reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ach te chłopyyyy!!!!!!

to ja jeszcze coś od siebie:
Ja miałam zawsze postawę taką jak Natuś - małżeństwo jest święte. nawet mojemu mówiłam jak się zaręczyliśmy: "zastanów się dobrze bo po ślubie moi rodzice na gwarancji mnie nie przyjmą :p " . Uważałam że obojętnie co sie dzieje między małżonkami powinni ze sobą być, wspierać się i rozwiązywać wszystkie problemy sami. A jak sie pojawi dziecko i stają się rodziną to nic nie może ich rozdzielić. Chyba że pojawi się przemoc, nieważne czy psychiczna czy fizyczna - to jedynie był dla mnie powód żeby się rozstać. i to bez dawania drugiej szansy: jak raz uderzy, uderzy znowu. W nawracanie babskich bokserów nie wierzę. Pisze wszędzie w formie przeszłej bo zmieniło sie wszystko gdy zdrada dotknęła moją przyjaciółkę. On i ona trzy lata po ślubie, mały berbeć biegający między ich nogami. Wspaniała rodzinka. Pół roku po ślubie zaczął ją zdradzać..Odkryła to po roku. Rozpad się cały jej świat. on obiecywał że to już nigdy więcej, że był glupi, że chciał tylko zobaczyć jak to jest z kimś innym, że ją kocha..uwierzyła, przełknęła obelgę i wybaczyła. Zbierałam ją z podłogi - bo tam było jej poczucie godności. Po dwóch miesiącach nawet zaczęła się szczerze uśmiechać. Aż przez przypadek odebrała telefon nie do niej skierowany. I odkryła że nie powinna mu wierzyć. On już nie przepraszał tylko powiedział: "a czego ty sie spodziewałaś? chciałaś mieć rodzinę, masz. Jestem mężem, ojcem. Czego ty jeszcze chcesz?" trzasną drzwiami i poszedł w tango na dwa dni. Zadzwoniła po mnie. Jak ją zobaczyłam, tej rozpaczy nie da się opisać. małego zawiozłam do jej mamy i siedziałam z nią całą noc. Nic do niej nie docierało, po prostu płakała. Wtedy znienawidziłam tego sk****na i zmieniłam swój światopogląd. Najgorsze jest to że ona przestała wierzyć że zasługuje na coś lepszego że przecież tak można żyć: on będzie w domu, będzie wspaniałym ojcem, będą mieli utrzymanie. przecież można żyć bez miłości i zaufania. Totalna porażka. Z jednej strony ją rozumiałam: nie była w stanie utrzymać tylko siebie i małego, nie miała gdzie pójść, nie była dość silna by żyć bez niego. Wiecie co jest najgorsze? Oni nadal są razem. Ona nie pracuje, gotuje mu obiadki i pierze koszule przepełnione jej zapachem. On wraca z pracy, całuje małego w głowę i wychodzi do tamtej. Regularnie, bez żadnej krępacji. A ona udaje że jest szczęśliwa. I próbuje wszystkim na około pokazać że są szczęśliwą kochającą się rodziną..próbowałam wiele razy z nią o tym rozmawiać, podrzucać różne rozwiązania ale ona po prostu przestała wierzyć że zasługuje na coś więcej, uważa że tak jest jej dobrze, próbowała mnie przekonać że on ich przecież kocha..
nie wierzę w to, że zdradzający facet może być kochającym mężem i ojcem. Przepraszam, ale nie wierze. Może gdyby to był tylko jeden raz z inną, jeden błąd, do którego sam by się przyznał z poczucia winy..to byłoby jakiś sygnał ze coś da się jeszcze naprawić. Ale gdy żona odkrywa zdradę to znak że on wcale nie zamierzał tego zmieniać. Że chciał dalej trwać w tym świństwie. Tego nigdy bym nie wybaczyła i odeszła.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Alicja bardzo smutne to co napisałaś, ale niesamowicie prawdziwe. Niestety kobieta zostaje przy takim mężczyźnie z różnych względów. Pamiętam rozmowy z moją koleżanką, którą zdradzał mąż. Nie miała w nikim oparcia, bała się że sobie sama nie poradzi, jej poczucie własnej wartości nie istniało. Szczerze mówiąc ciężko w takiej sytuacji podnieść się i zdecydować na odejście. Wszystko jest kwestią sytuacji w jakiej znajduje się kobieta. Akurat coś o tym wiem, bo mój ex-mąż z powodu zdrady wyleciał z domu. Pomimo wsparcia moich rodziców, niezależności finansowej, mieszkaniowej i świadomości, że sama sobie dam radę, że nie zgadzam się na takie zachowanie, ciężko było się zdecydować na rozwód. Tym trudniej jest gdy w domu ma się małe dziecko. Poza tym rzadko który facet przyznaje się do zdradzania żony. Choćbyś go złapała na innej babie, to znajdzie wymówkę. To też utrudnia sprawę, bo człowiek zawsze się łudzi, że być może się mylił. We mnie po takiej "przygodzie" została ogólna nieufność do rodu męskiego. Nie myślę o tym, ale generalnie nie wierzę żadnemu mężczyźnie. Wiem, że czego bym nie zarzucała mojemu P. to zdrada jest ostatnią rzeczą jaką by zrobił, ale mimo wszystko to gdzieś tam siedzi we mnie.
Z tym kochającym mężem i ojcem znam jednego faceta, który potrafi taki być. Ma cudowną żonę i dzieci. Zajmuje się maluchami, żonie przynosi kwiaty, prezenty, pomaga w domu. Prawie ideał, ale wiem, że ją zdradza (ona o tym nie wie). Mimo to potrafi być wspaniałym ojcem i kochającym mężem. Nie wiem jak on potrafi tak żyć, bo dla mnie to niepojęte. Ciekawe też co by było gdyby ona się dowiedziała.
 
