh te porody. ;-)))

To mój poród!
Wszystko się zaczeło ok.2 w nocy.Wstałam zrobić siusiu i coś tak dziwnie się czułam,położyłam się na chwilke i znów musiałam wstać.Zrobiłam krok i chlusneły mi wody.
Pomyślałam Kurcze znów będzie wcześniak!!!
Zadzwoniłam po tate i pojechaliśmy.
W szpitalu jak zwykle zaczeli wypisywać dane,a ja leżałam na fotelu porodowym.To trwało ok. godz.
Potem przyszła p doktor i zciagneła mi szew,a potem kroplówki ktg. itd
Wszystkie skurcze przeleżałam z rozwartymi nogam.
Po chwili sprawdzili rozwarcie i zrobiła się panika,8 cm. a ja jeszcze nie gotowa do cięcia.
Jak zjeżdzałam windą to juz małam skurcze parte i rodziłam.Chciałam urodzić naturalnie ale nie kazali mi przeć.A doktor do mnie pomału,spokojnie.... ale bym go w twdy grzmotneła w łeb!!
Na sali operacyjnej zacisneli mi nogi i znów nie kazali przeć ale ich tam w myślach zwyzywałam!! :mad: :mad:
Nie było czasu tylko na ogólne znieczulenie ale tak słabe że wszystko pamiętam.Dziwne uczucie umysł pracuje,oni myślą że spisz a tak nie jest.Czułam się jak w spiączca,okropne uczucie.
Szybko mnie wybudzili i wyjeli tą okropną rure z buzi.
I wrescie konec,a małego dostałam po paru godzinach.
I wiecie co NIGDY WIĘCEJ CESARKI!!!
 
reklama
Mamaosiu to przykre jak sie tak czyta ale najważniejsze że mały jest zdrowy i wszystko się dobrze skończyło ;)
 
dziewczyny ja juz glupia nie bede; czop mi odszedl a boli pewnie z nerwow dostalam; ja chcialam sie polozyc a maz spanikowal na maxa; no i se pojechalam; nie dajcie sie panice; wody wodami skurcze mają byc co 10 minut i to takie na maxa; jak mieszkacie daleko od szpitala nawet to niech bedą co 15 minut ale regularne !!!!!! ja sie wiecej do szpitala polozyc nie dam najgorsze co moze byc to czekac tam na porod ktory u mnie wywolują 10 dni po terminie !!! a naokolo chodzą mamy z dziecmi i ani w dzien ani w nocy spac sie nie da bo slychac placz noworodkow a ty czekasz...
 
Mycha ja nie chciałam nikogo straszyć,tylko doszłam do wniosku, że nie wszystko jest takie piękne.
Chodzi mi oczywiscie o lekarzy podejscie do pacjęta.
Jak rodziłam Martyśke to było nawet fajnie i szybciótko,tylko ta cesarka nezbyt będe ja wspominać :(
Ale masz racje już po wszystkim i mam synka!!!! ;)
 
no to czas na naszą historię :)

