reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Zasypianie w lózeczku

Sylwia, trudno komus radzić na odległość jak się nie widzi jak dziecko faktycznie się zachowuje przed zasypianiem,tym bardziej ,że jestem dopiero od niedawna mamą..ale jesli mogę coś sie wtrącić: mój synek spi w łożeczku tak naprawdę od 2 m-ca-.Wczesniej ,zeby się wyspać musielismy przy nim dyżurować w duzym pokoju..to było straszne. Wkurzylam się, mały troche juz był większy i zaczęłam go wkladać po kąpaniu do łożeczka. Łożeczko jest w osobnym pokoju obok naszej sypialni. Kiedy go kładłam, nie odzywałam się do synka, ewentualnie szeptem mówilam : luli luli , i głaskalam po główce. Stałam nad nim, az calkowicie się wyciszył..i patrzyłam mu w oczka. Potem na chwile schowalam sie do drugiego pokoju gdy maly marudził. I znowu podchodzilam i glaskalam po głowce ,ale już się wcale nie odzywałam. Jesli udało mi sie za drugim podejsciem-byłam szczesliwa gdy mały mial zamkniete oczka. Jesli nie udało sie-powtarzalam to do skutku.Na poczatku było ciężko, ale nie zrezygnowałam. Dzisiaj praktycznie usypianie udaje sie za pierwszym podejsciem...
Może po prostu z nim rozmawiasz niepotrzebnie w łożeczku? :-)
 
reklama
Saly co do lyzeczki, to u nas od jakiegos tygodnia wieeeeeeeeelka poprawa... Staralam sie byc konsekwentna, dwa razy dziennie po 30 ml kaszki dawalam, mimo, ze mala marudzila, i na dzien dzisiejszxy juz trenujemy 60 ml... Mala z oporami, ale zatrybila... Chyba doszlismy do wniosku, ze po co sie zapierac, skoro mama i tak nie ustapi :-);-) Jeszcze sie czasami krzywi, ale jest duzo lepiej!!!
 
Nie czytałam wszytskich postów, ale dla pocieszenia napiszę, że ja nie wierzyłam, że mała zacznie sama zasypiac w łóżeczku. Jak zbliżała sie pora spania, to mnie z nerwów brzuch bolał... ale od pary tygodni mała zakumała o co chodzi, jak jest śpiąca, to sama ciągnie do łóżeczka i aż się cieszy, jak ja wkładam (wcześniej był ryk na widok łóżeczka). Położę ją, dam smoka, koszulkę (moja do spania) i musze troche postać przy niej, jak zacyna sie wiercić to wychodzę, czasem mała zaczyna sie drzeć, ale przychodze dopiero za jakiś czas, a ostatnio to pokrzyczy chwilkę, potem sie powierci i ładnie sama usypia :tak:
u nas było kilka podejść z samodzielnym usypianiem i najlepiej zadziałała tzw. czasówka, czyli wychodzenie i powrót po 3-5-10 min. itd. najczęściej już 2 dnia była poprawa, ale to metoda najlepsza dopiero gdzieś po 7 miesiącu, bo wcześniej maluszek bardzo to przeżywa, a jak jest już bardziej kumaty i zaczyna wymuszanie płaczem, to ta metoda jest świetna :tak: ale reguły nie ma, trzeba próbowac różnych rzeczy, bo nie wiadomo na jaki egzemplarz się trafiło :-D u nas rady Tracy Hogg mozna wsunąć między bajki, to chyba dobry sposób dla spokojnych dzieci i do tego spiochów ;-)
Także nie poddawajcie się i nie zniechęcajcie, bo prędzej czy później dzieciaczki zrozumieją o co chodzi ;-)
 
Sylwia, trudno komus radzić na odległość jak się nie widzi jak dziecko faktycznie się zachowuje przed zasypianiem,tym bardziej ,że jestem dopiero od niedawna mamą..ale jesli mogę coś sie wtrącić: mój synek spi w łożeczku tak naprawdę od 2 m-ca-.Wczesniej ,zeby się wyspać musielismy przy nim dyżurować w duzym pokoju..to było straszne. Wkurzylam się, mały troche juz był większy i zaczęłam go wkladać po kąpaniu do łożeczka. Łożeczko jest w osobnym pokoju obok naszej sypialni. Kiedy go kładłam, nie odzywałam się do synka, ewentualnie szeptem mówilam : luli luli , i głaskalam po główce. Stałam nad nim, az calkowicie się wyciszył..i patrzyłam mu w oczka. Potem na chwile schowalam sie do drugiego pokoju gdy maly marudził. I znowu podchodzilam i glaskalam po głowce ,ale już się wcale nie odzywałam. Jesli udało mi sie za drugim podejsciem-byłam szczesliwa gdy mały mial zamkniete oczka. Jesli nie udało sie-powtarzalam to do skutku.Na poczatku było ciężko, ale nie zrezygnowałam. Dzisiaj praktycznie usypianie udaje sie za pierwszym podejsciem...
Może po prostu z nim rozmawiasz niepotrzebnie w łożeczku? :-)

W sumie to morze zeczywiscie masz racje, bo jak go wkladam do lozeczka to do niego gadam i z pokoju tez nie wychodze tylko siadam na lozko obok tak, ze on mnie widzi, i byc moze tutaj robie blad. Dzis sprobuje nic nie mowic i wyjsc z pokoju :tak:
 
Czy ktoras z was stosowala metode ktora jest opisana w ksiazce USNIJ WRESZCIE??? Jakie w ogole macie zdanie na temat tej ksiazki???
 