wiecie co?? jak czytam o zdradach to dostaje gesiej skorki... 2005 rok- pojechalam za granice pracowac zeby posplacac drobne kredyty. w miedzyczasie z moim ex mezem zle sie ukladalo-typ lenia awanturnika ktory na mnie podniosl reke- w konsekwnecji zlapalam go za szmaty i nie wiem skad mialam sile ciepnac chlopem 105kg i 185cm o kanape ze az sie deska zlamala pod nim!!! ale to sie wytnie... przezyl niemale zdziwienie ze SIE NIE DAM ZESZMACIC. po moim wyjezdzie za granice- tu mialam postanowienie-albo on sie zmieni i zateskni i bedzie ok albo powiem mu ADIEU!! (zegnaj). nie wiem czemu po tygodniu pobytu nie tesknilam nawet grama za nim.w miedzyczasie jak pracowalam dostawalam sms ze on ma jakas mlodociana gowniare u nas w domu i ze za reke z nia chodzi!! ja sie smialam bo jego siostra miala przyjechac wlasnie do niego na wakacje-dokladnie mlodociana gowniara i mimo lat 14 wtedy chodzila z bratem za raczke bo sie uwielbiali. dopiero jak dostalam sms ze chyba z sisotra nie lize sie na polnago na balkonie??? i tu byl przelom!!! zjechalam do PL -on nie wiedzial o tym. pojechalam do rodzicow i czekalam na jego odzew-sms. przez caly moj pobyt nie pisal sms: kochanie jak praca, czy wszystko ok itp" tylko: kiedy slesz kase? No i jak bylam u rodzicow przyszedl sms: kiedy kase przyslesz bo mam pare rzeczy do poplacenia. Odpisalam mu krotko "wystaw swoja zdzire na autostrade to ci zarobi!!" . ku mojemu zdziwku odpisal: a skad wiesz ze mam zdzire?? oooooooo jaaaaaaaaaaa ale sie wemnie zagotowalo!!!!!! umowilam spotkanie u notariusza na drugi dzien na 9h i powiedzialam krotko: sluchaj sqrrrrr...u koniec z toba, jutro notariusz o 9h -podalam adres. pojechalam tam z moimi rodzicami bo mnie trzeslo z nerwow na sama mysl ze zobacze lajze oko w oko.ten przychodzi i zbliza sie do mnie- bezczelnie chcial mi dac buzi (specjalnei sie odstawilam ze szczeka opadala) jak sie przystawil to dotal tak w morde z piesci ze mu sie krew z nosa polala!! moja mama prawie zemdlala-ojciec ja zlapal, a w tym czasie notariusz wyszedl po nas nieco zdziwiony ze ten zakrwawiony a we mnie kipi. podpisalam wszystkie mozliwe papiery ze zrzekam sie mieszkania, auta, wszystkiego, ze nie mam nic wspolnego z jego dlugami ktorych narobil jak bylam za granica (sfalszowal moj podpis zeby kupic radio do auta-typ szpanera- za bagatela 8000zl!!!! nie wiem co to za radio!!), i powiedzialam krotko: zajmuj sie rozwodem i za niego plac! Mowiac krotko zostawilam go w takim gownie na jakie zaslugiwal!!! jeszcze na koniec kazalam mu sie wyprowadzic z mpojego miasta bo jak nei to bedzie kanalami chodzic a moi kumple sie nim juz zajma. sprzedal mieszkanie i rzeczywiscie sie wyniosl!!!!

tak szczerze to ja zdrady nigdy nei wybaczylam nikomu i nie wybacze nawet jakbym miala 8 dzieci!!!

a co do podnoszenia reki- nie dajcie sie!!!! zaden gnoj nie ma prawa nas kobiet bic!!!

PS zapomnialam dodac ze owa zdzira miala 15.5 lat!!!! i jak sie okazalo wpadla z nim!!! tesciowe nowi jego tak sie ucieszyli ze zmusili go do slubu i siedzi na garnuszku u nich z "zona" i synem jak mysz pod miotla!!! tak jak zaslugiwal!!!
 
