reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ach te chłopyyyy!!!!!!

no więc tak. kiedyś spacerowałam z psem (miałam wtedy 16 lat a on 18) wysyłając smsa i zamiast 96 wpisałam 69 bo nr nie miałam wpisanego. no i tak zaczęliśmy pisać do siebie. oczywiście nie braliśmy się na poważnie. tak po ok roku pisania zażartowaliśmy, że przyjedzie no i przyjechał. powiem szczerze... zakochałam się dosłownie od pierwszego wejrzenia. przyjeżdżał najpierw na 1 dzień, później dłużej, tak 1-2 razy w miesiacu na weekend. zawsze z kwiatami przyjeżdżał. wakacje spedzalismy czesc u mnie czesc u niego. po kolejnym roku mi się oświadczył. wtedy oznajmiliśmy ja mamie, że się do nas wprowadza a on, że wyjeżdża do Łodzi na stałe. moja mama oczywiście ze nie ma mowy bo zawale szkołe, maturę (byłam w 2 lo wtedy) a jego mama że w poznaniu jest tyle dziewczyn i zeby dal sobie ze mna spokoj. dlugo walczylismy z rodzicami no ale pozniej minęło im bo widzieli ze sie kochamy. tutaj znalazl prace, z polibudy poznanskiej przeniosl sie na lodzka ja oczywiscie wtedy poprawilam sie w nauce bo taki mi dal warunek ;-) mature zdalam lepiej niz myslalam, poszlam na studia zrobilam licencjat mój mąż inżyniera (zreszta na 5 ten to ma leb) a teraz mamy naszą córeczkę na którą długo czekaliśmy... jesli sie uda to wroce na studia jesli nie to trudno ale trzymamy sie wersji ze wroce. no poki moj maz ma prace to tez chce zebym wrocila bo nauka idzie mi dosc latwo jesli chodzi o przedmioty "medyczne"
 
reklama
Wow,mamaagusi...jestem pod wrażeniem...że tak umiałaś walczyc o swoją love:).no,naprawdę podziwiam determinację:).Jak to miło się czyta takie posty:).
 
ja o swojego bylego tez walczyla i po co????????????? debil spluniecia nie wart!!!

za to moje obecne kochanie mimo ze nie jest super latwy do "prowadzenia" to nie ma porownania z tamtym. wiem ze mnie kocha naprawde szczerze i ze tak bedzie zawsze bo przezyl bardzo rozwod rodzicow swoich jak mial 12 lat i jak sie hajtalismy to mowil : jak ci mowie TAK to do konca zycia a nie TAK zeby pwoiedziec potem NIE. 2007_0425antoinemariage0108.jpg





a to zdjecie z naszego dnia. ja wtedy farbowalam sie na bialy blond hehehe i bylam grubsza niz teraz o jakies 14 kilo.
 
dziekuje kochane za dobre slowo:)to naprawde duzo daje:)jak czytam wasze historie to wiedze ze nie zawsze musi sie zle ukladac i ze zawsze kazdy spotka na swojej drodze ta swoja polowe no i ja mam nadzieje ze tez spotkamtylko abym tego nie przegapila;)
Dziulka dobrze ci maz powiedzial:)
 
mój pacan ma dzisiaj minusa!!!!!!!!!!! najpierw jak dzidzia mi usypiała na cycu to wzięło go na otwieranie "pamiątek" od gości no i rozbudził Inkę szeleszczeniem folii i kopert. potem ją uśpił, ale że wypił sobie oczywiscie (za pępkowe którego nie zaliczył miałam mu odpuścić, ale:) to zasnął razem z nią!!!!!! myślę sobie: super! obiecywał cuda niewidy i dupa!!! niby i tak normalnie byłby na nocce, ale ja głupia nastawiałąm się na spędzenie wieczoru razem... potem wchodzę do pokoju i mówię żeby położył niuńkę do kołyski bo ma plecy odkryte i w ogóle to co?całą noc ma mu na klacie na fotelu spać?! a ten zaczaić nie mógł o co mi chodzi, tatuś jeden!!! a na koniec wchodzę do sypialni jeszcze raz bo odkręcić butli nie mogłam (jełop nie mógł umyć szybciej, co nie?!) i mu daję a ten nie wie o co chodzi i czy tylko tyle mleka ma jej dać (na dnie było z 10ml)! nietomny totalnie! i zaczął odkręcać aż dzidzi się zaczęła budzić od tego skrzypienia łap po plastiku!!!!!!! normalnie pierdoły, ale za dużo ich na raz chyba, no i zawiódł mnie po prostu!!!!!!!!!! qrczę, jak to zrobić żeby przestało mi zależeć na spędzaniu z nim czasu?!?!?!?!
 