Jak użyjesz opcji " szukaj" to zobaczysz że książka ta została przeanalizowana na każdą stronę i bardzo wiele mam się do niej odnosiło;-)
 
Czy ktoras z was stosowala metode ktora jest opisana w ksiazce USNIJ WRESZCIE??? Jakie w ogole macie zdanie na temat tej ksiazki???

Ja ta ksiazke przeczytalam ale nie dla mnie metody zotawiania szkraba placzacego nawet na te 5 min
Moj sposob to pilnowanie wieczornego rytualu zeby maly kojarzyl ze zaraz idzie spac: kapiel jedzonko przytulanki i hops do lozeczka nie gadam z nim zotaje w pokoju ale siedze tak by mnie nie widzial
Gabrys chwile pogada i zasypia , wazne jest by w miare moliwosci kladzenie spac wygladalo codzien tak samo o stalej porze moze sprobuj tak przez kilka dni zobaczysz czy jest lepiej :tak:
 
U mnie przez ponad miesiac byla tragedia przy zasypianiu a o wlozeniu do lozeczka w ogole nie bylo mowy. Ale jakis czas temu przyjechała do mnie moja mama i po prostu włożyła ją do wyrka usiadła obok i Viśka zasnęła. I od tamtej pory normalnie idzie do łożeczka, chwile pogada i zasypia.

Poza tym ma w łóżeczku dwie ulubione maskotki, których z tamtąd w ogóle nie wyjmuje i jak tylko je wieczorem zobaczy to od razu się do nich tuli i zapomina o całym świecie :)
 
Po drugim miesiacu wrowadzilismy rytual: kapiel, butelka, spanko. Wygladalo to tak od godziny mniej wiecej 18ej zaczynalam przygotowywac kapiel, trwalo to ok 20 min lacznie z kapanie, poznie troche ponosilam na rekach i w miedzy czasie przygotowalam butelke (da sie jedna reka :tak:). Zanim maly zjadl byla 19 i tak lezal sobie w lozeczku i "rozmawial" z psiakiem, ksiezycem, krowka wyscigowka i innymi lozkowymi przyjaciolmi. Zasypial sam, ja krecilam sie po domu od czasu do casu zagladajac do lozeczka na caluska, poglaskanie, itp. Niestety odkad przyjechala "pomoc" tesciowa, dziecko jest nie do poznania! Wrzeszczy, krzyczy, krztusi sie, dlawi i absolutnie nie chce zasypiac samo! Kilka razy zostawilismy ja z naszym synkiem zeby ona go przygotowala i polozyla do spania i odtad wszystko sie zmienilo. Nie wiem, ale mam wrazenie ze ona go wtedy usypiala na rekach i jemuu sie to spodobalo i chce wymusic teraz to na nas. Niestety moj maz ulega, ja chce byc w tej kwestii konsekwentna ale oni sa w wiekszosci :crazy: Poza tym ona zadecydowala ze kladzenie dziecka o 18ej to za wczesnie i musi byc min 20. No i od 18ej musze nosic na rekach zeby nie usnal. Wyzancza godziny w ktorych mam karmic, a ja (oprocz wieczornego i 1ego nocnego karmienia kiedy podaje butelke) karmie piersia i w tym przypadku dziecku sie daje kiedy chce. Nie podoaja mi sie te nowe zasady, ale nie chce wyjsc na "wstretna synowa", ktora nie szanuje starszy i ich dobrych rad. Ech, to prawda synowa i tesciowa to bardzo zle polaczenie :no: pzdr.
 
reklama
rami82 nie daj sie! wiem ze latwo powiedziec ale widze ze masz tam niezly rygor, a przeciez to twoje dziecko a tesciowa miala juz swoj czas na wychowywanie. Ja sie nie przejmuje czy wyjde na 'wstretna synowa' czy nie, poprostu reguly w sprawie wychowania sa nasze, moj maz sie ze mna zgadza w tej kwestii (weim ze to bardzo wazne bo chodzi o jego rodzicow). Ja w kazdym razie przy kazdej okazji / rozmowie zaznaczam ze wychowujemy po naszemu i jesli jakies podejscie, czy 'rada' mi sie nie podoba to od razu mowie 'a my robimy tak i tak' i wyjasniam krotko przy okazji ze to nasze dziecko i my z nia spedzamy wiekszosc czasu wiec robimy tak zeby nam bylo wygodnie. Jak tesciowie byli u nas kilka mies temu to tez wyrywali sie do nowszenia malej, fakt ze troszke pobujali ja na rekach ale i tak duuuzo mniej niz chcieli, co nie zmienia faktu ze my a raczej ja (bo maz parcuje) mialam pozniej problem bo mala chciala na rekach wisiec, szybciutko powiadomilam o tym tesciow z zaznaczeniem ze koniec takiego rozpieszczania bo pozniej tylko ja mam problem. Treraz szykuje sie kolejna wizyta, zobaczymy jak to bedzie. Poprostu mila ale stanowcza :)
 
Do góry