jesetm wsciekla jak osa... mialam zamiar zrobic pranie i pralka nie dziala... wychodzi na to,ze jakis timer sie popsul, gwarancja mnie nie obejmuje,bo minela w kwietniu... a naprawa to $209 za czesc, $79 za wycene i nie wiem ile za sama naprawe puls do calej sumy 14% podatku... suma sumarum ok $500... doloze $1000 i bede miala nowa pralke... koszmar!!!! czy to musialo akurat sie popsuc dzis ! czy ja nie mam wystarczajaco problemow w tej chwili! chyba szalu dostane.........
Najko- jeszcze nie wiem co dalej... jutro mam robic kolejna bete ( nie wiem gdzie beda mnie kuli,bo mam na obu rekach jeszcze siniaki),a w srode za tydzien do lekarza na kontrole.... jak na razie to mam czekac az organizm sam sie oczysci -tylko nie wiem ile to bedzie trwac... w kazdym badz razie jesli do srody nic sie nie stanie,to w srode powiem mojej lekarz zeby mi dala tabletke,bo ja dluzej nie chce czekac - psychicznie i fizycznie mam juz dosc czekania.... poza tym trzymam sie ok... wlasnie chcialam posprzatac troche i poprac,zeby sie czyms zajac i moze jak sie nie bede oszczedzac to szybciej sie zacznie... a tu nic z tego....