Zabieg przeszedł pozytywnie.Nie pisałam wcześnie
j, po prostu nie miałam siły[SUB],[/SUB] wstałam o 4-ej,cały dzień na nogach,stres i tydzień spania na podłodze zrobiły swoje.
Znieczulenie zadziałało szybko, z tym,że Nadia spała z otwartymi oczami
straszny widok
była wiotka jak kukła
później musiałam wyjść,przywieźli ją po dwóch godzinach rozbudzoną,płakała,wpadła w histerię,ale ponoć to normalne po narkozie,później spała parę godzin i wszystko wróciło do normy.Wyniki biopsji za 10-14 dni.
Pojawił się inny problem,przyszłam do szpitala z dzieckiem zdrowym,trzymali je w celu diagnostyki tydzień czasu,na przepustkę nie pozwolili wyjść,od kilku dni zgłaszałam,że dziecko charczy i ma kaszel,ale lekarz twierdził,że osłuchowo czysto,ze to od kataru (którego wcale nie ma,nosek suchy
),nic z tym nie zrobili,żadnych leków ,nic,dziś ponownie zgłosiłam wieczorem,bo objawy się nasiliły,dwa razy prosiłam lekarza,to łaskawie przyszedł po dwóch godzinach,po zbadaniu stwierdził,że czyściutko,gardło zaczerwienione po gastroskopii.Niestety wyszło na moje, o pólnocy Nadia dostała gorączki,ponad 39 stopni,duszności,no i ma mieć jutro zdjęcie rtg,podejrzewają zapalenie płuc
Jestem wściekła,to że coś jest nie tak,zgłaszałam od paru dni i byłam lekceważona,raczej nadgorliwa matka,przyszłam tu ze zdrowym dzieckiem,jeśli diagnoza się potwierdzi,wypisuję Nadie na moje żądanie i szukam pomocy gdzie indziej :-(