Ostatnia edycja:
no faktycznie historia dziulki godna podziwu i pewnie kazda z nas chcialaby umiec tak samo postapic. Tylko,ze dziulka sama przyznala ,ze wyjezdzajac za granice ... nie tesknila za swoim mężęm - wiec dla mnie to oznacza ,ze to nie byla prawdziwa milosc. Ja swojego męża tez zostawilam bez zastanowienia jak mnie zdradzil . Zrobil to raz , ale w wyniku tego spłodzil dziecko i dla mnie sprawa byla zakonczona pomimo iz nie mialam pracy , kasy a rozwodzac sie byl ze mna malutki Mikolaj. No ale innej opcji dla mnie nie bylo. Nawet nie mialam wsparcia rodziny , bo oni uwazali ,ze przeciez on blaga o wybaczenie i powinnam wybaczyc. Dla mnie to bylo niewybaczalne.... ale wiecie ,ze po kolejnych doswiadczeniach jakie przyszlo mi przezyc dochodze do wniosku ,ze chyba to nie byla miłosc. Po jakims czasie od rozwodu poznalam faceta , który (pomimo mojego dystansu) rozkochal mnie w sobie na zabój. Niestety po jakims czasie okazalo sie ,ze on to dopiero lubil skoki w bok. Kochalam go jednak tak bardzo ,ze jak przez wiele tygodni przepraszania , blagania o wybaczenie i obiecywania ,ze pójdzie do psychologa ,zeby nigdy mnie wiecej nie skrzywdzic... wybaczylam mu. Popełnilam straszny bląd , bo po kolejnych miesiacach wspanialego zwiazku zafundowal mi to samo z nawiązką. Wykopalam go wtedy na dobre , ale bardzo dlugo mialam przekichane. Najpierw dzwonil blagając o wybaczenie, wysylal po 100róz do pracy , prosil moich znajomych o pomoc w odzyskaniu mnie . Potem stal sie psycholem : wydzwanial po nocach , grozil ze zabije kazdego faceta z ktorym sie związe , sledzil mnie , raz porysowal mi samochod i polamal wycieraczki. Kiedys sie upil i czekal na mnie pod moimi drzwiami. Myslalam ,ze uciekne do domu i po sprawie. a tu zonk , weszlam do domu i mialam zamykac drzwi , a on mi noge wstawil i d...pa. kawal chlopa z niego wiec nie bylo szans dac mu rade. Wszedl i zaczela sie szrpanina. uderzyl mnie wtedy i rzucil na ziemie. Dostalam wtedy takiego powera ,ze podobnie jak dziulka potraktowalam go swoja pięscia i zlamalam nos :-)
on zniknął w koncu z mojego zycia , ale slady po tamtym dniu mialam na ciele dosc dlugo .
Zaluje ,ze wczesniej mu wybaczylam .... jak moglam przeciez zawsze twierdzilam ,ze jak facet zdradzi to nigdy bym z nim nie byla. A jednak "nigdy nie mów nigdy" . to co czulam do niego zupelnie zmienilo moje zasady.
po tym wszystkim , myslalam ze bede juz zawsze sama ... ale jednak trafilam na mezczyzne ,ktory ceni sobie rodzinę i normalny związek. mam nadzieje ,ze ta historia tym razem zakonczy sie happy endem :-)
 
aż mam ciarki na całym ciele jak czytam wasze i niewasze historie :((((

alicja,
smutna ta historia twojej koleżanki :( ja znam podobną tylko że moja koleżanka chyba ze sto razy odchodziła i wracała, aż wkońcu się rozstali i dopiero teraz zrozumiała że to był chory toksyczny związek, ale ile ja się napatrzyłam na jej nieszczeście ehh życze twojej koleżance żeby przejrzała na oczy bo życie jest krótkie i później nie cofnie czasu

dziulka
, z Tobą lepiej nie zadzierać ;) A ten twój ex to musiał być naprawde jakieś nie teges, że z taką małolatą się zadawał :/

doris, strasznie mnie poruszyło to co napisałaś, bo to tak jakbyś "spadła z deszczu pod rynne" ale mam nadzieje, że wszystko co złe już za Tobą!
 
Oj smutne te historie :-(

Dziulka i Dorisday - podziwiam Was za odwagę. No i życzę żeby obecny związki skończyły się własnie happy endem :-) Na pewno tak będzie - bo na to właśnie zasługujecie :-)
 
Opisalam swoje przejscia nie po to zeby się wyżalic , bo nie mam zalu. Wychodzę z założenia ,ze co nas nie zabije to nas wzmocni i ja na pewno stalam sie silniejsza, tylko wlasnie po to ,zeby pokazac ,ze milosc ogłupia!!! totalnie. Nie ma co się łudzic ,ze facet sie zmieni. Zdradzil raz , zrobi to poraz kolejny .... nie za tydzien , nie za rok a za np. 5lat. Szkoda marnowac czas!
 
reklama
Dziulka, Doris, strasznie Wam współczuję przeżyć.
Ja mam męża młodszego o 6 lat, był totalnym gówniarzem, jak się poznaliśmy, ale nie zamieniłabym go na innego, mimo że dopiero niedawno stwierdziłam, że dojrzał. Niejedna osoba nazwałaby mnie brzydko, gdyby się dowiedziała, jaką ilość facetów w życiu zmieniałam. Ale dzięki temu wiem, że dobrze wybrałam. I że nasze małżeństwo jest z miłości.
 
Do góry