Słuchajcie a jak jest z sytuacją rodzinną jeśli chodzi o adopcję? Np. u nas wygląda to tak, że mąż wraca z pracy ok 16, ja ok 18. W tym czasie z naszym dzieckiem jest niania, którą swoją drogą syn bardzo lubi. No ale... zatrudniamy ją oczywiście bez umowy. Czy ośrodki pytają o takie rzeczy? Czy nie powie mi ktoś po co chcę adoptować dziecko, żeby zostawiać je na całe dnie z nianią? Od dziadków mamy pomoc sporadycznie, mieszkamy w innych miastach. Oboje pracujemy, jesteśmy zdrowi. Ale mamy dość mało czasu wolnego. Jak jest u Was? Czy którąś z Was, lub słyszałyście może o kimś takim, żeby nie zakwalifikował się, nie przeszedł rozmów wstępnych z takiego właśnie powodu? Cały czas mam wyrzuty sumienia o to że za mało czasu poświęcam dziecku, ale musimy po prostu oboje pracować, de facto nie ma mnie w domu 8 godz dziennie, niby nie jest to tragedia. Jeszcze jedno pytanie- czy na rozmowach są poruszane kwestie wiary? Nie jesteśmy wierzący, nie jesteśmy też jakimiś przeciwnikami kościoła, wyznawcami szatana, czy innymi szajbusami, po prostu uczciwymi ludźmi, ale niewierzącymi, nasze dziecko nie jest chrzczone. Czy może być to jakąś przeszkodą w naszym, jakby nie patrzeć, katolickim kraju? Może jakaś mama jest w podobnej sytuacji?