reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

zespół policystycznych jajników

Gratulacje Kasiu!!!!
Tak zgadzam sie dobry gin i słuchanie się własnej kobiecej intuicji to podstawa.
A ja zrobiłam sobie długi weekend i trochę odpoczęłam, dobrze bo owulka była akurat nad morzem na wyjezdzie :):) może trochę jodu pomoże. Skok miałam piękny i owulacja raczej jednoznaczna. Zatem trzymajcie kciuki!
Też słyszalam z PCO nieraz odpuszcza po ciązy, u mnie po pierwszej nic się raczje nie zmieniło.
 
reklama
A ja wczoraj wylądowałam w szpitalu na zabiegu, bo dostałam krowtoku. Było podejrzenie o poronienie, ale na szczęście okazało się, że to tylko (i aż) nieprawidłowe krwawienie po leczeniu clo. Dochodzę do siebie, miesiąc abstynencji od przytulania i do roboty :)
 
no to ja zgodnie z obietnicą spróbuję opisać wam w skrócie jak wyglądał 6.6.12. czyli najpiękniej zakończony dzień w moim życiu :tak:
jak może pamiętacie rano pojechałam na IP żeby mi zrobili ktg, na zapisie wyszło dosyć dużo skurczy ale jak to powiedziała pani w ambulatorium "nic niewnoszących" no i poszłam z tym znów na IP do lekarza, ten mnie zbadał, zrobił usg, ja mówię że nie wiem czy mi się od wczoraj nie sączą wody no i że 40 t 5 d no i nagle słyszę "proszę sobie poczekać, przyjmiemy panią na oddział"...:szok:
no i panika bo niby wiedziałam że tak może być, bo niby już czas itd. ale jak to usłyszałam to cała się roztrzęsłam :tak: teść czeka w samochodzie na parkingu, mąż w pracy ja tylko z torebką...dzwonię do Miśka i w płacz :sorry2: więc on się zdenerwował że coś się stało a ja przez łzy próbuję wydusić z siebie że jest ok a to tylko emocje
obiecał że szybko przyjedzie z walizką więc się trochę uspokoiłam
dzwonię do teścia żeby jechał do domu bo ja zostaje i on chyba też lekko zwariował bo jak przyszedł do mnie po pieniążki na parking to chciał mi oddać bilet parkingowy :-D
no dobra, dalej pani założyła mi kartę, ciśnienie kosmiczne bo 140/82 a ja przecież taki niskociśnieniowiec :tak: no ale w końcu myślę zapytam może o co chodzi bo w zasadzie to ja nie wiem czy mnie przyjmują na obserwację bo po terminie, czy ze względu na te wody żeby podać antybiotyk :confused: więc pytam panią "przepraszam a w jakim celu ja jestem przyjęta" a ona na to "do porodu"...:errr:
zaprowadziła mnie na salę przedporodową i kazała tam zostać więc siedzę, cała się trzęsę, patrzę tylko na zegarek bo nie mogę się mężusia doczekać; przyszła położna no i skoro nie mam na razie badań ze sobą ani nawet koszuli do przebrania to mnie podłączą do ktg; dotarł M i przyszedł lekarz, zbadał mnie i decyzja - podłączamy oksytocynę; przebrałam się, pobrali mi krem do ewentualnego zzo no i podłączyli kroplówkę...moje skurcze oszalały nasilały się w takim tempie że byłam w szoku :tak:
najpierw poprosiłam o gaz ale po jakimś czasie miałam już tak dosyć że poprosiłam o zzo no i na szczęście szybciutko dostałam i wtedy zaczął się "najpiękniejszy" etap porodu bo patrzyłam tylko na szalejące skurcze na zapisie ktg ale nic nie czułam :happy2:
w końcu zaczęłam odczuwać lekkie parcie które dosyć szybko się nasilało no i ostatecznie znalazłam się na sali porodowej
lekko nie było ale gdy położono mi na brzuchu moją córeczkę to nic innego nie miało już znaczenia...
 
kasia.natka ślicznie to opisałaś ;-) tak najlepiej nie spodziewane :-) fajnie :-) a jak mała ?? daje wam pospać??

E_lfka ja chodzę do dr Tamary Wilk ... i uważam że tylko dzięki niej mam maleństwo... bo ja jeszcze póki co mieszkam w Anglii i tu tak średnio coś robili...
 
reklama
abed Misia śpi całkiem ładnie :tak: pierwsza noc w domu była ciężka ale każda kolejna co raz lepsza a dziś to karmiłam ją tylko dwa razy a potem pięknie zasypia chociaż teraz wydaje mi się że im więcej śpi w nocy tym bardziej jest marudna w dzień ale może znajdziemy złoty środek ;-)
 
Do góry