reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zdjęcia z USG naszych maleństw

Corin teraz w środę też chcemy iść razem. Myślę, że już będę miała przez brzuch. Chyba wejdę najpierw sama, i zapytam lekarza czy mogę męża zawołać. Tak jak obserwuje w kolejce do gina to najczęściej laski same jednak wchodzą do gabinetu.
 
reklama
a ja mysle, że to chyba bardziej zalezy od komfortu mamuski czy chce isc z mężem czy sama. Ja np. od początku chodze z małżem, nawet jak badał mnie ginek dopochwowo i jakos tak zawsze bez stresu było.
 
Maqnio ja już kiedyś pisałam i wydaje mi się, że Corin ma taką samą sytuację. Tu chodzi o to, że M. nie chce jak jest dopochwowo, krępuje go to,a ja nie chcę do niczego zmuszać. Nic dobrego by z tego nie wyszło, a teraz sam chce więc się tym cieszę.
 
Jest dokładnie jak piszesz. Poza tym ja bym sie stresowala. To głupie, ale jakoś badanie u gina i usg dopochwowe nie należa u mnie do najprzyjemniejszych przeżyc i sama bardzo sie stresuję. Jakby jeszczę i mąż miał siedzieć to stres podwójny. Któras z was (chyba?) pisała że jest parawan i osobny monitor dla meża - rewelacyjne warunki, w gabinecie gdzie ja chodzę niestety nie ma takich luksusow.
 
To dobrze pamiętałam Corin :) U mnie to tylko problem ma M., dla mnie nie byłoby to krępujące, bo skupiam się na ekranie. Jednak wiem, że nic na siłę. W gabinecie mojego ginka jest tylko łóżko i obok aparat USG z jednym ekranem.
 
Macie racje dziewczyny jesli małż nie chce, to oczywiście zmuszanie jest bez sensu. Po co ma sie czuć niekomfortowo? Najwazniejsze, żeby i Wam i małżom było jak najwygodniej w takiej sytuacji. Mój np. mimo to ze chodzi ze mna na usg to nie wyobraza sobie byc przy porodzie i ja go nigdy do tego nie bede zmuszac. To jego wybór, który ja szanuje i przyjmuje ze spokojem. Nic na siłe. Nie jestem za to na niego zła czy rozczarowana. I rozumiem jego rozterki i obawy, dlatego nie mam zamiaru sie o to denerwowac. a jak jest u Was?
 
O porodzie z M. od zawsze marzyłam, tym bardzie, że wszyscy mężczyźni z mojego najbliższego otoczenia byli obecni i nie żałują, a ich kobiety tym bardziej. M. ma mieszane uczucia, wie że mi na tym zależy, ale jeszcze nie potrafi podjąć decyzji. Chcemy iść na szkołę rodzenia, liczę na to, że tam pomogą mu się zdecydować. Nie urywam, będę zawiedziona jeśli się nie zgodzi, ale nie chcę zmuszać. Najwyżej wezmę mamę lub siostrę.
 
Mój A nie był przy porodzie córki, była ze mną mama,chociaż nie wiem czy było mi z tego powodu jakos lżej.. a teraz sama nie wiem czy chciałabym żeby mąż był ze mną.. chyba będę rodzić sama, bo on jak narazie nie wyobraża sobie żeby patrzeć jak się męczę (chociaż swoja droga mogłby, bo zobaczyłby że to nie jest tylko tak pstryk i juz dziecko na świecie)
nasi znajomi mówią mu, że byli i nie żałują, że to super przeżycie, ale jak narazie to nie wiem jak to będzie. I uszanuje jego decyzje..
 
Witajcie, Corin to ja pisalam o parawanku i monitorze dla męża. Ja chodze prywatnie na usg i zawsze jak laski chodzą to wchodzi z nimi mąż, przynajmniej u mnie tak jest. I ostatnio moj nie chcial wejsc, ale go zmusilam i teraz nie żauje. Slyszal bicie serduszka i inaczej na to patrzy, i przeszlo mu ze na sile musial wejsc i juz. Teraz na polowkowe tez wchodzi ze mną. Zależy od nastawienia i dla mnie wazne zeby przezywal to co ja. Co do porodu to moj nie chce byc przy mnie, niby sam odbieral porody juz <taka praca> ale nawet chyba co do 2 fazy porodu to nie chcę zeby byl. tylko jak czekamy na pelne rozwarcie to tak.. a tak to nie wiem czy bym sie odwazyla. Chyba wole nie, zeby nie nabral do mnie ble.... heheh :-)
 
reklama
My chodzimy do lekarza razem. Przez całą wizytę M. jest ze mna w gabinecie. No, jak miałam badanie na fotelu to tylko mu powiedziałam "nie patrz", no i jaha że nie zagladał, w końcu to średnio romantyczne równiez dla Niego. W tym czasie grzecznie sobie siedział, a ja za parawanem, tylko kostki pewnie było widać. Poza tym uczestniczył w rozmowie, w sumie sam miał kilka pytań, co mnie bardzo zaskoczyło, ale było mi miło, że sie interesuje. A potem jak było usg przezpochwowe (w sumie 3 razy na takim byliśmy) no to zawsze miałam sukienkę trochę dłuższą, no i M. musiał podejśc do monitora, niestety, no ale wiadomo, "nic co ludzkie, nie jest nam obce", że tak zacytuję, no i on też sobie zdaje sprawę, że może być to dla mnie krępujące, ale nie daje po sobie poznać "dziwności" tej sytuacji i w sumie wychodzimy z gabinetu na haju. Myślę, że gdybym mu teraz powiedziała, że idę sama to byłoby mu przykro. Ale gdyby nie chciał iść, to myślę, że bym to uszanowała, choć na początku próbowała przekonać.
Jeśli chodzi o poród, to ja chcę, żeby on ze mną był. Jest mi najbliższy na świecie, więc albo on, albo nikt. I wiem, że bardzo mi pomoże, bo jest dusza-człowiek, i jedno jego "wszystko będzie dobrze" działa na mnie jak balsam. Cieszę się, że M. tez chce, gorzej, gdyby nie był zdecydowany. Wtedy pewnie bym zacisnęła zęby i uszanowała decyzję.

O to cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz. Nic na siłę.
 
Do góry