Ida, a czemu by Ci mialo przestac zalezec na spedzaniu czasu z mezem? Przeciez to naturalne i tak powinno byc! :-)
Mnie tez teskno za spedzaniem czasu z moim mezem, mimo iz tak mnie zranil...
Za jakis czas tez Wam opisze moja historie, musze sie teraz troche pozbierac, zeby ta opowiesc nie brzmiala ironicznie.
Za to moge Wam opisac historie mojego kolegi, ktory bardzo wplynal na moja decyzje teraz.
Otoz pochodzi on z Nigerii i pracuje ze mna w tym samym zespole. Mial zone Amerykanke i malutka coreczke. Zona pochodzila ze stanu na "drugim" wybrzezu. Ktoregos dnia zabrala coreczke i pojechala tam, niby zaopiekowac sie ojcem, ktory mial raka. Miala wrocic po miesiacu. Zamiast tego, zlozyla pozew o rozwod, oskarzyla go o przemoc domowa, potem o gwalt, zlozyla doniesienie ze jest terrorysta i zabronila mu widziec sie z corka.
Chlopak sie na poczatku calkiem zalamal. Myslelismy juz, ze sie zabierze i wroci do Afryki, bo tak sie nie mogl pozbierac. Najal prawnika i prawie przez to zbankrutowal. Ktoregos dnia, ktos mu w ciagu dnia zabral samochod z parkingu przez naszym biurem (zona dala komus kluczyki, zeby zabral - byla to ich wspolna wlasnosc). Kiedy go nasz szef zawiozl do domu tego dnia, okazalo sie ze "ludzie" zony byli tez w domu i zabrali mu WSZYSTKO - nawet lozko. Ja podarowalam mu wtedy materac, ktory mielismy w pokoju goscinnym, a ktory byl zdecydowanie za duzy. Ten materac jest wciaz jednym z niewielu mebli w jego domu...
Nawet jego prawniczka nie moze sie nadziwic, ze taki z niego otwarty i szczery facet - oddal zonie wszystko co mieli, powiedzial ze nie bedzie sie z nia klocil o materialne rzeczy. Sam z siebie placi alimenty, mimo iz nie widzial coreczki juz rok.
I ten sam facet mowi mi, zebym nie "przezywala jego historii" tylko wziela z niej nauke i sprobowala popracowac nad naszym zwiazkiem. Mowil to taki pelny wiary i dobrej woli...
I tego wieczora wlasnie podjelam decyzje, ze musze zawalczyc o moje malzenstwo, o ojca mojego dziecka...
 
elizabennett jeśli są nadzieję, że może być dobrze to walcz!!!
a Iduś byłaś poddenerwowana i zmęczona po całym dniu, stąd pewnie ta wrażliwość. mam tak samo i wtedy mnie wnerwiają różne takie szczegóły, a jak jeszcze nie daj Boże nazbiera się ich więcej to w ogóle masakra!!! ale Ty to zakochana jesteś w mężu porządnie, więc myślę, że Wam nie grozi. I trochę tego zazdroszczę ;-)
 
Dziulka,dzięki,że wstawiłaś tu Wasze zdjecie...Tak jakoś jasno i optymistycznie sie zrobiło od waszych uśmiechów,choć za oknem szaro i pochmurno:)
Ida,ach te chłopyyy,że zacytuję słynne juz wyrażenie Dziulki...:)czasem wnerwiający...ale oby tylko tak:)
Elizabennett ,jesli jest dla Was nadzieja,to walcz:).Z Twoich postów widac,jak bardzo Twój mąż jest skruszony i przykro mu ,więc może zrozumiał:).
 
reklama
Do góry