Witajcie Dziewczynki!
Ja już zaczynam mieć schizy od tych kalkulacji kiedy będę miała owu i czy bedziemy razem w domu czy w rozjazdach. Jak w tym miesiącu nam się nie uda to w następnym byłoby nie za fajnie bo gdybym zaciążyła to w we wrześniu będę w Polsce i nie chciałabym oznajmiać przez skype ojcu dziecka, że zostanie tatusiem. A znów we wrześniu owu mi przepadnie bo bedę w Polsce sama. I zaczynam się bać, że dojdę do przyszłego roku z tymi wyliczeniami.
A tak wogóle to zaczyna mnie prześladować Ciąża, w TV wszystkie w ciąży i moje koleżanki z Polski też, kuzynka urodziła miesiąc temu, nastepna rodzi we wrześniu i dwie znajome włoszki w tym tygodniu oznajmiły mi, że są w ciąży. Za chwilę zacznę krzyczeć!
Nie myślałam, że to taki straszny stres gdy się chce mieć dziecko i nic z tego nie wychodzi. Czasem myślę, że najlepsze są wpadki i żałuję że mnie się taka wpadka nie przytrafiła - łatwo mi mówić bo mam 34 lata na karku.
Cztery miesiące się staram i już jestem wykonczona, po pierwsze ....
1.ciągłym liczeniem czy dziś mam owu
2.ciągłym liczeniem czy bedziemy w ten dzień razem
3.ciągłym czekaniem czy nie nadzejdzie okres
Miesiąc temu chyba sobie uroiłam, bo nawet mnie brało na wymioty.
9 sierpnia znów mój sądny dzień czyli okres albo fasolka.
Dziewczyny czy wy też po stosunku *w którym myślicie że się uda odmawiacie sobie lampki wina i innych przyjemności bo myślicie,że możecie zaszkodzić waszemu dziecku.
Ja już chyba głupieję!
Buziaczki Dziewczynki!
Lumina mocno Ci kibicuję i zreszta wszystkim Wam Dziewczyny!