w niedzielę pojawił sie śluz z pasmami krwi, ale za bardzo się nie przejęłam, bo jakoś z 3 tygodnie wcześniej też pojawiły się pasma krwi. W nocy odszedł czop (juz bez krwi) Od rana w poniedziałek spokojny dzień urodzinowy Krzysia i nic ... Położyliśmy się o 24 i coś nie mogłam zasnąć. O 1:30 poczułam pierwszy delikatny skurcz, po 10 minutach nastepny i nastepny. Zbytnio się nie ekscytowałam, bo miały bardzo lekki przebieg. O 2:45 wstałam jednak i postanowiłam wszystko popakować tak na wszelki wypadek. W miedzyczasie wstał mąż i spytał zaspany na ile procent będę rodzić ;D Skurcze nadal trwały w równym tempie, więc wskoczyłam pod prysznic na golonko. O 3:30 jak wyszłam spod prysznica skurcze były już średnio co 3 min. i już na 100% wszystko było jasne :) W popłochu szliśmy do auta. Na izbie zaspana lekarka na początku coś burczała, ale mi było już wszystko jedno, stwierdziła rozwarcie na 2 palce, szybkie usg i lewatywa, która była czystą przyjemnością ;)Wjechaliśmy windą na I piętro, doturlałam się jakoś na łóżko porodowe i po 30 minutach położna stwierdziła już rozwarcie na 9!!!! myślałam, ze będę płakac ze szczęścia , że to tak szybko poszło. Położna przygotowała swoje klamoty i kazała mi przeć - 3 nieudane próby i nagle cała akcja jakby się cofnęła. Skurcze straciły na sile i częstotliwości do tego stopnia , że przysypiałam między jednym skurczem a drugim, a kochany mężuś gładził mnie po głowie i pocieszał jak tylko mógł. W międzyczasie położna , żeby przyspieszyć parcie kazała wskoczyc na piłkę i się pobujać :) i nic... O 7 rano położna powiedziała, ze już kończy pracę i zaraz przyjdzie ktoś nowy, a ja w tym momencie nagle poczułam mega skurcz, chęć parcia i główkę między nogami. Wpadła zaraz pani doktor z nową położną i 2 stażystkami , coś tam poszeptały o stosunkowo dużej główce, a ja już parłam z całych sił. Szybkie pytanie o zgodę na nacięcie, bo z główką idzie rączka. Nacięcia nie czułam kompletnie, 2 parcia i 0 8:15 Emilka była już na swiecie! Parę minut póżniej wyciągnięte łożysko, już bez bólu. Zszywanie trwało z 5o minut, pod znieczuleniem oczywiście i wogóle nie było to nic nieprzyjemnego. W trakcie rozmawiałam cały czas z mężem, który ze łzami w oczach stał obok i trzymał malutką. Spokojnie gawędziliśmy z panią doktor w trakcie, która opowiadała jak to poza nacięciem musi pozszywac jeszcze to co popękało, bo Mila wychodziła nie tylko główką, ale i rączką podparta o główkę , no i trochę mamie porozrywała (małego filozofka będziemy mieć). A wody odchodziły mi stopniowo , dopiero gdzieś od 4ej już na porodówce (tak jak przewidziała moja ginka, zresztą wszystko co przepowiedziała sprawdziło się w 100%, nawet ta zmiana terminu). O 9:30 leżałyśmy już z Milusią na sali rozpakowane w pokoiku szczęsliwe i uśmiechnięte.

Poród wspominam dobrze z uśmiechem na ustach, czego i Wam życzę.

Gorsze dni teraz miewam , jutro ściaganie szwów, dzisiaj zaczął się nawał i chyba wolałabym jeszcze raz urodzić niż czekać teraz aż szwy przestaną ciągnąć .

Uszka do góry ;) :D ;)
 
THEA zazdroszczę ci bo mi czop odszedł wczoraj rano i do teraz nic się nie dzieje. Jakieś pojedyńcze bóle i to wszystko :p Boże czemu to musi tak długo trwać :p
 
Thea taki porod jak Twoj to chyba porod marzen, szybciutki! :) ja tez tak chce :) a corcie masz przesliczna-bardzo sie spodobala mnie i mojemu mezowi :)
 
Mija ściąganie szwów (w moim przypadku) nie bolało a potem to juz mogłam normalnier siedzieć (w drodze do przychodni klęczłam na tylnim siedzeniu auta, a spowrotem dumnie na przednim na pupci ;)). Rzeczywiście jak szwy ciągną to "troszkę" nieprzyjemne uczucie ale ja często je moczyłam (brałam prysznic) i to pomagało.
I właśnie tego najbardziej sie obawiam (czasu kiedy są założone szwy i goi się krocze) a nie samego porodu. Ale wszystko idszie przeżyć.
 
reklama
ja póki co siedzę tylko na lewym półdupku, bo szwy mam po prawej ;D mam nadzieję, że jutro szybko sie z nimi uwiną :-[
 
Do góry